top of page

Rozważania o pokorze




31 zasad, do których nawiązują poniższe rozważania, pochodzi od Franciszka Albertiniego (177-1819). Był on ojcem duchowym św. Kaspra del Bufalo (1786-1837), założyciela Misjonarzy Krwi Chrystusa. W początkach tego zgromadzenia zasady te służyły pogłębieniu duchowości misjonarzy. Codziennie przed obiadem jedna z nich była czytana jako impuls do rachunku sumienia, dlatego jest ich 31.


Rozważania te nie są systematycznym traktatem na temat tej cnoty. Chodzi raczej o ćwiczenia praktyczne. W Duchowej Rodzinie Przenajświętszej Krwi jest wiele osób, które dla umocnienia wiary trzymają się pewnego słowa z Pisma Świętego, a więc „Słowa Życia”. Proponujemy przynajmniej raz w roku uczynić te 31 zasad „Słowem życia”. Szczególne w czasie Adwentu (zaczynając od 24 listopada) rozważania te mogą pomóc w dobrym przygotowaniu się na adorację Bożego Dzieciątka w żłóbku.



1. Droga pokory na tej ziemi – to wejście do Królestwa Bożego


Ten, kto rzeczywiście stara się żyć wiarą, pyta ciągle na nowo: „Jak mogę brać udział w Królestwie Bożym? Jak wejść do nieba? Jak mogę stać się szczęśliwy? Jak mogę być sobą...?” – Te zasadnicze pytania naszego życia są ważne nie tylko w młodości, nie tylko w momencie wyboru szkoły, zawodu, powołania czy prawdziwych przyjaciół. Na te wszystkie pytania można odpowiedzieć jednym słowem: pokora.


Może dla niektórych ta odpowiedź więcej komplikuje, niż wyjaśnia. U wielu rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Pokora jest przecież jedną z tych wartości, o których wielu ludzi mówi, nie wiedząc, o co właściwie chodzi. Pokora jest tak samo znana i nieznana jak prawdziwa miłość. Trzeba najpierw kochać, aby wiedzieć, czym właściwie jest „miłość". Podobnie trzeba stać się pokornym, aby poznać pokorę. Dlatego należy od początku zdecydować się na bliższy kontakt z pokorą, na „chodzenie” z nią, na ćwiczenie. W pewnym sensie trzeba zawrzeć z nią przyjaźń. Dopiero w takiej bliskości odkryjemy prawdziwą istotę i całe piękno tej królewskiej cnoty. Razem z tą „przyjaciółką” znajdziemy wejście do Królestwa Bożego, do pokoju serca, do Chrystusa, do całego świata.


Trzeba więc zaryzykować, otwierać się, nie mając wiele doświadczenia. Nigdy nie mamy pewności, że wszystko robimy dobrze. Ale serce czuje, że tu jest prawdziwa droga do Boga, a zarazem do samego siebie. Trzeba być gotowym na odkrycie, że w poszukiwaniu musimy przejść przez trudności. Ważne jest, aby naprawdę chcieć być pokornym i modlić się o łaskę pokory. Jezus mówi przecież: Beze Mnie nic nie możecie uczynić! (J 15, 5). Także nasz wysiłek jest istotny – tak jak podczas wspinaczki na wysoką górę. Przeżycie wschodu słońca jest jednak darem, jest łaską. Jeszcze zanim zrozumiemy, o co dokładnie chodzi, chcemy się starać i pójść do szkoły Jezusa, który powiedział przecież: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem (Mt 11, 29).


2. Bez pokory wszystko jest próżnością i urojeniem


Są ludzie, którzy wiedzą bardzo dużo o Panu Bogu, o Kościele, o wierze... To jednak nie gwarantuje, że Pan Bóg jest z nich zadowolony. Jezus np. często był w konflikcie z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami... Byli oni wykształconymi i pobożnymi ludźmi, którzy dużo się modlili i angażowali w życie religijne. Ale np. niedobra modlitwa może prowadzić do pychy, jednostronna teologia do herezji, a wpadanie w aktywizm bardziej szkodzi niż pomaga misji Kościoła.


Każdy człowiek powinien być do pewnego stopnia nieufny wobec samego siebie. Trzeba pozwolić się sprawdzić przez kompetentnych ludzi, przez odpowiedzialnych Kościoła i jego wspólnotę. Ukryta ambicja i inne formy egoizmu potrafią zniszczyć najlepsze intencje i plany.


Diabeł zwykle kusi pobożnych ludzi przez „pobożne pokusy”. Pod pretekstem dobrego czynu lub szlachetnej sprawy sugeruje działanie bez jedności, które niszczy wszystko. Dlatego trzeba zachować prawdziwą pokorę, aby przeciwstawić się tym pokusom. Cnota pokory zawsze szuka prawdy i nie boi się jej. Uzdalnia ona też do przyjęcia nieprzyjemnej prawdy o sobie, kierując się zasadą – lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo! Bez prawdy pokora nie może żyć, a właściwa pokora do niej prowadzi.


Przez to pokora prowadzi też do autentycznej modlitwy i prawdziwego apostolstwa. Oczyszcza z ukrytej ambicji i daje wytrwałość oraz duchową równowagę. Bez pokory najlepsze dzieła, akcje, dobre uczynki, a nawet modlitwy... – właściwie wszystko „jest próżnością i urojeniem”. Krótko mówiąc: pokora to odwaga do prawdy!


3. Razem z pokorą zdobędziesz wszystkie inne cnoty


Mówi się, że miłość jest duszą wszystkich cnót. Podobnie można powiedzieć o pokorze. Jest ona obecna tam, gdzie jest jakakolwiek inna cnota. Pokora jest bowiem w pewnym sensie naczyniem miłości albo kielichem, w którym jest przechowywana i ofiarowywana miłość. Tam, gdzie jest miłość, potrzebna jest też pokora. Im więcej pokory, tym więcej miłości. Pokora tworzy warunki, aby we właściwy sposób kochać, a miłość daje motywację i siły, aby upokorzyć się lub wytrwać w upokorzeniu, jakiego doświadcza się od innych. Przez miłość pokora jest obecna w każdej innej cnocie i umacnia ją.


Cnota jest umiejętnością dojrzałej osoby: raz potrzebna jest sprawiedliwość, aby być dobrym, inna sytuacja wymaga czystości, aby kochać prawdziwie; kiedy indziej potrzeba wytrwałości, aby zebrać owoce. Kto umacnia cnotę pokory, ten pomnaża zarazem wszystkie inne wartości życia chrześcijańskiego. Pokora bowiem pragnie i umie służyć. Człowiek pokorny świadomie lub nieświadomie szuka zawsze tego, co pomaga, co buduje, co służy, nawet jeśli sam musi się przy tym uniżyć. W ten sposób pokora prowadzi do sprawiedliwości, czystości, wytrwałości i wszystkich innych cnót. Kto ćwiczy się w pokorze, pogłębia zarazem wszystkie inne cnoty.


