Droga dziecięctwa – to droga na wskroś realna. Jest najkrótszą, najpewniejszą drogą do Boga i dostępną dla każdego. Jest skierowana do ludzi słabych, najmniejszych, którzy o własnych siłach nie są zdolni do niczego. W drodze dziecięctwa nie ma jednak miejsca na jakąś niewłaściwą bierność czy tzw. „miękką pobożność”, ponieważ jest to droga aktywna, aktualna, podobnie jak cała Ewangelia, której przyjęcie staje się warunkiem zbawienia dla każdego człowieka.
Ks. Woźny – kandydat na ołtarze
Wśród kandydatów na ołtarze związanych z Archidiecezją Poznańską jest ks. Aleksander Woźny (1910−1983), proboszcz parafii pw. św. Jana Kantego w Poznaniu w latach 1945−1983, gorliwy spowiednik, rekolekcjonista, charyzmatyczny duszpasterz, oddany bez reszty ludziom. Jego życie, posługiwanie i nauczanie można analizować pod różnymi aspektami, pod różnym kątem. Jednakże tym, co wyłania się najbardziej z literatury źródłowej czy wspomnień, jest dziecięctwo duchowe, oddanie się bez reszty Bogu, w postawie zawierzenia Mu wszystkiego na drodze dziecięctwa, które staje się drogą do świętości.
Główne założenia "Małej Drogi"– duchowości dziecięctwa
Ks. Michał Kozal, rektor Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Gnieźnie, obecnie błogosławiony, wystawiając świadectwo ukończenia studiów alumnowi Aleksandrowi, dodał uwagę: charakter dziecięcy. Ta uwaga sprawdziła się w życiu ks. Aleksandra, w jego dziecięcej wierze, całkowitym, bez zastrzeżeń oddaniu Bogu, ufnym stosunku do wszystkich ludzi. Swoją duchowość opierał głównie na drodze dziecięctwa duchowego św. Teresy od Dzieciątka Jezus, kanonizowanej w 1925 r. Duchowość zainspirowana, jeszcze w czasach seminaryjnych „małą drogą”, była systematycznie rozwijana przez całe życie ks. Woźnego, stając Jego własną drogą życia duchowego. W swoim nauczaniu wielokrotnie odnosił się do tej Świętej. Wszystkich uczył tej drogi, zarówno w konfesjonale, jak i w głoszonym słowie Bożym. Wszystko, czego od was wymagam sam najpierw na sobie wypróbowałem – tak często powtarzał. Mała droga jest drogą „świętego dziecięctwa”, potwierdzeniem i odnowieniem ewangelicznej prawdy, że Bóg jest naszym Ojcem, a my Jego dziećmi.
Na „małej drodze” najważniejsze jest:
życie Ewangelią na co dzień,
Eucharystia oraz częsta Komunia św.,
trwanie w obecności Boga,
pełne zawierzenie Panu Bogu,
oddanie wszystkiego Panu Bogu bez zastrzeżeń,
słuchanie natchnień Bożych,
posłuszeństwo Bogu i ludziom,
pełnienie woli Bożej z chwili na chwilę,
nie czynienie postanowień, lecz przyjmowanie tego, co przynosi życie,
zgoda na to, aby Pan Bóg nasze plany pozmieniał,
nie martwienie się upadkami, lecz od razu przepraszanie Pana Jezusa,
nie podejmowanie umartwień, ale przyjmowanie wszystkiego co przynosi życie,
ofiarowanie wszystkiego za innych, szczególnie za grzeszników,
czynienie wszystkiego przez Maryję,
nie zastanawianie się na jakim etapie życia wewnętrznego jesteśmy,
stawanie się coraz mniejszym (pokora), zostać małym.
Istota „małej drogi” polega na oddaniu siebie i wszystkiego Panu Bogu, na zgadzaniu się, że On będzie kierował naszym życiem, naszymi sprawami i to w sposób dla nas najlepszy. Gdy oddajemy z ufnością Bogu nasze życie i nasze działanie, Bóg bierze je w swoje ręce i nim kieruje. Musimy Jemu zaufać i być pewni swego Ojca. Nie my będziemy wymyślać sposoby wyzbycia się naszych wad, ale sam Bóg tak nas poprowadzi, że się ich pozbędziemy. Nasza grzeszność bowiem i nędza nie jest tu żadną przeszkodą – wystarcza bowiem zaufać miłosierdziu Bożemu i wszechmocy Bożej, oddać się Bogu z całą swoją nędzą i wciąż na nowo, z ufnością oddawać się Jemu, a Bóg sam poprowadzi nas do świętości. Droga dziecięctwa – to droga na wskroś realna. Jest najkrótszą, najpewniejszą drogą do Boga i dostępną dla każdego.
Charakterystyczne rysy duchowości dziecięctwa
1. Umniejszanie
Kluczowymi pojęciami w duchowości dziecięctwa w ujęciu ks. Woźnego są: umniejszanie i dyspozycyjność. Uzdalniają człowieka do wejścia na tę drogę, niezależnie od jego powołania czy zadania, jakie ma wykonać w swoim życiu. Każdy człowiek otrzymuje powołanie do życia w łasce, niezasłużonego daru udzielonego przez Boga, który nie chciał być tylko Stwórcą, ale zapragnął być Ojcem, czyniąc ludzi swoimi dziećmi. W tym zawiera się powołanie do synostwa, do dziecięctwa Bożego – duchowego, stając się adoptowanym przez Boga dziedzicem królestwa niebieskiego (por. Rz 5, 1-2, Gal 4, 6-7).
