top of page

Moc błogosławieństwa. Ks. Dominik Chmielewski SDB


Fot. VICONA.pl / CC-ND 4.0


Fragmenty konferencji wygłoszonej przez ks. Dominika Chmielewskiego podczas Forum Charyzmatycznego.


Jesteśmy powołani do tego, aby błogosławić


Bóg nie chce, aby żaden człowiek, nikt z ludzi potępił się. Bóg chce, aby każdy się zbawił. Każdy. Dlatego tak ważne jest to, abyśmy modlili się za tych, którzy na przeklinają. Ofiarowywali Msze św. za nich. Prosili Boga, wstawiali się o Boże miłosierdzie i błogosławieństwo. Wtedy Bóg rzeczywiście da nam wszystko. My jesteśmy naprawdę powołani do tego, aby błogosławić. Całkowicie i wszystkich. Słowo Boże mówi o tym bardzo wyraźnie: że odziedziczyliśmy dar błogosławienia. Bóg nieustannie błogosławi – złych i dobrych. Zsyła ten sam deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. To słońce wstaje każdego dnia nad wszystkimi, nad dobrymi i nad złymi. Dla Boga nie ma lepszych i gorszych, On wszystkich kocha i błogosławi. I chce abyśmy byli tak doskonali jak On. Jezus o tym mówi – mamy być tak doskonali jak Ojciec w niebie. Doskonali w czym? W kochaniu drugiego człowieka i w błogosławieniu mu. Nie możemy żadnej różnicy robić pomiędzy tzw. dobrymi i tzw. złymi. Wszystkich ludzi kochamy tak samo i tak samo błogosławimy. W związku z tym jest niesłychanie ważne, aby moje serce, moje oczy, moja psychika, uczucia, emocje, moja wola - były nastawione na błogosławienie nieustannie każdego i wszystkich. Mówiliśmy o tym, że bardzo ważne jest abyśmy prosili Boga o dar błogosławiących oczu. Oczu, które nie odrzucają, w których nie ma osądu, nie ma krytyki, nie ma twardości. To mają być oczy, które błogosławią. Oczy, przez które czułość Boga może przepływać i dotykać każdego, na kogo spojrzymy. Oczy mają połączenie z sercem. W związku z tym, to co jest w sercu – wychodzi na zewnątrz. Jeśli więc my żyjemy w lęku i strachu przed drugim człowiekiem, boimy się odrzucenia drugiego człowieka, to też to będzie widać w naszych oczach. Będziemy stwarzać wokół siebie aurę pewnej niedostępności, pewnej wrogości, pewnej twardości. I ciężko będzie Panu Bogu przez nas się przebić z miłością do drugiego człowieka. Dlatego warto prosić Pana Boga o dar przede wszystkim błogosławiącego serca, a potem oczu. Można na przykład umówić się z Matką Bożą, że każdego dnia będę oddawać Ci Maryjo moje oczy i moje serce, abyś przeze mnie kochała i przeze mnie patrzyła na każdego człowieka, którego spotkam dzisiejszego dnia. Można się z Matką Bożą umówić tak: oddaję Ci Maryjo moje oczy i na kogo nie spojrzę dzisiaj to Ci go oddaję i błogosławię.

Błogosławieństwo kapłanów jest największym błogosławieństwem na ziemi


Matka Boża w wielu miejscach, w wielu objawieniach mówi o tym, że gdyby kapłani wiedzieli jaką mają moc błogosławieństwa – błogosławiliby nieustannie wszystkich. Gdyby znali moc błogosławieństwa, która przechodzi przez nich na ludzi. Matka Boża w Medjugorie na przykład mówi o tym, że Jej błogosławieństwo jest błogosławieństwem matki nad swoimi dziećmi, natomiast ma się nijak do mocy błogosławieństwa kapłańskiego. Ponieważ przez ręce kapłana błogosławi sam Bóg w Trójcy Świętej Jedyny. To już nie są moje ręce, to już są ręce Boga. Ręce Ojca i Syna i Ducha Świętego. W momencie święceń kapłańskich zostały one namaszczone do przekazywania całej mocy Boga. Dlatego nie bójmy się prosić księży o to, żeby położyli – przy różnych okazjach – chociaż na chwilę, ręce na mojej głowie, na moim ramieniu, ale szczególnie na głowie, ponieważ wszelka moc inicjująca przechodzi przez głowę: święcenia kapłańskie, biskupie – to jest gest inicjujący, gest rytualny – położenia ręki na głowie. Przez ten gest położenia ręki na głowie przychodzi namaszczenie, przychodzi moc Ducha Świętego. I tutaj też pewna uwaga, żeby nie dać sobie kłaść ręki na głowie osobom świeckim, kogoś kogo nie znam, nawet jeśli jest on z grupy modlitewnej. Na ramieniu, gdziekolwiek indziej, ale nie na głowie, ponieważ jest to gest inicjujący, gest namaszczający, gest przeznaczenia do czegoś. Na głowę powinni nakładać ręce tylko i wyłącznie kapłani. W związku z tym szukajmy dłoni kapłanów, prośmy o błogosławieństwo. To nie musi być żadna wielka, długa, wielominutowa modlitwa błogosławieństwa. Wystarczy, że kapłan tylko położy rękę na głowę i pobłogosławi. I możemy być pewni, że to naprawdę jest tak, jakby Bóg położył mi Swoją dłoń na mojej głowie czyli na całym moim życiu, na całej historii mojego życia. Na wszystkim tym, co będę przeżywał lub przeżywałem dzisiaj w ciągu dnia.