4. Pozwól, aby pokora była twoją stałą towarzyszką, a będziesz szczęśliwy


Są ludzie, którzy uważają, że pokora jest czymś smutnym. To skutek wielkiego nieporozumienia. Pomyślmy o przysłowiu: „Smutny święty – to smutny święty!”. Właściwa świętość prowadzi do głębokiej, nadprzyrodzonej radości, podobnie jak autentyczna pokora. (Świętym zwykle nie brakuje poczucia humoru, ponieważ kochają prawdę – podobnie jak prawdziwą pokorę). Brak radości w pokorze jest znakiem, że coś jest nie w porządku, że coś trzeba sprawdzić, poprawić, prosić o radę...


Czasami brak szczęścia i radości spowodowany jest tym, że człowiek myśli o pokorze tylko od czasu do czasu (na przykład podczas rozmyślania lub nabożeństwa), ale nie ćwiczy jej prawdziwie, np. w czasie śniadania, na spacerze albo przy pracy. Głęboka i trwała radość jest owocem prawdziwej pokory. Można ją przyjąć tylko wtedy, gdy dążenie do pokory jest stałe, ponieważ prawdziwa pokora nie jest podobna do ubrania albo biżuterii, które raz zakładam, a innym razem nie. Jest ona głęboko związana z charakterem i z całą osobowością człowieka.


Pokora nie jest czymś zewnętrznym – sposobem spojrzenia, uśmiechu albo smutku. Jest raczej głęboką potrzebą serca. Człowiek prawdziwie pokorny służy z radością. Chętnie dokłada starań, aby ratować innych i dać im szczęście. Nie jest szczęśliwy, gdy nie może zaangażować się dla szczęścia innych. Dlatego jest gotowy, a nawet radosny, jeśli może „płacić” za innych. Nie czuje się dobrze, dopóki drugi nie jest w pokoju – ze sobą samym, z otoczeniem, z Bogiem...


5. Doświadczysz dużo pociechy wewnętrznej, jeżeli wielkodusznie przyjmiesz upokorzenia


Jak to możliwe, że właśnie upokorzenie daje pociechę? Czy na co dzień nie doświadczamy czegoś przeciwnego? Czy upokorzenie nie pozostawia w nas głębokiego zranienia duszy i goryczy serca? – Bez wiary tak jest. Ale jeśli wiara jednoczy pokornego człowieka z Jezusem, to serce staje się szlachetne i wielkoduszne. Samo upokorzenie prowadzi do pewnego osamotnienia, ale przez wiarę można zrobić krok dalej, mianowicie do Serca Jezusa. Tam znajdziemy wewnętrzną pociechę, a nawet pewną „słodycz”, której nie da się opisać słowami.


Najpóźniej w tym miejscu naszych rozważań staje się zrozumiałe, dlaczego większość ludzi nie rozumie pokory. Wielu uważa, że jest ona słabością lub czymś chorobliwym. Taki sposób patrzenia na pokorę pochodzi z braku wiary. Jest on znakiem braku dojrzałości chrześcijańskiej, wskazówką, że ktoś ma jeszcze zbyt mało doświadczenia życia nadprzyrodzonego, życia Ewangelią...


6. Nie wpada w gniew i zgorzknienie, kto samego siebie uważa za małego


Wiele kłopotów pomiędzy ludźmi wynika z tego, że człowiek przecenia i wywyższa samego siebie. Stąd bierze się gniew, skłócenie, obraza itp.


Człowiek chciałby wywyższyć siebie, patrząc na innych z góry i szukając wszystkiego, co u innych jest słabe. Dla własnych błędów znajduje jednak zawsze jakieś usprawiedliwienie.


Pokora postępuje inaczej: ponieważ szuka prawdy, szuka jej najpierw u siebie. Lepiej gorzka prawda i otrzeźwienie niż dalsze łudzenie się co do faktycznego stanu własnej duszy i własnego charakteru. Kto jest chory, zwykle nie chce być okłamywany przez lekarza. Tylko prawda o chorobie pozwala na skuteczną walkę z nią.


Człowiek pokorny jest gotowy przyjąć także przykrą prawdę o sobie, nawet jeżeli powiedziana jest przesadnie, jeżeli zarzuty nie w pełni odpowiadają rzeczywistości. Prawdziwa pokora dziękuje za każde upokorzenie i w nim wzrasta. Potrafi korzystać zarówno z tego, co jest prawdą, jak i z tego, co jest przesadą. Dlatego nie wpada w gniew, a przebaczenie niesprawiedliwości ściąga na ziemię wiele łask!


7. Kto doświadczy upokorzenia na tej ziemi – tego sam Bóg wywyższy w wieczności


Ta zasada przypomina nam biblijne błogosławieństwa: Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5, 10). Sam Jezus pociesza tych, którzy są prześladowani, ponieważ uczciwie starają się żyć według Ewangelii – w prawdziwej „sprawiedliwości”. Będzie inaczej, będzie nagroda! Perspektywa nagrody w wieczności pozwala łatwiej znieść cierpienie na tej ziemi. Ale ta „wieczność” nie zaczyna się dopiero po naszej śmierci. Już teraz na ziemi możemy zaczynać żyć „sprawiedliwie”, a więc ukierunkowani na Boga! W ten sposób wieczność zaczyna się już teraz, niebo zaczyna się na ziemi. Chodzi o chrześcijańską nadzieję, która zmienia, przeobraża i uświęca życie w teraźniejszości – a więc czyni je „Bożym”.


Ta chrześcijańska nadzieja nie pozwala nam jednak patrzeć biernie na tych, którzy doświadczają niesprawiedliwości. Tak jak Jezus pomagał cierpiącym, fałszywie oskarżonym, osądzonym... podobnie i my możemy i powinniśmy pomagać naszym bliźnim, bronić ich i walczyć o nich.


Nie wystarczy jednak sama walka o sprawiedliwość na tej ziemi. Nasza rzeczywistość jest większa, sięga aż do wieczności, podlega najsprawiedliwszemu z sędziów. Trzeba walczyć dla cierpiących na świecie tak, jakby sprawiedliwość zależała jedynie od naszego zaangażowania się w tej sprawie, a zarazem trzeba zachować przy tym pokorę serca, uznając, że wszystko zależy od łaski Bożej: ...beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5).

Nie zawsze można walczyć, szczególnie jeżeli chodzi o niesprawiedliwość, którą przeżywamy my sami. Jezus przed Piłatem nie powiedział wiele i w końcu w ogóle już się nie bronił. Zostawił sprawę do rozpatrzenia Sądowi Ostatecznemu.


