top of page

Styczeń 2022



Miesięczne zestawienie wybranych materiałów publikowanych na profilu facebookowym.



26 stycznia

Fulton J. Sheen o św. Józefie


Czy był on stary czy młody? Większość znanych nam posągów i obrazów przedstawia świętego Józefa jako starego człowieka z siwą brodą, człowieka, który wziął pod opiekę Maryję i Jej przyrzeczenie zachowując do niej taki dystans, z jakim lekarz podnosi niemowlę w żłobku. Oczywiście nie mamy żadnego historycznego potwierdzenia wieku św. Józefa. Niektóre apokryficzne teksty przedstawiają go jako starego człowieka; Ojcowie Kościoła po czwartym wieku dość sztywno trzymali się tej legendy. Malarz Guido Reni również to uczynił, gdy przedstawił św. Józefa jako starego człowieka z siwymi włosami.


Lecz gdy próbujemy zgłębić powody, dla których chrześcijańska sztuka miałaby przedstawiać św. Józefa jako starca, odkrywamy, że jego wiek miał lepiej chronić dziewictwo Maryi. W jakiś sposób wkradło się założenie, że starość jest lepszym opiekunem dziewictwa niż młodość. I tak sztuka nieświadomie uczyniła Józefa małżonkiem czystym i nieskalanym na skutek wieku, a nie zaś cnoty. Tak samo można by zakładać, że najlepszym sposobem na pokazanie, że jakiś człowiek nigdy nie dopuściłby się kradzieży, byłoby przedstawienie go bez rąk; założenie to ignoruje poza tym fakt, że starzy mężczyźni także mogą mieć niedozwolone pragnienia, nie tylko młodzi. Zuzanna była kuszona w ogrodzie przez starych mężczyzn. Lecz, co więcej, przestawianie św. Józefa jako starca sprawia, że jawi się on nam jako mężczyzna, któremu nie zostało zbyt wiele sił witalnych, a nie jako taki, który panował nad nimi ze względu na Boga i Jego święte zamierzenia. Pokazywać Józefa czystym tylko dlatego, że jego ciało uległo zestarzeniu, to tak jak gdyby ktoś wychwalał strumień górski, który wysechł. Kościół nie wyświęci na księdza mężczyzny, któremu brakuje sił witalnych. Kościół pragnie mężczyzn, którzy mają coś, co muszą poskromić, nie chce zaś poskromionych, którzy nie mają w sobie energii, by być nieokiełznanymi. Nie inaczej jest z Bogiem. Poza tym rozsądek każe wierzyć, że nasz Pan wolałby mieć za przybranego ojca kogoś, kto był zdolny do poniesienia ofiary, a nie kogoś, kto został do niej zmuszony.


Dodatkowo mamy do czynienia z następującym faktem historycznym: Żydzi krzywo patrzeli na nieproporcjonalne małżeństwo między starymi i młodymi; Talmud dopuszcza takie małżeństwa tylko dla wdów i wdowców. Wreszcie, zdaje się niemożliwe, że Bóg związałby młodą matkę, prawdopodobnie szesnasto- lub siedemnastoletnią, ze starym mężczyzną. Skoro nie zawahał się powierzyć swej Matki młodemu człowiekowi, Janowi, u stóp Krzyża, dlaczego miałby Ją oddać staremu człowiekowi przy żłóbku? Miłość kobiety zawsze determinuje sposób, w jaki kocha mężczyzna: jest ona cichym wychowawcą jego męskich sił. Ponieważ Maryję można nazwać „szafarką dziewictwa” młodych mężczyzn i kobiet, i ponieważ jest Ona największą inspiracją dla czystości chrześcijańskiej, czyż logicznie rzecz biorąc nie powinna Ona była najpierw zainspirować i udziewiczyć pierwszego młodzieńca, którego prawdopodobnie kiedykolwiek spotkała – Józefa, Sprawiedliwego? Nie poprzez umniejszanie Jego zdolności do miłowania, lecz przez wywyższenie tej zdolności, Maryja odniosła swe pierwsze zwycięstwo w swym własnym Małżonku, człowieku, który był mężczyzną, a nie jedynie sędziwym stróżem!