Błogosławieństwo w rodzinie


Proszę też o szczególne błogosławienie się w rodzinie. Ojcowie mają szczególną moc błogosławieństwa. Powinni w nawyku nieustannie błogosławić. Tak jak wszyscy powinniśmy mieć w nawyku nieustanne zanurzanie we Krwi Pana Jezusa wszystko i wszystkich – tak samo ojcowie powinni nieustannie błogosławić – swoje żony i swoje dzieci. Tutaj jest bardzo ciekawa rzecz, ponieważ jeśli są więzy krwi i sakrament małżeństwa – również ojciec na dziećmi, dzieci nad ojcem, żona nad mężem, mąż nad żoną – mogą modlić się z nałożeniem rąk również na głowę. Ponieważ na mocy sakramentu małżeństwa są oni jednym ciałem. Sam Bóg uczestniczy w tej modlitwie, na mocy sakramentu małżeństwa. W innych relacjach już nie. Ale na mocy sakramentu małżeństwa sam Bóg przejmuje twoje ciało, przejmuje twoją rękę i można modlić się w ten sposób. Więc warto pamiętać o tym, że zanim pójdę do pracy – tato, połóż rękę na swojej żonie i poproś, aby Bóg ją dzisiaj błogosławił szczególnie. Zanim wyjdziesz do pracy, podejdź do swoich dzieci jak jeszcze śpią, jak nie śpią, połóż im dłonie na głowie i powiedz: „Panie Jezu, Ojcze, Duchu Święty – pobłogosław moje dzieci. Dzisiejszego dnia niech Twoje błogosławieństwo, Boże, cały czas przy nich będzie. Amen”. To nie muszą być jakieś nieprawdopodobnie piękne, retoryczne, ułożone stylistycznie modlitwy. Nie. Z serca po prostu, kilka zdań, kilka słów o Boże błogosławieństwo dla mojej żony, dla moich dzieci. I również odwrotnie – żona niech położy swoją dłoń na mężu i niech pobłogosławi go przed wyjściem do pracy, pobłogosławi dzieciom przed wyjściem do szkoły. Żeby to był stały element naszej modlitwy małżeńskiej i modlitwy rodzicielskiej. Pamiętam sytuację, kiedy był egzorcyzm jednej dziewczyny, który trwał już bardzo, bardzo długo, gdzie diabeł zmuszony na rozkaz: "W imię Jezusa Chrystusa", wypowiedział takie zdanie, że będzie mógł wyjść dopiero wtedy, kiedy tę dziewczynę pobłogosławi jej własny ojciec. Ojciec jej nienawidził, nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Trwało to bardzo długi czas. I w końcu udało się ojca namówić na to, żeby przyszedł na ten egzorcyzm. Kiedy przyszedł, był bardzo taki butny, zarozumiały, siadł sobie z takim głupim uśmieszkiem na twarzy. Ale kiedy zaczął się egzorcyzm i kiedy zobaczył co diabeł robi z jego córką – padł na kolona i zaczął płakać jak dziecko. I wtedy egzorcysta powiedział : „Niech pan przytuli swoją córkę i ją pobłogosławi". Diabeł wtedy straszliwie ryknął: „Nieeee!” Ojciec podszedł, przytulił ją, pobłogosławił, przeprosił za wszystko. I to był ostatni egzorcyzm, ostatni ryk diabła, i wszystko się skończyło. W kontekście małżonków, też świadectwo z egzorcyzmów, kiedy osoba, żona opętana razem z mężem przyszła na egzorcyzm i w momencie, kiedy rozpoczęła się modlitwa – kilku potężnie zbudowanych mężczyzn nie było w stanie utrzymać tej kobiety. Ona ich rzuciła na ścianę, wybiegła z kościoła. Wtedy mąż w przypływie natchnienia, impulsu klęknął przed egzorcystą i mówi: „Proszę nade mną odmówić egzorcyzm. Przecież od dnia ślubu my jesteśmy jedno ciało, jeden duch, jedno serce. To co na żonę, to też na mnie". I egzorcysta zaczął odmawiać egzorcyzm nad mężem. Wtedy kobieta nagle upadła na tej ulicy. Przynieśli ją z powrotem, położyli pod ołtarzem. Leżała przez cały egzorcyzm nieprzytomna. Kiedy skończył się egzorcyzm nad mężem, kobieta wstała, całkowicie uwolniona. Więc zobaczcie jaka jest nieprawdopodobna wartość, jedność i moc sakramentu małżeństwa.

24-Godziny-Męki-Pańskiej-za-Polskę-_baner.jpg
bottom of page