Cechą zasadniczą, wskazującą − czy ktoś jest dzieckiem Bożym, czy nie − jest całkowite uzależnienie się od Boga Ojca, nie w lęku czy obawie, ale w duchu ufności i miłości na wzór relacji dziecka do ojca, gdyż wola Boża przygotowuje każdego do tego, co najlepsze. Ks. Woźny zauważa, że można być zupełnie dorosłym, można mieć swój świat myślowy, swoje zainteresowania przy jednoczesnym zachowaniu dziecięcego stosunku do Boga.
W 1930 r. (pewien) młody kleryk wyjeżdżał z Niepokalanowa wraz z o. Maksymilianem Kolbe na Daleki Wschód. Był to kleryk Mieczysław Mirochna. Po drodze o. Kolbe, który zabrał poza tym jeszcze trzech innych kleryków, jako przyszłych misjonarzy na Daleki Wschód, postawił mu pytanie, po co ty jedziesz do Japonii? On odpowiedział: żeby nawracać pogan. A usłyszał w odpowiedzi: nie, ty jedziesz, aby spełnić wolę Bożą. Przecież bez woli Bożej możesz nie dojechać, mogą cię wysadzić z pociągu na Syberii i nie dojedziesz. Dojechali szczęśliwie do Nagasaki (J.K. Pytel, Świat cały rozgorzał i ogniach stoi, Poznań 2016, s. 193).
W czasie, kiedy Apostołowie toczyli spór o to, kto będzie większy w królestwie niebieskim, Jezus wziął dziecko, postawił je przed nimi, mówiąc: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje (Mt 18, 3-5). Rodzice wychowując dziecko, nie mówią mu wcale, gdy jest jeszcze małe, jakie mają w stosunku do niego plany, gdyż każdy jest na innym etapie drogi do królestwa niebieskiego i jest to najczęściej przed nim zakryte. Pan Bóg nie objawia tego, ponieważ w dziecięctwie duchowym jest to zupełnie niepotrzebne i niezgodne z duchem Ewangelii. Mogłoby to prowadzić do pychy, polegającej na świadomości wielkiego postępu w życiu duchowym albo do zniechęcenia czy rozgoryczenia, co również jest jej rodzajem. Dlatego jedną z zasad w dziecięcym dążeniu do Boga jest to, aby nie zastanawiać się, na jakim jest się odcinku drogi do Niego, nie zajmować się sobą oraz nie analizować, co stanie się w danej sytuacji, jakie temu będą towarzyszyły uczucia i jaka nagroda. Człowiek nie powinien myśleć o sobie, o tym, czy otrzyma pomoc, dlatego by nie koncentrować się wyłącznie na sobie i nie absorbować sobą innych. Ma się umniejszać w myśl słów: Jezu, chcę być mały i proszę, zrób mnie zupełnie małym.
Trzeba uznać, że wszystko, co jest w człowieku, co osiągnął i na jakim jest poziomie życia duchowego, to owoc łaski Bożej, która przynagla do tego, aby na każdym etapie swojego życia Boga chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił swoją duszę. W dziecięctwie duchowym człowiek nie ma prawa do niczego, a wszystko, co w nim jest dobrego, to owoc działania łaski Bożej. Takie podejście wprowadza na pewno do duszy Boży pokój, gdyż oznacza wejście na "małą drogę”, a ten, kto nią idzie, jest mały, chce być mały i postępuje jak mały. Ostatecznie ta droga kończy się bardzo wysoko, mimo iż jest drogą skróconą, nieraz bardzo stromą ścieżką, z której łatwo można spaść. W dziecięctwie duchowym trzeba się wyzbyć lęku, gdyż idzie się z wszechmocnym Ojcem. Choćby ta droga wiodła nad przepaścią czy urwiskiem, człowiek może być spokojny, że nic mu się nie stanie bowiem nie idzie sam, ale z najlepszym Ojcem, a mogą być nawet takie odcinki tej drogi, kiedy człowiek wcale nie idzie, tylko pozwala się „nieść”. Jeśli są takie strome odcinki małej drogi, których dziecko samo nie przejdzie, bierze je na rękę i przenosi je nad przepaściami i urwiskami (J.K. Pytel, Świat cały rozgorzał i ogniach stoi, Poznań 2016, s. 46) (por. Iz 66, 12-13).
Umniejszanie ma również wynikać z mądrości dziecka Bożego, które samo z siebie nic nie może i dlatego jest zdolne coraz więcej od Boga przyjmować. Nie chce robić nic samo, a to, co mu Pan Bóg każe, chce wykonywać jak najdoskonalej, pokonując i przezwyciężając wszelkie trudności. Ks. Woźny podaje taki przykład: Kiedyś koń zagrodził jej drogę. Nikt nie mógł przejść, ale mała Tereska uczyniła się jeszcze mniejszą i przeszła pod koniem. Nie usuwała przeszkody, nie przechodziła ponad koniem, ale pokonała przeszkodę sposobem właściwym. (A. Woźny, Komplet X, s. 75). Dążenie do upodobnienia się do małego dziecka wymaga dużej aktywności, realizmu, przy jednoczesnym korzystaniu z dóbr świata ze swobodą dziecka. W drodze dziecięctwa nie ma miejsca na jakąś niewłaściwą bierność czy tzw. „miękką pobożność”, ponieważ jest to droga aktywna, aktualna, podobnie jak cała Ewangelia, której przyjęcie staje się warunkiem zbawienia dla każdego człowieka. Dlatego dziecięctwo duchowe jest skierowane do ludzi słabych, najmniejszych, którzy o własnych siłach nie są zdolni do niczego. A nawet jeśli coś czynią, to tylko dlatego, że idą z najlepszym Ojcem i Przyjacielem, z najlepszą Matką.