Trzeba modlić się o łaskę mądrości, która potrafi rozróżnić, w jakich sytuacjach już na tej ziemi trzeba walczyć, a kiedy lepiej jest czekać na sąd Boży. Już sama myśl o wieczności umacnia pokorę, która zarazem uzdalnia do znoszenia niesprawiedliwości i do właściwej walki o sprawiedliwość.


8. Kto w pokoju serca i pokornie przyjmie wzgardę – zdobędzie niewyobrażalną wielkość


Co to jest „wielkość”? Normalny, zdrowy człowiek pragnie sukcesu i uznania. Dba o swoją opinię i honor wobec ludzi. Każdy stara się zachować twarz i godność nawet wtedy, gdy walka wydaje się już przegrana. Prawdziwa wielkość nie zależy jednak od oceny ludzkiej. To, co mówi sumienie, jest ważniejsze niż gadanie, komentarze i plotki. Właściwa wielkość zależy od tego, jaką opinię w danej sprawie ma Pan Bóg. Wartość ma to, co ceni się w niebie. Szlachetne jest to, czego nie niszczy „mól ani rdza”, czego nie można ukraść lub stracić.


Kto żyje w perspektywie wieczności, znajdzie w swoim sercu siłę i pokój, aby wytrzymać w poniżeniu przez ludzi. Takie próby umacniają pokorę, która może wzrastać szczególnie w każdym poniżeniu. Prawdziwej wielkości nie zdobywa się przez głośne zwycięstwo, oklaski, reklamę albo milczenie wobec niesprawiedliwości. Przebaczenie krzywdy, dążenie do pokoju nawet kosztem własnego prawa, czasu czy pieniędzy... są znakami prawdziwej wielkości, często niedocenianej przez ludzi. Taką wielkość można często znaleźć wśród ludzi prostych. Nie zależy ona od wykształcenia, kariery czy bogactwa. Taka wielkość nie rośnie wraz z wiedzą o Bogu, ale znajduje się tam, gdzie jest prawdziwa pokora.


9. Uświadomienie sobie własnej głupoty i nędzy jest lekarstwem na pychę i zarozumiałość


Każdy wierzący, nawet po wielu latach formacji religijnej i życia duchowego, przeżywa pokusę pychy. Może jest to ukryta pycha, której sam w sobie nie dostrzega. Mówi się, że każdy człowiek ma na swoim ciele miejsce, gdzie nie może się sam podrapać. Podobne miejsce posiada nasza dusza, na przykład tam, gdzie jest ukryta pycha.


Dla uleczenia duchowych zranień nie wystarczy rozważanie własnych słabości, może już tysiąc razy wyznanych na spowiedzi. Dobrze jest prosić kogoś, aby „podrapał nas” w trudnym miejscu, może przez upomnienie braterskie lub „godzinę prawdy”. Trzeba poznać swoje słabości i choroby, by móc je skutecznie zwalczać.


Czasami ludzie myślą, że są bardzo pobożni, że uczciwie szukają Boga. Ale gdy idą do spowiedzi, od razu zaczynają się bronić i usprawiedliwiają własne błędy, które wyznają. Podobnie też rozmowa duchowa może być nieudana, jeżeli ktoś nie potrafi wysłuchać drugiego do końca, gdy nie pozwala drugiemu powiedzieć wszystkiego i przedstawić własnego spojrzenia na sprawy. Trzeba cierpliwie czekać do końca wypowiedzi drugiego i przyjąć wyjaśnienie sytuacji. Często lepiej jest w ogóle nic nie mówić na własną obronę, aby nie ryzykować, że drugi będzie zablokowany i nie będzie w stanie przedstawić własnego obrazu sytuacji.


Prawda obroni się sama. Nie musimy się jej bać, ale często trzeba umieć czekać, aż ukaże się w pełni. Prawda o własnych błędach i ograniczeniach nigdy nie jest przyjemna, a jednak uświadomienie jej sobie jest warunkiem wewnętrznego uzdrowienia lub przynajmniej zmniejszenia szkody.


10. Rozważanie własnej nędzy i nicości daje dużo cierpliwości w upokorzeniu


Kto uczciwie zaczął poznawać samego siebie, np. przez konsekwentny rachunek sumienia czy rozmowy duchowe albo przez autentyczne kierownictwo duchowe..., kto naprawdę szuka Boga i nie pragnie tylko tego, aby ktoś się nim zainteresował, kto prawdziwie nauczył się widzieć swoje ograniczenia, słabości i błędy... – ten znajdzie też nowe odniesienie do innych. Zrozumie też słabość brata lub siostry i potrafi lepiej pomagać. „Rozumieć” to nie znaczy zgadzać się. Nie znaczy to też usprawiedliwiać albo przeoczyć. Chodzi raczej o to, aby mieć cierpliwość dla innych, nie osądzać, widzieć okoliczności i ostrożnie pomagać.


Jeśli rozważamy własną nędzę, to lepiej przygotujemy się na to, aby przyjąć komentarze innych na temat naszych słabości. Możemy – przynajmniej częściowo – przyznać im rację, możemy nawet podziękować, zachować pokój serca oraz uniknąć napięć i konfliktów.


11. Kto z pokornego serca samego siebie uniża, potrafi odkryć wartość drwiny i obrazy


Największym przykładem pokory jest sam Jezus. Będąc Bogiem, uniżył samego siebie. Także jako człowiek zawsze ukrywał swoją wyższość. Dodatkowo ludzie ciągle poniżali Go przez naiwność lub złośliwość. Uniżenie Jezusa służy tym, których On pragnie ratować, obdarować zbawieniem.


Jeśli pragniemy brać udział w dziele odkupienia, to również w naszym życiu potrzebne jest ciągle uniżenie samego siebie. Dla stworzenia jedności z drugim człowiekiem zawsze jest potrzebne pewne uniżenie się. Dopóki decydujemy się na nie sami, jest ono względnie łatwe, ale kosztuje więcej, gdy inni nas poniżają.


Ale właśnie wtedy upokorzenie może mieć wielką wartość, która niestety często pozostaje niewykorzystana. Drwiny i obrazy stają się często powodem kłótni i przez to wielkiej straty w życiu duchowym. Człowiek, który dobrowolnie ćwiczy uniżanie się, jest w lepszej kondycji. Potrafi lepiej reagować i wykorzystać szansę duchowego rozwoju, również wtedy, gdy próby pochodzą od innych.


