Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. Św. Andrzej Bobola wobec podziału chrześcijan
Głównym problemem, jaki mieli z Andrzejem Bobolą przełożeni, była jego niezgoda na podział chrześcijan na odłamy. Od początku o. Bobola stwarzał problemy, bo nie respektował porządku ustalonego między wyznaniami ‒ wchodził do wiosek i domów prawosławnych. Ale nie po to, aby nawracać, ale aby ewangelizować. Swoim zachowaniem burzył ten „święty spokój”, w jakim trwali zarówno katolicy jak i prawosławni nie chcąc rodzić konfliktów. Wielokrotnie o. Andrzeja upominano i przenoszono na inne placówki. Jego działania budziły niechęć po każdej ze stron, a ta niechęć ‒ w co trudno uwierzyć ‒ trwa do dzisiaj. Zdarzają się katoliccy kapłani, którzy przyznają, że nie mają szacunku do Andrzeja Boboli za to że „siał zamęt” idąc do wiosek prawosławnych wiedząc, że zarówno w prawosławiu i w katolicyzmie można się zbawić. Jednak Bobola nie zgadzał się z tym złem podziału, uważał, że Chrystus założył jeden Kościół i wszyscy powinni być w jednym Kościele. W imię źle pojętej jedności w Kościele nie można przemilczać prawdy, jak to niektórzy dzisiaj czynią. Andrzej Bobola wiedział też, że wobec zarzutów swoich przełożonych, w tym wypadku „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.”
Konferencja wygłoszona przez ks. prał. Józefa Niżnika w ramach trzeciego dnia Nowenny do Świętego Andrzeja Boboli za Ojczyznę, trwające w dniach 22 do 30 listopada w Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie i w całej Polsce.