Ks. Woźny zauważa, że wielu ludzi w dziecięctwie duchowym nie potrafi uznać przed Bogiem, że są niczym, w duchu umniejszenia i wyrzeczenia. To właśnie na tej drodze Bóg chce brać bezpośredni udział w ludzkim życiu, stając się sam najlepszym Ojcem. Jeśli człowiek nie chce Mu w tym przeszkadzać, ale oddaje Mu się jak dziecko, to wtedy On może wszystko w jego duszy zmienić, przestawić jego poglądy i wolę, tak nim pokierować, by go zupełnie do siebie pociągnąć i uszczęśliwić. Pan Bóg pragnie człowieka całego, tego, aby zawsze Mu był wierny, dlatego najbardziej liczą się akty miłości, czyli pragnienia pełnienia zawsze woli Bożej. Na tym polega prawdziwa miłość, którą okazuje się w czymś małym bądź wielkim, w czymś wyjątkowym albo w bardzo codziennych, pospolitych sprawach. Sprowadza się to do bardzo prostego twierdzenia: Miłować Jego miłością to znaczy zjednoczyć naszą wolę z Jego wolą (A. Woźny, Któż jak Bóg, s. 96). Nie pragnąć dla siebie niczego oprócz miłowania Pana Boga i pełnienia Jego woli, aby w tym dążeniu nie było nigdy konfliktu. Ta zasada ma przeniknąć wszystkie pokłady ludzkiej duszy.
Wiele w tym względzie zależy od:
wierności w oddaniu,
postawy ciągłego umniejszania na drodze dziecięctwa,
przełamywania wewnętrznego oporu duszy,
wyrzekania się korzystania z życia osobistego,
służby wobec bliźniego,
uznania Boga za najlepszego Ojca przy świadomości nicości i małości własnego życia,
Zawsze wychodzić z założenia: mnie się żadna krzywda nie dzieje, zawsze mam za wiele, zawsze mam od Pana Boga tyle, na ile wcale nie zasługuję (A. Woźny, Bóg jest najważniejszy, s. 44).
2. Dyspozycyjność
Z postawy umniejszania rodzi się dyspozycyjność. Ks. Woźny przyrównuje to nawet do prośby bądź zaproszenia, które Jezus może skierować do konkretnej osoby, aby posłużyć się nią jak narzędziem, od którego zależy zbawienie innych ludzi żyjących w grzechach i będących na prostej drodze do potępienia. Może to być nawet powołanie na drogę całkowitego oddania się Bogu w duchu zadośćuczynienia, w którym to wnosi się swoją dobrą wolę i całkowite, bez reszty, pełnienie Jego woli.
Decyzja taka może być pierwszym i najtrudniejszym przełamaniem lęków i oporów, aktem ufności oraz aktem bliskiej, bezpośredniej, dziecięcej relacji z Bogiem, po którym muszą nastąpić kolejne akty, nie tyle teoretyczne, co praktyczne.
Jest to zatem nowy sposób wykonywania woli Bożej, co może również oznaczać wielką ofiarę. Pozwolenie dane Bogu, aby czynił z człowiekiem co zechce, w duchu dyspozycyjności, zawiera w sobie:
zgoda na cierpienie, a więc możliwość, że Bóg do niego uzdolni, jeśli przyczyni się ono do wyznaczonego przez Niego zadania. Taka zgoda udoskonala miłość, dzięki której człowiek nie odwraca się od Boga, unika dewocji czy fałszywej pobożności,
zgoda na niepowodzenie, poniżenie, ubóstwo,
wyrzekanie się wszystkiego,
rezygnacja z osobistego szczęścia, które można na tym świecie otrzymać, poznać i przeżyć.
Taka ofiara może być przede wszystkim uodpornieniem na działanie złego ducha, którego celem jest zniszczenie relacji z Bogiem. Poprzez umniejszenie i dyspozycyjność, nawet w cierpieniu, człowiek zyskuje, otrzymuje stokroć więcej (por. Mk 10, 30), mimo iż w pierwszym odruchu przedstawiane to jest jako coś negatywnego, trudnego i przykrego. To cierpienie z miłości staje się doskonałym oddaniem Bogu, które można ofiarować za innych.
Dlatego jedną z najtrudniejszych, a zarazem najistotniejszych spraw jest to, aby nie przeprowadzać własnej woli, uczynić z niej ofiarę.
W praktyce codziennego życia oznacza to:
wypełnianie próśb, kaprysów i życzeń bliźnich. Spróbujcie spełniać prośby bliźnich, a przekonacie się, że poczujecie się radośniejsi, lżejsi. Uwierzcie, że Pan Jezus tego chce. (A. Woźny, Komplet X, s. 31)
stosowanie się do zwyczajów innych ludzi,
wyrzekanie się własnych przyzwyczajeń,
zdecydowane i absolutne zaufanie Bogu,
pragnienie tylko tego, czego chce Bóg i doskonalenie się w tym,
przezwyciężanie wszelkiego lęku przed cierpieniem.
Tego wysiłku woli nic nie może zastąpić, gdyż niemożliwością jest dorosnąć duchowo w krótkim czasie, co widoczne jest w życiu wewnętrznym nawet u wielkich świętych.
Ks. Woźny wskazuje, że i rozum i wola poniosły szkodę przez grzech pierworodny, dlatego też takie poddanie rozumu i woli w duchu dyspozycyjności i umniejszania w dziecięctwie duchowym jest największym umartwieniem, gdyż wymaga nastawienia się na spełnianie tego, co chce Pan Bóg. Jeżeli w tym względzie żądania Boże wydają się dziwne, to trzeba prosić o ich zmianę w postawie dobrego dziecka, które potrafi prosić rodziców, by tego czy innego nie żądali od niego i uzyskuje to. Tylko nie udawajmy, że nie słyszymy! Raczej przedstawiajmy naszą słabość i prośmy Boga, by nas wzmocnił, bo jeżeli nie wypełnimy Jego woli, stracimy łaskę i prawo do niej (A. Woźny, Komplet X, s. 29).