12. Kiedy doświadczysz niesprawiedliwości, pamiętaj, że z prochu jesteś stworzony


Mówi się, że człowiek może przyzwyczaić się do wszystkiego, także do ubóstwa, ale nigdy do niesprawiedliwości. Ona zawsze boli najbardziej. Dążenie do wolności przygotowuje rewolucje, a nieraz nawet knuje zemstę. Także dla chrześcijanina akceptacja niesprawiedliwości nie jest łatwa, szczególnie jeśli pochodzi ona ze strony tych, którzy również są wierzący albo za takich się uważają. „Mała szkoła pokory” daje bardzo prostą radę: pamiętaj, że jesteś prochem. Jest to przypomnienie o ludzkiej przemijalności. Będąc tylko „prochem” – jak możemy spodziewać się ze strony ludzi sprawiedliwości, nawet szlachetności, jak możemy spodziewać się lepszego traktowania?


Nie wolno zapomnieć o ludzkich słabościach – własnych i cudzych. Nie zawsze jest to sprawa tylko dobrej woli. Często człowiek nie jest winien tego, że ma trudny charakter lub dziedziczne wady. Ale nie można tym argumentem usprawiedliwiać wszystkich błędów i braków w formacji. A jednak prawda ta przynosi ulgę w trudnościach życiowych. Myśląc o własnym pochodzeniu „z prochu”, można stać się bardziej cierpliwym wobec samego siebie i nie obrażać się z powodu braku szacunku ze strony innych.


13. Jeżeli nie umiesz przebaczyć urazy, okazujesz wyraźnie twój brak pokory


Jedną z najcenniejszych właściwości człowieka jest umiejętność przebaczania. Ta cnota szczególnie przybliża nas do Boga. Bóg ukazuje swoją wielkość szczególnie przez uniżenie się, przez swoje upokorzenie. Człowiek, który nie potrafi przebaczyć, pokazuje, jak daleko jest od Niego. Przebaczenie głębokich uraz nie tylko kosztuje dużo, ale daje również nowy wzrost pokorze, a więc nową bliskość do Boga...


Przebaczenie jest aktem twórczym, ponieważ daje nowy początek. To, co było, już nie istnieje. Można z zaufaniem zaczynać na nowo, można jeszcze raz współdziałać, iść dalej. Pan Bóg jest Stwórcą świata i człowieka nie tylko dlatego, że na początku czasu wszystko powołał do istnienia i rozwoju. Stwórcza moc Boga ukazuje się także na tym, że przebacza grzech. Przez przebaczenie współpracujemy najbliżej z Bogiem, Stwórcą i Zbawicielem. Prowadzimy świat i ludzkość do jedności, biorąc na siebie winę innych, „płacąc” własną „krwią" za odnowienie świata i człowieka. Dlatego pokora jest zbawcza.


14. Upokorzenie jest bardzo ciężkie dla tego, kto nie chce pamiętać o swej nicości


Również człowiek pragnący postępu duchowego ma trudności z upokorzeniem. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ upokorzenie boli. Zdrowy człowiek dba o swój honor. Nie można jednak na upokorzenie patrzeć tylko negatywnie, ponieważ kryje się w nim więcej dobrego niż złego. Trzeba uczyć się dobrze korzystać z upokorzenia, a wówczas już nie trzeba będzie z nim walczyć.


Przez upokorzenie można uczyć się spojrzenia na własną rzeczywistość bez szminki i udawania. Często nieświadomie pokazujemy innym taki obraz siebie samego, który nie odpowiada rzeczywistości. Sami zaczynamy wierzyć, że jesteśmy lepsi niż się to wydaje. Kto jednak ćwiczy się w sztuce dobrego korzystania z upokorzenia, ćwiczy się też w życiu prawdą. Nawet jeśli upokorzenie zawiera przesadę lub niesprawiedliwość, może być przydatne, by żyć w prawdzie. Jest to podobne do gimnastyki: same ćwiczenia też często wyglądają przesadnie. W ciągu dnia pewne ruchy ćwiczone podczas gimnastyki nie są już potrzebne, a jednak wykonuje się np. skłony i skręty, aby mieć przez cały dzień lepszą kondycję fizyczną i lepsze krążenie. Podobnie można też wykorzystać nieprzyjemności i przesady w upokorzeniach dla lepszego „funkcjonowania” życia duchowego. Dopomaga w tym spojrzenie na własne słabości i ograniczenia.


15. Owocne dążenie do pokory to rozważanie własnej małości w świetle wielkości Boga


Najczęściej człowiek oszukuje samego siebie. Dzieje się to zwykle nieświadomie, ale tym bardziej ten brak prawdy jest niebezpieczny. Przeciętny człowiek chce być kimś ważnym, wielkim, pięknym... Dlatego kosztuje go wiele, jeżeli ktoś zwróci uwagę na to, że w rzeczywistości jest mały, jest „zerem”, niczym...


Z pewnością jest pewną przesadą, gdy mówi się o „nicości” człowieka. Przecież jest on kimś, jest przede wszystkim dzieckiem Bożym i został odkupiony z grzechu przez Krew Chrystusa! W każdym człowieku można odkryć coś dobrego. Pomiędzy różnymi kamieniami życia są też perły. Mimo to, rozważając wielkość Boga, człowiek może mieć wrażenie, że jest „niczym”. Bóg jest tak wielki i odległość do Niego tak ogromna i od naszej strony nie do pokonania! Poza tym język ludzki jest zbyt ograniczony, by w odpowiedni sposób mówić o wielkości Boga, a zarazem o naszej małości. Stąd pochodzi słuszne powiedzenie o naszej „nicości”. Nie umniejsza ono jednak prawdy o ludzkiej godności. Patrząc na Boga i godność człowieka, można przerazić się ludzkimi słabościami. Potrzebujemy kontemplacji wielkości Boga, aby rozumieć małość człowieka, a zarazem spojrzenia na ludzką nicość, aby odczuć wielkość Boga.


Człowiek pokorny korzysta z każdego upokorzenia, aby widzieć samego siebie w prawdzie i przez to jeszcze bardziej adorować i wielbić wielkość Pana Boga. W tym duchu mówiła Maryja: Wielbi dusza moja Pana (...), bo wejrzał na uniżenie służebnicy swojej. (...) Święte jest Jego imię (Łk 1, 46-49).


16. Każde dobro w tobie to dar Boga


Ważnym aspektem pokory jest wdzięczność, a istotnym elementem wdzięczności – uznanie źródła wszelkiego dobra, a więc uznanie Boga, od którego pochodzi wszystko, co dobre. Święty Paweł pyta: Cóż masz, czego byś nie otrzymał? (1 Kor 4, 7). Na pewno dużo zależy od współpracy z łaską Bożą, ale bez tej łaski nie jesteśmy w stanie dobrze żyć i działać. Trzeba przypominać sobie o tej prawdzie – nie po to, aby człowieka poniżyć czy przygnębić, ale aby obronić go przed pychą i zarozumiałością. Przez wdzięczność przygotowujemy się wreszcie do otrzymania jeszcze większej łaski i głębszego dobra.