Józef był prawdopodobnie młodym mężczyzną, silnym, męskim, atletycznym, przystojnym, czystym i zdyscyplinowanym; ten typ mężczyzny widzimy czasem, jak pasie owce, pilotuje samolot lub pracuje przy desce jako cieśla. Miast być mężczyzną niezdolnym do miłowania, Józef musiał płonąć z miłości. Podobnie jak niewiele uznania mielibyśmy dla Matki Najświętszej, jeśli złożyłaby swoje śluby dziewictwa jako pięćdziesięcioletnia stara panna, niewiele uznania mielibyśmy też dla człowieka, który stał się jej mężem, gdyż był w zaawansowanym wieku.


Młode dziewczyny w tamtych czasach, podobnie jak Maryja, składały śluby, że będą kochać wyłącznie Boga; czynili tak również młodzieńcy, spośród których Józef był tak znakomitym, że nazwano go „sprawiedliwym”. Miast być wyschniętym owocem podanym na stole Króla, był on raczej kwiatem wypełnionym obietnicą i siłą. Nie był w jesieni życia, lecz w jego wiośnie, tryskając energią, mocą i kontrolowaną pasją.


Maryja i Józef wnieśli przy swoich zaślubinach nie tylko przysięgę czystości, lecz również dwa serca, w których tętniły strumienie miłości większej niż jakiekolwiek uczucie pulsujące w ludzkich piersiach. Żadni małżonkowie nie kochali się nigdy bardziej niż Józef i Maryja. Ich małżeństwo nie przypominało innych małżeństw, gdyż zrzekli się prawa do ciała; w normalnym małżeństwie jedność ciała jest symbolem jego dopełnienia, a ekstaza, która towarzyszy konsumpcji jest jedynie przedsmakiem radości, która spływa na duszę osiągającą jedność z Bogiem na skutek łaski. Jeśli istnieje przesyt i znużenie w małżeństwie, dzieje się tak dlatego, że brakuje mu tego, co miało się w nim ujawnić lub ponieważ w akcie tym zabrakło wewnętrznej Boskiej Tajemnicy. Jednakże w przypadku Maryi i Józefa nie było potrzeby symbolu jedności ciała, ponieważ ich udziałem była Boskość. Po cóż ścigać cień, skoro mieli istotę? Maryja i Józef nie potrzebowali cielesnego dopełnienia małżeństwa, ponieważ, jak pięknie ujął to Leon XIII: „Dopełnienie ich miłości było w Jezusie”. Po co zawracać sobie głowę migoczącymi świeczkami ciała, skoro ich miłością jest Światło Świata? Prawdziwie jest On Jezusem, Radością Serca (voluptas cordium). Jeśli On jest słodką radością serc, nikt nawet nie myśli o ciele. Tak jak mąż i żona, gdy stoją nad kołyską, nad nowo zrodzonym życiem, zapominają na moment o sobie nawzajem, tak Maryja i Józef, mając Boga w swojej rodzinie, ledwie zdawali sobie sprawę z tego, że mają ciała. Miłość czyni męża i żonę jednym; w przypadku Maryi i Józefa to nie ich połączone miłości uczyniły ich jednym; uczynił to Jezus. Nie było na tym świecie większej miłości od tej i nigdy nie będzie. Nie poszli oni do Boga poprzez wzajemną miłość do siebie; najpierw poszli do Boga i otrzymali głęboką i czystą miłość do siebie nawzajem.



 

26 stycznia

Orędzie Matki Bożej z Medjugorie z 25 stycznia 2022 r.


Matka Boża: „Drogie dzieci! Dziś wzywam was, abyście powrócili do modlitwy osobistej. Kochane dzieci, nie zapominajcie, że szatan jest silny i że chce przyciągnąć do siebie jak najwięcej dusz. Dlatego czuwajcie na modlitwie i bądźcie zdecydowani na dobro. Jestem z wami i wszystkich was błogosławię moim macierzyńskim błogosławieństwem. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.

 

25 stycznia

Modlitwa wieczorna


Oto jestem, Panie. Dzień mój ma się już ku końcowi. Jeżeli zrobiłem dziś coś dobrego, dzięki Ci za to, Panie. Jeżeli zgrzeszyłem, Twoja miłość niech przebaczy mi moją ciągle powtarzającą się słabość.


W tej ciszy nocnej, w której wyczuwam Ciebie, myślę o innej nocy, o tej, która nadejdzie, gdy oczy moje po raz ostatni ujrzą światło ziemi. Śmierć nadejdzie tak samo, jak nadchodzi noc. Tak jak ona nieunikniona, tak jak ona głęboka. Spraw, by była najpiękniejszą z mych nocy.