Ks. Woźny wskazuje, że działanie Boga jest delikatne, szanujące ludzką wolność, a najlepszym wyborem jest ten, gdy człowiek w głębi duszy szczerze pozwoli Bogu na wszystko: kiedy dopuści Go do rozumu, pozwoli by zmieniał poglądy, przemieniał pragnienia, tak by Jego wola przynaglała do dążenia w życiu tylko do tych celów, które On wyznacza. Taką zgodę na wyłączność względem Boga trzeba często odnawiać, gdyż jest to potrzebne człowiekowi, aby Boże działanie mogło jeszcze bardziej wzrastać, intensyfikować się, wykorzeniając pokłady miłości własnej, umacniając w dążeniu do celu. Uznanie Boga jako jedynego celu powinno ułatwić przyjęcie łaski, która jest potrzebna jako podstawa, dopiero za nią podąża wola. Człowiek o własnych siłach może tylko powiedzieć „nie”. Z własnej mocy może się tylko sprzeciwić Panu Bogu, może się zbuntować, co jest przejawem jego wewnętrznej wolności, a w rezultacie powoduje opóźnianie się planów Bożych. Bunt jest również dowodem na to, że nie oddało się Bogu wszystkiego i popadło się w iluzję. Stąd dziecięctwo duchowe jest na wskroś drogą realną.
Ks. Woźny wskazuje na istotne elementy w dyspozycyjności i umniejszaniu w dziecięctwie duchowym w momencie, kiedy odczuwa się bunt przeciwko Bogu. Oddanie się Bogu ma być ślepe, bez zastrzeżeń, połączone z rozważaniem dobroci Bożej w stosunku do siebie samego, tego wszystkiego, co Bóg uczynił pod względem materialnym, cielesnym i duchowym. Należy mieć takie przekonanie, że jedynym środkiem do zwalczania buntu jest dobroć Boża, a człowiek może ją poznawać, świadczyć o niej i nią się dzielić, niczego sobie nie przypisując i nie oczekując w zamian żadnej wdzięczności. Sam z siebie nie jest zdolny do niczego i bez Boga nie potrafi spełnić nawet najmniejszego dobrego uczynku. Dlatego w relacji z Bogiem nigdy nie powinno być osobistej woli, ale zgoda na zupełne usunięcie miłości własnej, na rzecz bezwzględnej zależności od Niego, w duchu oddania. Nie znaczy to, że spełnienie woli Bożej nic nie kosztuje, gdyż to byłaby już doskonałość. Na pewno jej zrozumienie pochodzi od Ducha Świętego, ale odbywa się to zawsze na modlitwie i jest poprzedzone pragnieniem i uznaniem swojej niewystarczalności.
Dlatego człowiek ma stać się własnością Pana Boga z własnej wolnej woli, a nie tylko z konieczności bytowej jako stworzenie, gdyż wtedy nie miałby żadnej zasługi. Ks. Woźny wskazuje na to, jako na najwspanialszy użytek z ludzkiej woli, nawet wtedy, kiedy nie można tego od razu objąć umysłem. Stąd potrzeba w życiu zdolności duchowego przyjrzenia się temu, kontemplacji, aby jak najlepiej wypełnić cel życiowy – dostanie się do nieba, a więc pełne zjednoczenie z Bogiem, które może dokonać się w człowieku i zależne jest od jego woli, w którą wpisuje się miłość. Nawet jeżeli woli Bożej się nie zna, to obowiązkiem jest chcieć ją poznać i wypełnić. W przeciwnym razie pojawia się letniość, która osłabia komunię z Bogiem – osłabia do tego stopnia, że człowiek stawia przed sobą wiele różnych małych celów, które powodują rozbicie wewnętrznych sił; pomimo podejmowanych najmocniejszych postanowień nie osiąga się tego jedynego i najwartościowszego celu, jakim jest miłość do Boga, gdyż w dziecięctwie duchowym jest nie do pogodzenia miłość siebie i miłość Boga. Staje się to możliwe tylko wówczas, gdy cała ludzka wolna wola i rozum, w duchu umniejszenia i dyspozycyjności, są skierowane ku Bogu, jedynemu celowi ludzkiego życia.
3. Postawa dziecięcego oddania Bogu wszystkiego
A) Oddanie się Bogu ma być:
ślepe,
bez zastrzeżeń,
szczere,
połączone z rozważaniem dobroci Bożej w stosunku do siebie samego,
ogarniające całego człowieka,
przenikające do głębi jego duszy,
wnikające do najgłębszej istoty człowieczeństwa,
dotyczące darów nadprzyrodzonych, drugiego człowieka, jak i siebie samego.
W takim ujęciu zasadnicze postanowienie ma polegać na decyzji, która sprowadza się do stwierdzenia: oddać się Bogu jako najlepszemu Ojcu i nigdy niczego Mu nie odmówić. To trzeba uznać za zasadę całego życia (A. Woźny, Komplet X, s. 30). Oddać się bez granic, wprowadzając do duszy dziecięcą prostotę oraz zasadę miłowania Boga nade wszystko.