Prawdziwa wdzięczność jest owocem pokory, a ta umacnia się przez wdzięczność. Kto zdaje sobie sprawę, że wszystko co dobre, otrzymał, jest też gotowy, by się tym dzielić i pomagać wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Wdzięczny człowiek wie, że wszystko, co otrzymał od Boga, zostało mu dane, aby to przekazywał, aby pomnażał przez dzielenie się. Zachowuje to dla siebie przez rozdawanie, ponieważ w Królestwie Bożym posiada tylko ten, kto daje. Aby mieć miłość, trzeba ją podarowywać.


17. Jak ośmielasz się liczyć na siebie, skoro wszystko otrzymałeś jako dar Boga?


Jednym z największych niebezpieczeństw w życiu duchowym jest pewność siebie. Osoba pewna siebie jest podobna do kogoś, kto dopiero zrobił prawo jazdy: dopóki czuje się niepewny, jeździ ostrożnie i nie grożą mu wypadki. Sytuacja zmienia się, gdy poczuje się zbyt pewnie. Uważa może, że teraz nie przydarzy mu się nic złego, skoro przejechał bez trudności kilka tysięcy kilometrów...


Także w relacjach międzyludzkich nie wolno za bardzo liczyć na własne siły, mądrość, doświadczenie... Nie znaczy to, że mamy popaść w drugą skrajność. Nieśmiałość też nie jest cnotą, a prawdziwa pokora nie prowadzi do kompleksu niższości. Chodzi raczej o dobrą miarę ostrożności oraz o umiejętność współpracy z łaską Bożą.


Kto współdziała z Panem Bogiem, nie musi się bać, jakby wszystko zależało od jego własnych sił i zdolności. Współpraca z łaską Bożą zobowiązuje do tego, aby dawać z siebie wszystko – żeby Pan Bóg mógł dać jeszcze więcej. Prawdziwa pokora prowadzi do zaufania, daje odwagę oraz chroni przed lekkomyślnością i lenistwem.


18. Moje życie przemija, jestem jak popiół i dym, a jednak jest we mnie jeszcze tyle pychy i zarozumiałości


Życiowym zadaniem każdego człowieka jest jego ludzkie dojrzewanie. Powinien on być zdolny do udziału w miłości Boga w niebie i do odwzajemnienia tej miłości. Wielką rolę odgrywa w tym ćwiczenie i umacnianie cnót (= zdolności do udziału w niebie), wartości duchowych i dobrych cech charakteru. Dobry rachunek sumienia pokazuje jednak czasem, że jest w nas jeszcze wiele słabości i wad, a niekiedy nawet nałogów. Szczególnie niebezpieczne wśród nich są pycha i zarozumiałość. Trudno całkowicie zlikwidować te „chwasty” z ogrodu życia wewnętrznego, ale regularne i konsekwentne pilnowanie samego siebie może ograniczyć wpływ tych przywar.


Można na jakiś czas zlikwidować chwasty w ogrodzie lub na polu, wyrywając je. Bardziej skuteczne jest jednak zasadzenie dobrych roślin, które nie pozostawią miejsca dla chwastów. Podobnie bardzo skutecznie można zwalczyć pychę przez świadome życie według Ewangelii, przez ćwiczenie pokory w codziennych obowiązkach, przez regularne przyjmowanie i ofiarowywanie trudności zwykłego życia z miłości do Boga i do bliźnich.


19. Przypatrz się uważnie otwartemu grobowi, a będziesz znów pokorny


Istnieje stare powiedzenie, że śmierć jest dobrym doradcą. Podobnie otwarty grób. Każdy pogrzeb przypomina nam o tym, że nie wiemy, ile jeszcze czasu jest nam dane, aby pracować nad sobą, aby np. zwalczać pychę i pogłębiać pokorę, aby więcej się modlić... Otwarty grób może być dla nas ważnym lekarstwem na lekkomyślność i marnowanie czasu. „Żyjemy tylko raz!” – mówi głupiec. „Żyjemy tylko raz!” – mówi mędrzec. Trzeba wykorzystać każdy dzień, każdą sytuację – przecież czeka nas rozliczenie, Sąd Ostateczny!


Otwarty grób przypomina również o tym, że wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. Ani pieniądze, ani tytuły, ani znajomości nie mogą nikogo wybawić od śmierci. Można trochę odsunąć w czasie moment śmierci – ale i to nie jest pewne. Działanie lekarzy jest i pozostaje ograniczone. Ta prawda może pogłębić naszą pokorę i sprowadzić na ziemię człowieka zagubionego w ambicji i próżności tego świata.


20. Nie polegać na własnym zdaniu – to wyraz pokory


Jednym z największych znaków braku pokory jest przywiązanie do własnego sposobu myślenia, metod pracy czy stylu wychowania... Trzeba umieć rozróżnić między prawdą a własnym zdaniem. Prawda może być tylko jedna. Dróg do jej znalezienia jest wiele. Trzeba wymagać jedności tam, gdzie jest potrzebna, i dać wolność tam, gdzie to tylko możliwe.


Jest niebezpieczne, jeżeli ktoś jest bardzo przywiązany do własnego sposobu myślenia, np. do form pobożności, do własnego stylu urządzania mieszkania. Jeśli nie ma miejsca dla gustu współmieszkańca lub współpracownika, to z takim człowiekiem trudno żyć i pracować. Prawdziwa pokora daje odwagę, aby dla większej jedności ciągle na nowo tracić własne zdanie lub rezygnować z własnych metod, by żyć i działać w większej miłości i jedności z innymi.


21. Nigdy nie będzie prawdziwie pokorny, kto samego siebie za bardzo ceni i kocha


Miłość do samego siebie jest potrzebna. Sam Jezus powiedział, że mamy kochać drugiego jak siebie samego. Ale kochać to nie znaczy rozpieszczać! Litość nad sobą nie jest prawdziwą miłością własną. Każda forma egoizmu niszczy miłość. Właściwa miłość samego siebie to wypełnianie Woli Bożej względem własnej osoby. Trzeba najpierw zaakceptować siebie ze wszystkimi talentami i brakami. Jedno i drugie ma także służyć innym i umacniać jedność pomiędzy wszystkimi. Można wreszcie służyć nie tylko przez dary i zdolności, ale też przez braki, słabości, problemy, ponieważ przyjęcie pomocy od innych może być dla nich większym darem niż jej udzielenie. Pokora pomaga w jednym i w drugim wypadku. Mobilizuje do pomocy i do jej przyjęcia.


Człowiek pyszny, który sam dla siebie jest najważniejszą osobą, który z politowaniem patrzy na innych i przy tym sam się oszczędza... – jest blokadą dla innych i dla samego siebie.