Zasypiając dzisiejszego wieczora, ofiaruję Ci duszę moją tak, jakby to była godzina mej śmierci. Ojcze, przyjmij mnie. Spraw, bym zasypiając spokojnie, nauczył się umierać. (Romano Guardini)

 

23 stycznia

Kościołowi potrzeba reformy ukierunkowanej na Jezusa Chrystusa, a nie dostosowywanie się do świata


Fragment książki "Prawda" kard. Gerharda L. Müllera


Twierdzi się, że Kościół powinien lepiej skonsolidować się ze światem, inaczej się wypowiadać i stać bardziej świecki. Czy to właściwa droga do uzyskania większej wiarygodności?


Ks. kard. Gerhard Müller: W żadnym wypadku. Kryzysu masowego występowania z Kościoła i upadku życia kościelnego, objawiającego się niską frekwencją na nabożeństwach, zmniejszeniem liczby chrztów i bierzmowań, pustymi seminariami duchownymi oraz nie napawającym optymizmem na przyszłość obrazem życia zakonnego, nie da się faktycznie przezwyciężyć dalszą desakralizacją i samozeświecczeniem Kościoła. Jest dokładnie odwrotnie: ponieważ Kościół w Niemczech, ale nie tylko tam, za mało jest Kościołem, a za bardzo aranżuje się jako światowy czy też po prostu jest światowy, sam czyni się zbywalnym. To swego rodzaju pełzająca autodestrukcja, fatalna odmiana czynienia się niepotrzebnym, nie pociągająca, nie sprowadzająca nikogo z powrotem.


Ludzie nie dlatego wracają do zbawczej wspólnoty Kościoła czy też pobożnie uczestniczą w celebracji boskiej liturgii i sakramentów, że biskup jest sympatyczny, towarzyski, bliski, nie stawiający wymagań, lecz ponieważ rozpoznają jego prawdziwą wartość jako środka łaski. Choćby Kościół w obliczu zdechrystianizowanego świata legitymizował się jako przyrodniczo-religijne lobby ruchu ekologicznego lub wysługiwał jako organizacja pomocowa wspierająca finansowo migrantów, to i tak utraci on swoją tożsamość jako uniwersalny sakrament zbawienia w Chrystusie i nie zdobędzie uznania, jakie spodziewa się uzyskać ze strony zsekularyzowanego mainstreamu.


Kościół tylko wtedy może służyć ludziom w ich poszukiwaniu Boga i życia z wiary, gdy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego przepowiada wszystkim Ewangelię i przez chrzest czyni ich uczniami Jezusa. Jest on Chrystusowym Ciałem, tak że Chrystus jego głowa, przez niego i w nim pozostaje obecny aż do końca świata (por. Mt 28,19 nn.). Chrystus przemawia do nas w słowach homilii, On sam chrzci, bierzmuje, uobecnia Swoją ofiarę krzyżową we Mszy świętej i daje się nam jako pokarm życia wiecznego, odpuszcza grzechy, udziela sługom Kościoła Ducha Świętego, mocą którego w imię Chrystusa, arcykapłana Nowego Przymierza, działają wyświęceni biskupi i kapłani, czyniąc Go widzialnym we wspólnocie Pana (por. pierwszy dokument II Soboru Watykańskiego, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum concilium 7). (…)


Potrzeba nam nie tyle polityki i dostosowania się do świata, co raczej wreszcie reformy ukierunkowanej na Tego, którego Kościołem jesteśmy: Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Papież i biskupi muszą się kierować Jezusem Chrystusem, a nie opiniami mediów. Rozgrywki o władzę i intrygi są niczym więcej niż infantylnymi próbami samozniszczenia w obliczu Mesjasza. Orientowanie się na główny nurt i na tzw. poprawność polityczną jest po prostu błędne i zgubne. Musimy szybko zejść z tej błędnej drogi.