Ważną sprawą jest, aby oddanie się Bogu we wszystkim było szczere, bo tylko wtedy podcina się główny korzeń ludzkich wad, nawet tych, których się nie zna. Każda bowiem wada główna, a więc skłonność do złego, jest objawem nieuporządkowanej miłości własnej. Tak długo nie jest grzechem, dopóki jej człowiek świadomie nie ulega. Ks. Woźny zachęca, by ilekroć człowiek spostrzeże, że nie oddał Bogu niektórych spraw, jak najszybciej to uczynił. Jest to gwarancja rzeczywistego, faktycznego i pełnego oddania się Bogu, a zarazem wprowadzenia do duszy wewnętrznego ukojenia, gdyż Bóg sam tak poprowadzi, że się człowiek ich wyzbędzie. Miłość Boga i spełnianie Jego woli ma stać się najważniejszym celem życia, pomimo różnych trudności, które się napotyka.
Człowiek powinien być jak czyste naczynie – stabilne, wylewne i otwarte, bez egoizmu, pychy i zazdrości. Nawet jeżeli oddanie się Bogu, powierzenie Mu wszystkiego, rozpoczyna się od lęku przed światem, przed własną nędzą, grzesznością, ostatecznie powinno być zawsze odruchem dziecięcej miłości.
W postawie oddania Bogu wszystkiego człowiek ma się umniejszać po to, by Chrystus wzrastał. Im mniejszymi potrafimy być, tym łatwiejsze jest nasze oddanie i wypełnienie go. (A. Woźny, Komplet X, s. 113) Dlatego trzeba Bogu oddać wszystko na wzór dziecka.
To nie tylko zgoda na cierpienie, niepowodzenie, poniżenie, ubóstwo, wyrzeczenie się małżeństwa i rodziny. To też udział w pełni życia: w zwycięstwie, w radości posiadania Boga i Jego bogactw, to również rozmowa z Nim, nieustanne zwracanie się do Niego, to też szukanie szczęścia na ziemi, które i tak nie będzie pełne.
Stąd oddanie Bogu dotyczy trzech wymiarów czasu:
przeszłości – jako powierzenie Bogu tego, co się od Niego otrzymało,
teraźniejszości – w odniesieniu do tego, co się aktualnie w danej chwili oddaje,
przyszłości – jako zgody na wszystko, stawanie się własnością Boga.
Takie oddanie staje się prawdziwą walką z miłością własną i pychą, w postawie wierności Bogu w najmniejszych aktach miłości, czyli pragnieniu pełnienia zawsze Jego woli. Przypominam sobie, że kiedyś w Dachau bardzo się z Panem Bogiem mocowałem o to, czy mam się zgodzić, że nie wrócę do kraju, czy też nie mam się na to zgodzić. (A. Woźny, Drogi, s. 141) Ks. Woźny mocno zwraca uwagę na to, co jest stanem aktualnym człowieka – że ma oddać Bogu swoje życie, a przede wszystkim siły nadprzyrodzone, łaskę uświęcającą i uczynkową. Takie oddanie jest aktem doskonalszym, gdyż można się do nich bardziej przywiązać niż do spraw doczesnych. Człowiek w żaden sposób nie może sobie przypisywać tego, co otrzymał od Boga pod względem nadprzyrodzonym i dlatego to, co od Niego otrzymał, powinien niejako Mu zwrócić, uważając Go za jedyny cel swojego życia. W praktyce oddanie Bogu największych Jego darów, powinno być dla większej Jego chwały, po to aby nie być celem dla samego siebie.
B) Cechy oddania
prawdziwość,
realizm zgodny z rzeczywistym stanem duszy,
duch zawierzenia Bogu zamiarów, przyszłości, a nawet swojego ciała,
całkowite,
bez zastrzeżeń,
każda sprawa winna zostać włączona w oddanie: pragnienie czci, sławy czy bogactw, a więc troski o sprawy doczesne oraz to, co najistotniejsze: dusza i stopień doskonałości, który się osiągnie,
zawierzyć Bogu i oddać Mu drogę, po której się idzie, doświadczenia oraz sposób, w który Bóg będzie do zbawienia prowadził,
oddać różnego rodzaju lęki: przed samotnością, ośmieszeniem, cierpieniem, ale też to, co jest dobre, jak chociażby pragnienie założenia własnej rodziny,
oddanie ma być nieokreślone ani co do przedmiotu, ani co do celu, gdyż istniałoby niebezpieczeństwo ingerencji miłości własnej,
oddanie się ma być ślepe,
w zgodzie na oderwanie się od siebie, na wykreślenie swojego „ja”.
W tak rozumianym oddaniu celem jest całkowite należenie do Boga jako Jego własność, a nie dojście do doskonałości czy świętości. Chcę być całkowicie w rękach Bożych, chcę miłować Boga bezgranicznie; chcę być Jego bezwzględną własnością (A. Woźny, Drogi, s. 68) oddając Bogu wolną wolę, aby mógł nią rozporządzać według Swego prawa. To rodzi prawdziwe oczyszczenie w człowieku, który podjął decyzję oddania się Bogu, przy pełnej świadomości, że oddanie trzeba będzie ciągle na nowo powtarzać. W tym względzie ks. Woźny stwierdza, że liczy się pierwsza decyzja, żeby niczego w duszy przed Bogiem nie zataić, ale pozwolić na to, by dysponował życiem i wszystkimi jego sprawami zarówno w obecnym czasie, jak i w przyszłym. Taka postawa wyraża również zgodę na utratę dóbr doczesnych bez większego lęku, co skutecznie chroni przed złym duchem, gdyż wytrąca mu z ręki największą broń, bo nie znajduje w człowieku punktu zaczepienia.