Szczęśliwy człowiek, który nie uważa siebie za pępek świata! Miłość bliźniego w praktyce znaczy bowiem: twoje problemy, sukcesy, bolączki, twoja świętość, twój smutek i twój urlop... – jest tak samo ważny jak mój.


22. Znosić wady innych, a nawet swoje własne – to owoc całkowitego otwarcia się na pokorę


Jeden z klasycznych uczynków miłosierdzia względem duszy polega na znoszeniu przykrości i nieprzyjemności od innych. Nie ma ludzkiego życia bez problemów, bez nerwów, bez stresów spowodowanych przez różnorodność charakterów i ludzkich słabości. Nie można od drugiego, a nawet i od samego siebie wymagać tego, że zawsze czujemy się dobrze, jesteśmy w najlepszej formie. Każdy przechodzi kryzysy, czy to z powodu stanu zdrowia, czy innych problemów. Widocznie taki ma być ten świat. Z pewnością jednak jest to dopuszczone przez Boga: potrzebujemy tych kłopotów i napięć, aby rozwijać się duchowo. Sztuka dojrzałego życia ukazuje się m.in. w cierpliwości. Człowiek cierpliwy liczy się z tym, że ktoś jest słaby. Trzeba wymagać od innych i od siebie – ale nie za dużo! Święty Kasper nazwał kiedyś świat jednym wielkim szpitalem, w którym wszyscy jesteśmy pacjentami. Jest to realistyczne spojrzenie pokornego człowieka, który jest gotów naprawdę pomagać innym.


Szczególna trudność w znoszeniu innych polega na tym, że to my sami – często nieświadomie – czynimy różnice. Od jednych bez problemu przyjmujemy wszystko, pozwalając nawet na nadużywanie naszej cierpliwości i dobroci. W innych wypadkach reagujemy jak mimoza: nawet najmniejsze formy nietaktu wywołują ostrą reakcję i niechęć. Pokora wyrównuje nasze traktowanie innych i czyni je niezależnym od sympatii lub antypatii.


Niektórzy najwięcej kłopotów mają ze znoszeniem samego siebie. Czyż to nie spojrzenie na cierpliwość Jezusa Ukrzyżowanego może wzbudzić w nas nową gotowość, by zaakceptować także samego siebie, własny charakter, pochodzenie, błędy przeszłości i wszystko, co nas dręczy? Pokora daje cierpliwość do wszystkich – nawet do samego siebie.


23. Służyć każdemu z radością – to owoc pragnienia pokory


Pokora zawiera w sobie wszelkie owoce życia duchowego. Jest ona fundamentem wszystkich cnót. Jednym z najpiękniejszych owoców jest radość służby. Dla wielu osób służba jest czymś negatywnym, jakimś złem koniecznym, którego trzeba unikać, jak tylko się da. Takie spojrzenie na służbę staje się tragedią człowieka niedojrzałego, człowieka bez miłości, bez pokory.


Ale co robić, aby służyć z radością? – Trzeba wejść do wody, by nauczyć się pływać. Trzeba wytrwać w pierwszych trudnościach, aby nauczyć się grać na instrumencie. Każdy, kto zaczyna trenować nową dyscyplinę sportową, ma na początku trudności. Dopiero potem można przeżyć satysfakcję i radosne momenty sukcesu. Twardy, czarny chleb trzeba długo gryźć, zanim zacznie smakować...


Podobnie jest z radością służby: aby doświadczyć tego szczęścia, trzeba dać serce i wierzyć, że nie służymy sami, ale sam Chrystus służy w nas, a my służymy Jemu w drugim człowieku, szczególnie w tym, który cierpi.


Radość służby jako owoc pokory bierze udział w radości zmartwychwstania. Najpierw trzeba stracić Jezusa na Golgocie, aby przyjąć Go z powrotem jako Zmartwychwstałego – może właśnie wtedy, gdy najmniej tego oczekujemy.


Nadprzyrodzoną radość w pokornej służbie otrzymuje nie ten, kto służy tylko pod pewnymi warunkami, kto wyklucza pewne osoby, kto ogranicza się w służbie do własnej rodziny, przyjaciół lub interesów. Chrześcijańska służba jest uniwersalna, ponieważ Chrystus przelał własną Krew za wszystkich! Kto „przelewa” własną krew razem z krwią Jezusa, kto pragnie służyć, kto pragnie naprawdę kochać i nie szuka tylko własnej satysfakcji, doświadczy nieoczekiwanej bliskości Boga.


24. Kto uczciwie dąży do pokory, niech szanuje innych, ceniąc samego siebie nisko


Na pierwszy rzut oka ludzkie życie wygląda jak rywalizacja: każdy chce być lepszy, większy, ważniejszy. Ambicja i konkurencja mobilizują i wydają się nam nawet czasami potrzebne dla zdrowego rozwoju społeczeństwa. Biada jednak, jeżeli ambicja i konkurencja biorą górę, jeżeli nie są ograniczane przez inne wartości. Kto np. gra w piłkę, powinien chcieć zwyciężyć, bo inaczej gra stanie się nudna. Jak ważne jest jednak, by znalazło się miejsce również dla innych cech: uczciwości, poszanowania słabszego, radości z sukcesu drugiego, gotowości przebaczenia fauli, umiejętności przegrania bez urazy, uznania zdolności i sił przeciwnika...


Jednym ze skutków grzechu pierworodnego w nas jest pewna skłonność do patrzenia z góry na innych. Zazwyczaj nieświadomie oceniamy samych siebie wysoko, poniżając drugiego. Błędy natomiast traktujemy różnie: u samych siebie łatwo je usprawiedliwiamy, u drugiego znaczą one dużo. Dlatego wskazane jest, by przeciwdziałać tej skłonności.

Trzeba w pewnym sensie „na zapas” oceniać samego siebie nisko, a drugiego cenić wysoko, aby zbliżyć się do rzeczywistości. Nie chodzi o sztuczne uniżenie siebie samego, które jest dalekie od prawdy. Ćwiczenie pokory dąży do prawdy i właśnie dlatego liczy się z własną słabością i ukrytą ambicją.


Trzeba ćwiczyć dążenie do pokory. Fałszywa pokora jest tak niedobra i odpychająca, ponieważ istotą pokory jest prawda. Chyba dlatego Pan Jezus nie mógł znieść faryzeuszów. Demonstrowali oni na zewnątrz – z pewnością nieświadomie – pobożność i pokorę, wewnątrz jednak byli jak „groby pobielane”. Trzeba wciąż na nowo sprawdzać autentyczność swojej pokory, aby stopniowo nie stała się ona faryzejska.