C) Rachunek szczegółowy
Badanie i analizowanie swoich słabości czy cnót staje się niekonieczne, a nawet niepotrzebne, co nie oznacza przekreślenia innych systemów duchowości wypracowanych przez mistrzów życia wewnętrznego. Ks. Woźny miał świadomość, że w różnych radach życia zakonnego zalecane jest szukanie wady głównej i robienie szczegółowego rachunku sumienia, badając różnymi sposobami, czy postępuje się na drodze doskonałości, czy nie, i czy jest poprawa z wady głównej, czy nie. To może być pomoc dla ludzi, którzy nie oddali się Panu Bogu całkowicie i opierają się tylko na sobie. Dlatego tych, co opierają się tylko na sobie, na pewno prędzej czy później zły duch dosięgnie.
Rachunek szczegółowy o tyle ma sens, o ile dotyczy jednej sprawy:
czy oddanie się Bogu jest prawdziwe i praktyczne,
czy wniknęło we wszystkie zakamarki podświadomości,
czy objęło wszystkie sprawy i wszystkie relacje,
czy jest bez zastrzeżeń.
Nie trzeba się obawiać rezygnacji z dawnego systemu czynienia ciągłych rachunków sumienia, z badania swego wnętrza i robienia małych postanowień, ale trzeba zaufać, że najskuteczniejszą sprawą jest zrobienie jednego, zasadniczego postanowienia, którym jest dziecięce oddanie się Panu Bogu. Jeśli już koniecznie mają być postanowienia, to muszą być drobne i na krótki czas, ponieważ dziecięctwo duchowe nie opiera się na postanowieniach, ale na tym, aby Bóg zaczął traktować człowieka jako swoją własność, aby dysponował nim według swej woli (A. Woźny, Rozważanie, cz. I, s. 125).
D) Bliźni
W duchowości dziecięctwa ważne jest również oddanie Panu Bogu bez lęku i zastrzeżeń najbliższych. Bez obawy, że to mogłoby sprowadzić na nich nieszczęście, przyjmując postawę patrzenia na wszystkie sprawy życiowe z punktu widzenia Bożego, tak jak patrzy na nie Bóg w kontekście zbawienia ludzi. To ma być pewien priorytet w dziecięcym oddaniu Bogu wszystkiego, ponieważ miłość Boga bez miłości bliźniego jest niepełna, a miłość bliźniego jest sprawdzianem miłości do Niego. W naszych bliźnich obecny jest żywy Bóg, dlatego spełniając prośbę bliźniego, spełniamy prośbę samego Jezusa. I w tym znaczeniu spełnianie próśb bliźnich ma stać się czymś bardzo ważnym, ma stać się zasadą postępowania w myśl słów: Kto oddaje się Panu Bogu całkowicie, ten służy Jemu całym życiem (A. Woźny, Rozważanie, cz. IV, s. 47). Na pierwszym miejscu jest wola Boga, potem rodzice, dzieci i wszyscy inni. Ważna jest też postawa pełnego zaufania względem Boga, który skutecznie pokieruje życiem człowieka tak, że będzie spełniał wolę bliźniego, nawet tę trudną, jako wolę samego Boga. W tym aspekcie wielkiego znaczenia nabiera:
modlitwa za konających,
odczuwanie grzechów tych ludzi, którzy się Bogu kiedyś poświęcili, a teraz odeszli,
miłowanie swoich nieprzyjaciół i wrogów,
kwestia przebaczenia,
ofiarowanie doznanych krzywd za zbawienie konkretnego człowieka,
pokuta podejmowana w intencji innych poprzez akt heroiczny dla ich ratowania.
Zbawienie dusz staje się pobudką do oddania się, po to, by uchronić się przed niebezpieczeństwem miłości własnej, przed złem zakorzenionym w człowieku, z którego ogromu nawet on sobie nie zdaje sprawy. Ofiarowanie bliźnich podcina najgłębiej korzeń miłości własnej, oczyszcza miłość do bliskich, uczy pokory, polegającej na ugięciu swojej woli przed wolą Bożą i wolą bliźnich. Tę pewność, że miłość moja jest wolna od miłości własnej, mogę mieć wtedy, gdy drugie osoby ofiaruję Bogu. To jest prawda praktyczna, którą człowiek pozna, gdy ją zastosuje. Kiedy odda, wtedy przekona się, że zupełnie inaczej, lepiej, doskonalej kocha te osoby w Bogu (A. Woźny, Bóg jest najważniejszy, s. 72). Pan Jezus powiedział: Jeśliby ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swojego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4, 20). Dlatego w drodze do Boga nie można pominąć bliźniego.
W dziecięcym oddaniu trzeba ciągle na nowo podejmować wysiłek i akty przełamywania swojej pychy, największego korzenia grzechu, która jest powodem wielu trudności wewnętrznych. Trzeba usunąć wszystkie przeszkody w unikaniu ludzi, wobec których pojawia się uprzedzenie, krytyka i brak nastawienia do usprawiedliwienia, pozory dobra czy niechęć. Dlatego ważna w dziecięcym oddaniu jest zasada, aby wykorzystać wszelką okazję, żeby służyć innym, gdyż zaniedbując swoje obowiązki doczesne, zaniedbuje się również obowiązki wobec bliźniego, a tym samym wobec samego Boga. To ofiara ze swojego czasu, sił, pieniędzy. Chodzi o to, aby stawać się lepszym narzędziem w rękach Pana Boga, nie przeszkadzając łasce Bożej, która może spływać na innych. Taka refleksja nad sobą jest również o tyle ważna, że zmusza do zastanowienia, czy samemu nie jest się powodem zgorszenia, przeszkodą w szerzeniu Królestwa Bożego czy przyjmowaniu sakramentów.