25. Wyśmiewanie innych i brak szacunku dla nich wypływa z przesadnej pewności siebie


Nie jest dobrze, jeśli ktoś ciągle samego siebie krytykuje i nigdy nie wie, co robić: wszystkich pyta, a nikomu nie ufa. Zła jest również odwrotna sytuacja: człowiek, który wie wszystko najlepiej, nikogo się nie radzi, patrzy na innych z góry, często z pogardą. Jednym z najgorszych wyrazów pogardy dla innych jest wyśmiewanie ich. Cynizm może być najmocniejszym wyrazem wrogości i nienawiści. Cyniczny uśmiech jest uśmiechem diabła!


Ale co robić, aby uwolnić się od wady cynizmu albo skłonności do wyśmiewania innych? Czasami sama Opatrzność Boża pomaga nam przez przykre doświadczenia. Nieraz choroba, wypadek, a nawet własna wina mogą być błogosławionym dopustem Boga. Przez uniżenie i cierpienie – zarówno fizyczne jak i psychiczne – człowiek staje się bardziej dojrzały, przystępny i wyrozumiały wobec innych. Mówi się żartobliwie, że przełożony nie powinien być ani zbyt mądry, ani zbyt zdrowy, ani zbyt pobożny – aby miał więcej wyrozumiałości dla tych, za których jest odpowiedzialny.


Trzeba na podstawie własnych błędów i słabości uczyć się oceniać drugiego człowieka bardziej obiektywnie. Trzeba go szanować nie tylko dlatego, że może mieć w sobie wiele nieznanych mi darów, ale ponadto posiada nienaruszalną wielkość: jest stworzeniem, a nawet dzieckiem Bożym – odkupionym najwyższą ceną, Krwią Zbawiciela.


26. Nie denerwuj się, gdy popełnisz jakiś błąd – upokarzaj swoje serce


Dojrzałości człowieka i chrześcijanina doświadcza się nie tylko wtedy, gdy jest mu potrzebna jakaś pomoc lub ratunek w trudnej sytuacji, wymagającej hojności i wielkoduszności. Wielkość i autentyczność człowieka ujawnia się jeszcze wyraźniej wtedy, gdy popełnia on błędy. Jeżeli ktoś robi wielki dramat z własnych grzechów, jeżeli zaczyna się bez końca usprawiedliwiać, lamentować albo nadmiernie samego siebie oskarżać, to bardzo często kryje się za tym jakaś nieuświadomiona pycha.


Przesadny żal podkreśla raczej, jak dobry jest ten, kto go wyraża! Przesadna samokrytyka może nawet być taktyką: może być udawaniem pokory, obiektywności, skromności, uczciwości...


Kto idzie drogą prawdziwej pokory, ten żałuje własnych błędów, ale nie robi z ich powodu dramatu. Człowiek pokorny wie, że jest słaby i grzeszny. Żałuje tych słabości, ale nawet nie dziwi się im. Po prostu przyznaje się i przeprasza bez przesadnego żalu, bez niepotrzebnego analizowania powodów.


Każdy upadek jest okazją, aby powstawać na nowo, aby przez stałe nawrócenie okazać wierność i udowodnić prawdziwą miłość. Doświadczenie własnych słabości może być nawet potrzebne dla dobrego rozwoju życia duchowego. Nigdy nie mamy prawa zgrzeszyć, myśląc, że Bóg okaże miłosierdzie. Byłby to jeden z najgorszych i najbardziej niebezpiecznych grzechów. Ale człowiek, który walcząc o wierność przykazaniom często jednak upada, może zaufać słowom świętego Pawła: Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5, 20). Mówi się, że niektórzy nie wchodzą do nieba, ale w nie wpadają – ciągle na nowo powstając...


27. Dobroć Boża jest bardzo bliska pokornemu i skruszonemu sercu


Najważniejszy moment w życiu człowieka to doświadczenie obecności Boga. Można znaleźć Go w pięknie natury: w górach, lasach, na pustyni, nad morzem... Inni doświadczają Go najmocniej w świętych miejscach, w liturgii, na pielgrzymkach, na rekolekcjach. Jeszcze inni odkrywają bliskość Chrystusa tam, „gdzie dwaj albo trzej” spotykają się w miłości Ewangelii.


Jednym z najmocniejszych doświadczeń Boga jest jednak Jego bliskość „pokornemu i skruszonemu sercu” (por. Ps 51). Klasycznym reprezentantem tych, którzy przez pokutę i pokorę zbliżyli się do Boga i mimo grzechu odzyskali Jego łaskę, jest król Dawid. Jego prawdziwa wielkość nie polega na tym, że zwyciężył Goliata i wszystkich wrogów Ludu Bożego. Jest on jeszcze większy przez przyznanie się do grzechu i zaufanie bardziej Bogu niż pomocy ludzkiej. Dlatego Pan Bóg mógł z nim tak blisko współpracować i przez niego kierować swoim ludem.


Nic nie przyciąga łaski Bożej do naszego serca tak mocno, jak uznanie własnego grzechu bez szminki, bez usprawiedliwiania się. Jeżeli człowiek dorosły chce stać się na nowo „dzieckiem” i uznaje swoją zależność od Boga, wtedy jest w stanie przyjąć od Boga wszystko jako dar. Wtedy zaczyna być „dorosłym”. Jest w stanie żyć i współpracować z Panem Bogiem, aby być Jego narzędziem, uczniem, a nawet przyjacielem.


28. Zwracanie uwagi nie wywołuje oburzenia u tego, kto posiada pokorę


Upomnienie braterskie jest nie tylko dobrym zwyczajem dojrzałej wspólnoty, ale także obowiązkiem każdego chrześcijanina. Należało ono do życia wiary już w Starym Testamencie. Jezus wymaga: Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy (Mt 18, 15). Nasze doświadczenia z tym delikatnym tematem są różne. Można się tak sparzyć, że raz na zawsze straci się ochotę, aby jeszcze komukolwiek zwracać uwagę na jego błędy. A jednak obowiązek duchowej pomocy innym pozostaje.


Czy ja sam jestem gotowy przyjąć uwagi od innych, od wszystkich? To kwestia pokory, autentycznego szukania prawdy. Człowiek pokorny potrafi spokojnie słuchać uwag nawet wtedy, gdy są wyraźnie przesadzone lub jednostronne. Poszukiwacz złota musi przesiać dużą ilość piachu, aby znaleźć względnie mały skarb. Podobnie postępuje osoba pokorna ze wszystkim, co się o niej mówi i jak się ją krytykuje. Szuka ziarna prawdy w tym, co się jej (może niesprawiedliwie) zarzuca. Wdzięczność za małe ziarna prawdy przezwycięża niezadowolenie z powodu przesad i niesprawiedliwej krytyki.