E) Pokusy
Skutkiem rzeczywistego oddania się Bogu jest zabezpieczenie zwycięstwa nad pokusami, które:
mącą spokój,
zabierają radość,
oddalają cel, jakim jest Bóg,
rodzą zniechęcenie,
w prostej linii prowadzą do grzechu śmiertelnego i powszedniego.
Najbardziej trzeba się strzec pokus do zła, które mają w sobie pozór dobra.
Chociaż one same mogą być bardzo różne:
duchowe,
przeciwko wierze i nadziei,
osłabiające miłość,
związane z pożądliwością.
Ich pochodzenie zazwyczaj jest trojakie:
od złego ducha,
od ludzi,
od złych skłonności.
W każdej z nich rozróżnia się trzy stopnie:
zachętę powstającą w wyobraźni w postaci obrazu, który wpływa na umysł,
upodobanie nastawione na przyjemność,
przyzwolenie, które jest nakierowane na zły cel.
Sprawdzianem rzeczywistego oddania się Bogu ma być zjednoczenie z Jego wolą poprzez wypełnianie przykazań Bożych, kościelnych oraz unikanie okazji do popełniania grzechu. Jeśli ktoś oddał się Bogu całkowicie, bez zastrzeżeń, to może zgodzić się na wszystko, nawet na to, by przejąć czyjeś pokusy na siebie. Przez to może komuś pomóc i sprawi, że zły duch go opuści (A. Woźny, Bóg jest najważniejszy, s.123).
Największym niebezpieczeństwem, które może wówczas zagrażać ludzkiej duszy, to złudzenie opierania się na sobie (neopelagianizm). Tylko całkowite oddanie się Bogu w tym względzie daje gwarancję na to, że człowiek się nawróci i skuteczniej uwolni się od zła, a pokusy ludzkiej natury mieszczące się w grzechach głównych (przeprowadzanie własnej woli i pragnień: czci, sławy, wiedzy, bogactwa, życiowej wygody, a przede wszystkim bycia kochanym) zostaną całkowicie przezwyciężone. Dusza złączona z Bogiem doznaje pewnego wewnętrznego uporządkowania, nie ma w niej rozdźwięku.
Oczywiście w pokonywaniu pokus są jeszcze inne środki i sposoby, takie jak:
czujność,
modlitwa,
pokora,
demaskowanie pokusy na spowiedzi św. lub przed jakimś przyjacielem,
upokorzenie się przed Bogiem,
rozeznawanie duchowe,
ucieczka przed nią poprzez unikanie sposobności,
przyjęcie postawy pogardy wobec złego ducha.
Kto się oddał Panu Bogu bez zastrzeżeń, nie potrzebuje walczyć z pokusami (A. Woźny, Rozważanie, cz. I, s.122).
F) Grzech
Ks. Woźny stwierdza, że nie pokusa, ale tylko grzech jest jedyną prawdziwą tragedią człowieka, chorobą duszy, niewdzięcznością, która kończy się jego potępieniem. Bowiem przez grzech przestaje się kochać Boga, a tym samym pozbawia się Go należnej Mu miłości. Dlatego w stosunku do grzechu postawa musi być bardzo radykalna, a nie połowiczna, żeby stanowisko w tym względzie było takie jak Boga. Ma to dotyczyć siebie samego, a także drugiego człowieka, aby nie było postawy przyczyniania się do czyjegoś grzechu, tolerowania go czy nienazywania po imieniu (tzw. grzech cudzy).
Stąd też w dziecięcym oddaniu:
nie wolno zostawiać spraw nierozstrzygniętych czy niezałatwionych,
nie można odstępować od swojego sposobu postępowania (przeczekać trudny czas, nie podejmować żadnych zmian),
oddawać Bogu swoje grzechy, ufając, że je przebaczył,
nie trzeba myśleć o swoich grzechach,
należy odsuwać każdą myśl o winach dawniej popełnionych i o nich nie mówić.
W przeciwnym razie może pojawić się:
smutek pochodzący z miłości własnej,
niezadowolenie z powodu ciągłego popadania w te same grzechy, a to może tylko prowadzić do oddalenia od Pana Boga,
zgorzknienie czy nawet zniechęcenie.
W człowieku ma być wolność najpierw od grzechu śmiertelnego, potem od powszedniego, w końcu od różnych niedoskonałości, wad, przyzwyczajeń. To wcale nie jest żadną przesadą, jeśli powiemy, że jesteśmy niczym, a Pan Bóg wszystkim (A. Woźny, Rozważanie, cz. I, dz. cyt., s. 96) Chciejmy tak do dna duszy oddać naszą nędzę, (A. Woźny, Rozważanie, cz. I, dz. cyt., s. 100) uznając prawdę o swojej nicości, prawdę, która ostatecznie oczyszcza. Pan Jezus do siostry Faustyny powiedział: wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była, jak trup rozkładająca się, i choćby po ludzku nie było już wskrzeszenia, i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni (F. Kowalska, Dzienniczek, Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Warszawa 2001, nr 1448, s. 387-388).
W tym tkwi sedno oddania, zjednoczenia z Bogiem poprzez rezygnowanie ze swego „ja”. To jest jedyny sposób, aby wyjść ze swej ludzkiej niemocy, uleczyć się i przełamać pychę w otwarciu na łaskę Bożą, gdyż człowiek nie byłby w stanie o własnych siłach przywrócić zburzonego grzechem porządku. Dlatego wyzwolenie może przyjść tylko ze strony Boga. Jest to zgoda w duchu całkowitego oddania się Miłosierdziu Bożemu, które jest nieskończonym i największym przymiotem Boga, okazywanym na zewnątrz wobec stworzeń, świadczącym o Jego miłości, dobroci i mądrości. Przewyższa wszystko zło, które było i będzie popełniane na świecie. Stad rodzi się potrzeba zaufania Bożej dobroci i Opatrzności, że Bóg nie dopuszcza niczego, co nie pochodziłoby z Jego miłości, bo gdyby nie miłosierdzie Boże człowiek popełniłby na pewno najgorsze grzechy. Obdarowanie nieskończonym miłosierdziem uwypukliło fakt, że Bóg ukochał uprzedzającą miłością każdego człowieka pomimo jego słabości, poprzez którą objawia się Boże miłowanie i Jego miłosierdzie. Doświadczenie to sprawia w człowieku nowe narodziny, rozpoczyna w nim nowe życie, rodzi głęboki pokój, moc i opanowanie.
G) Lęk:
występuje w człowieku wówczas, gdy pojawia się jakieś niebezpieczeństwo,
może być darem Bożym, kiedy dotyczy utraty dobra wiecznego,
może być skuteczną pomocą w przezwyciężaniu innych obaw pochodzących od złego ducha czy od ludzi,
może być też elementem utrudniającym spełnianie jakiegoś dobra, odbierając pokój, szczęście, osłabiając i umniejszając ludzką wolność, zwłaszcza wtedy, kiedy człowiek chce się Bogu oddać bez reszty, na serio,
może też być lęk przed ludzką opinią, utratą jakiegoś dobra, zdrowia, majątku, przed nieszczęściami, przed przyszłością, przed pustką, przed cierpieniem, przed unicestwieniem,
jest też tym uczuciem, na którym pragnie zagrać zły duch, osłabiając siłę życiową, ujemnie wpływając na ludzką wolę, wzbudzając w człowieku nieustanną pogoń za tym, co jest zaledwie namiastką życia. Są to wszystkie sytuacje, gdzie do głosu dochodzi egoizm oraz wszelkie strategie przeżycia: zarobić, liczyć się, być kimś, coś znaczyć.
W takiej rzeczywistości człowiek boi się wydarzeń i osób, które mogą zabrać to jedyne życie, które ma. Ciągle szuka usprawiedliwienia dla swoich wyborów, zachowań czy decyzji, a swoje grzeszne życie uzależnia od sytuacji politycznej, gospodarczej czy społecznej. W postawie dziecięcego oddania się Bogu trzeba przyznać się do lęku, przedstawić go, wydobyć na powierzchnię, uznać swoją niemoc, nędzę, stając się wolnym dzieckiem Bożym. Ważne jest to, aby swoje lęki oddać Bogu, zgodzić się na nie, ofiarować, nawet wzbudzając intencję za kogoś, kto może potrzebuje wsparcia, modlitwy, ofiary. Nie musi to wcale umniejszać miłości do Pana Boga. Wzorem w tym względzie jest Jezus, co widać zwłaszcza podczas Jego modlitwy w Ogrójcu: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich (Mt 26, 39). Dlatego to właśnie Jemu mamy pokazać i przed Nim wydobyć ukryte lęki, całą nędzę, całą słabość, swoją nicość.
Ks. Woźny zauważa, że najłatwiej oddać swoją nędzę i lęki poprzez akt oddania siebie Najświętszej Maryi Pannie oraz modlitwę do Niej. Zdarza się, że takie akty trzeba będzie odnawiać, powtarzać, gdyż nie zawsze lęk musi od razu ustąpić. Czasem bywa tak, że lęk jest specjalną łaską od Boga, jako cierpienie i ofiara za innych. W każdym razie rola Matki Bożej jest bardzo ważna, bo to Ona została ustanowiona Tą, od której zależy ratunek świata, ma też wszystkie siły i moce. Ostatecznie takie oddanie Bogu i Matce Bożej niesie ze sobą przezwyciężenie wszystkich lęków, a więc wewnętrzne wyswobodzenie.
Jak zauważa kard. Stefan Wyszyński, lęk jest największym brakiem apostoła. Bo budzi nieufność do potęgi Mistrza, ściska serce i kurczy gardło (S. Wyszyński, Zapiski więzienne, Paryż 1982, s. 257). Jest zatem też pewną nędzą człowieka, chorobą duszy, którą również trzeba Bogu oddać.
4. Naśladowanie Chrystusa
Trudno mówić o rozwoju życia duchowego bez odniesienia go do samego Mistrza i bez Jego obecności. Tak jak umniejszanie i dyspozycyjność oraz oddanie Bogu wszystkiego uzdalniają do dziecięctwa duchowości, tak naśladowanie Chrystusa staje się naturalną konsekwencją oddania poprzez upodobnienie się do Niego.
Naśladowanie ma być bezgranicznie, bez reszty, bez zastrzeżeń (zgoda na bycie własnością Bożą),
Chrystus ma wnikać w najdrobniejsze sprawy, dając sposób, by przestawały być ciężarem,
decyzja spełniania rzeczy trudnych jako łatwych, w przyjmowaniu przeciwności codziennego życia, przykrych spraw jako łatwych, aby Chrystus przekształcał wewnętrznie,
zgoda na wszystko, czego zażąda Bóg, według własnego uznania,
świadomość, że niczego tak naprawdę nie jest się w stanie uczynić bez łączności z Chrystusem, bez oddania się Jemu, bez tego zaufania, że tylko On rządzi światem,
oddanie ma urabiać myśli, uczucia, całą działalność po to, by stać się drugim Chrystusem (alter Christus), ma przeniknąć całego człowieka, czyniąc życie zewnętrzne tylko przedłużeniem życia wewnętrznego,
jak najgorliwsze rozpamiętywanie życia Chrystusa,