Kto uznał wartość uwag, nie czeka, aż ktoś się zlituje, ale zaczyna sam prosić innych o pomoc w szukaniu prawdy. Im bardziej uczciwie szuka, tym częściej pyta tych, którzy są gotowi (i są w stanie) mówić prawdę – nawet jeżeli ona boli.


Jest to bardzo ważne np. w wyborze kierownika duchowego lub spowiednika. Kto wybiera uczciwie, daje pierwszeństwo temu, który może nie jest przyjemny, ale mówi prawdę i wymaga prawdy.


29. Zaufanie Bogu, zamiast samemu sobie, pogłębia pokorę


Można różnie tłumaczyć, na czym polega grzech, jaki był początek grzechu, co doprowadziło do grzechu pierworodnego. Jedno z wyjaśnień zwraca uwagę, że to brak zaufania doprowadził do zniszczenia przyjaźni między Bogiem i człowiekiem. Kuszona przez węża Ewa zaczęła wątpić: czy jednak Pan Bóg czegoś nie ukrywa, czy naprawdę kocha...? Brak zaufania doprowadził do nieposłuszeństwa, do zerwania więzi miłości, do końca przebywania w raju.


I odwrotnie, to moment wielkiego zaufania doprowadził do końca dzieło odkupienia: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). Jezus Ukrzyżowany, który jako człowiek nie czuje już bliskości Ojca Niebieskiego, ufa dalej w najciemniejszej nocy duszy. Przez zaufanie odbudowuje to, co zniszczył grzech pierworodny: otwiera drogę do nowego raju, do nieba, do Nowego Przymierza, do nowego życia w jedności z Panem Bogiem już na tej ziemi.


Życie według Nowego Przymierza to życie w zaufaniu. Człowiek, który odkrywa chrzest i wszystkie sakramenty, nie chce już żyć dla samego siebie, ale jedynie dla Boga, a Bóg żyje dla niego. Na tym polega Nowe Przymierze. Jak w dobrym małżeństwie i rodzinie – każdy żyje i pracuje, planuje i raduje się ze względu na drugiego. Tak samo chrześcijanin żyje ze względu na Boga. Bez Niego życie już nie ma sensu, co więcej, bez Niego już nic nie może uczynić. „Nic” to znaczy nic prawdziwego, nic, co miałoby wartość w oczach Boga, nic, co mogłoby przetrwać na wieczność.


Człowiek pokorny jest szczęśliwy, że może tak blisko współdziałać z Panem Bogiem, jest szczęśliwy jak zakochany, który już nie chce niczego czynić bez drugiego, bez miłości, bez oddania. Czuje się sobą dopiero w jedności i bliskości ukochanego. Na tym polega współpraca z łaską Bożą, życie w pokorze.


30. Sercem i duszą pokory jest cześć i miłość Boga


Nieraz w tych rozważaniach nazywaliśmy pokorę „naczyniem” albo „kielichem” miłości. Kielich ma pewną wartość sam w sobie, może być dziełem sztuki wykonanym z wartościowego kruszcu, a jednak nie znajduje swojego spełnienia, dopóki nie zostanie napełniony winem, Krwią Chrystusa. Dopiero wtedy, w czasie Eucharystii, kielich nabiera pełnego znaczenia, osiąga swoją pełną godność, doskonałe piękno.


Dlatego także pokorę rozumie się w pełni dopiero wtedy, gdy jest wypełniona miłością i chwałą Bożą. Pokora bez Boga nie jest kompletna, nie jest dojrzała. Dopiero w relacji do Boga człowiek osiąga swoje pełne znaczenie, harmonię i spełnienie. Każde dążenie do prawdy, każde uniżenie siebie w służbie i każda ofiara otrzymuje od Boga swoją prawdziwą, rzeczywistą wartość. Bez Boga nie można być pokornym. Bez miłości pokora jest pusta i martwa.


Miłość i pokora są nierozdzielne. Pokora tłumaczy miłość, a miłość nadaje sens życiu w pokorze. Przez pokorę miłość utrzymuje się w równowadze, chodzi po ziemi, a nie buja w obłokach. Jest konkretna i nie gubi się w uczuciach. Przez miłość pokora staje się ludzka, ciepła i żywa. Miłość daje jej uśmiech i światło, daje jej serce i kwiaty. Miłość i pokora – niech żyją zawsze w jedności! Pan Bóg niech błogosławi to „małżeństwo” wieloma dziećmi – niezliczonymi cnotami!


31. Podobać się Bogu znaczy więcej niż ludzkie uznanie i chwała


Każdy człowiek szuka uznania, chce być rozumiany, pragnie pochwały. Dobre słowo matki mobilizuje dziecko do posłuszeństwa. Uznanie nauczyciela potrafi przezwyciężyć lenistwo uczniów. Publiczne podziękowanie dodaje sił do społecznego zaangażowania się. Dla sławy sportowcy i politycy, naukowcy i artyści odkrywają w sobie niespodziewane siły i zdobywają się na największe osiągnięcia. Wszyscy czynią to ze względu na ludzi, bojąc się krytyki lub utraty dobrej opinii. Dla ratowania własnej twarzy politycy prowadzą nieraz całe narody do nieszczęścia wojny. Wszystko to dzieje się ze względu na ludzi.


Człowiek wiary, człowiek prawdziwie religijny żyje jednak bardziej w relacji do Boga niż do ludzi. O ile się da, można i trzeba zachować dobre imię i u Boga, i u ludzi, ale u ludzi nie zawsze jest to możliwe. Nie można dwom panom służyć! Bóg wymaga decyzji, czuwa zazdrośnie i strzeże wierności tych, którzy nazywają się wierzącymi. Ten jest prawdziwym przyjacielem Boga, kto pragnie podobać się bardziej Jemu niż ludziom.

Ale prawdziwym przyjacielem ludzi jest też ten, kto dla wierności Bogu potrafi się im przeciwstawić. Boli, gdy czasami musimy pójść pod prąd, gdy nie jesteśmy rozumiani, gdy czujemy się samotni i wyśmiani.


Prawdziwa pokora potrafi jednak przejść przez takie próby, wytrzyma okresy oczyszczenia i umocnienia. Prawda zwycięży, służba przekona, ofiara uratuje.

Pokory nie można do końca zrozumieć, nigdy nie była modna i nie miała szansy, aby przyciągnąć wielkie tłumy. A jednak ten świat pragnie pokory, a nawet tęskni za nią. Prawdziwa pokora jest tak kochana i zarazem tak niekochana jak Maryja, która jest żywym obrazem pokory – „żywym kielichem” Krwi Chrystusa.




Źródło: Mała szkoła pokory, o. Winfried M. Wermter COr, wyd. Służebnice Przenajświętszej Krwi, Częstochowa 2018

24-Godziny-Męki-Pańskiej-za-Polskę-_baner.jpg
bottom of page