Nie, to nie ten, kto przychodzi do mediów i zabiega o ich przychylność, jest blisko ludzi, ale ten, kto głosi naukę Boga, komunikuje Jego miłosierdzie i Jego miłość, i zaprasza do czci Boga oraz pozwała, by Jego światłość jaśniała. Nie zostaliśmy powołani do głoszenia lśniącej ciemności mediumicznej nicości, ale do dawania świadectwa o Bogu, który ofiaruje każdemu człowiekowi swoją przepełnioną światłem miłość. Na to właśnie czekają ludzie. Wydaje mi się, że za bardzo dominuje postawa „lepiej wystąpić w zatłoczonym talk show niż stać samotnym przed tabernakulum”. A jest dokładnie odwrotnie. Dobry biskup może podpaść niewłaściwym ludziom, ale nie powtarza tego, co każą mu mówić.


Źródło: Kard. Gerhard L. Müller, „Prawda”, wyd. AA

 

17 stycznia

O doświadczaniu pokus


Z listów o. Pio

Jezus chce Cię poruszyć, potrząsnąć, wymłócić i przesiać jak ziarno, żeby Twój duch osiągnął taką czystość i jasność, jakiej On pragnie. Czy ziarno można złożyć do spichlerza przed dokładnym oczyszczeniem go z chwastu i plewy? Czy płótno lniane wkłada się do skrzyni właściciela na przechowanie przed jego dokładnym wybieleniem? To samo odnosi się do duszy wybranej.

Pokusy zdają się raczej zostawiać plamy na duchu, niż go oczyszczać – to zrozumiałe. Prawda jest jednak inna. Wiemy, co w związku z tym mówią święci; wystarczy Ci przypomnieć, co na ten temat pisze Święty Franciszek Salezy. Pokusy, twierdzi on, są jak mydło: pociągnięte po bieliźnie pozornie zostawia na niej plamy, w rzeczywistości jednak czyści ją. (…)


Nie przejmuj się niezliczonymi pokusami, które Cię bez przerwy nawiedzają; Dusze nabożne, pragnące chodzić drogami Bożymi, Duch Święty uprzedza, żeby były przygotowane na to, że będą kuszone. Dlatego nabierz odwagi; pewnym i niezawodnym znakiem przeznaczenia duszy do zbawienia jest kuszenie, na które będzie wystawiona, jako znak sprzeciwu pośród nawałnicy. Niech nam dodaje sił myśl o tych doświadczeniach w życiu świętych, którym nie oszczędzono takiej próby.

Żaden wybrany nie jest wolny od pokus. Nie oszczędzono nawet Apostoła Narodów, który w tym życiu został porwany do raju, jednak potem poddano go następującej próbie: został spoliczkowany przez Szatana (zob. 2 Kor 12,7). Mój Boże! Któż może czytać te stronice i nie poczuć się tak, jakby krew zamarzła mu w żyłach. Ileż było łez, westchnień, ile jęków i próśb, żeby Pan odjął od niego tę bolesną próbę! A jaka była odpowiedź Jezusa? Oto ona: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,8).


Źródło: „365 dni z ojcem Pio”.

 

16 stycznia

O oświeceniu sumień


Z orędzi Adama Człowieka


Matka Boża: Pisz, człowiecze. Pozdrawiam was moje kochane dzieci i każdego z was przytulam do mojego matczynego Serca. Pragnę wszystkich otoczyć moją miłością! Nie lękajcie się, lecz każdego dnia pogłębiajcie wasze świadectwo i wiarę ‒ poprzez wypełnianie waszych obowiązków stanu, ale też przez modlitwę i ofiarę. Znajdźcie czas, by podziękować Bogu za wszystko, co otrzymujecie z Jego łaskawości. Oddawajcie należną Mu chwałę i cześć, wynagradzajcie i przepraszajcie Go za grzechy tych, przez których tak bardzo zagniewane jest Jego Oblicze.


Jesteście tak bardzo pochłonięci sprawami doczesnymi ‒ karmicie ciało, a zapominacie o pokarmie duchowym. Narzekacie, drogie dzieci, na brak czasu, ale nie ofiarujecie go Bogu. A przecież wszystko, co czynicie, powinniście ofiarowywać na Chwałę Boga. W ten sposób będziecie mogli uświęcać swój czas, uświęcać siebie, aby dokonywała się w was wewnętrzna, duchowa przemiana.


Objawienie Bożej Chwały, którego doświadczyli apostołowie, powinno pogłębiać waszą wiarę, moje kochane dzieci, i przypominać, że Bóg pragnie waszego szczęścia. I chociaż objawienie Bożej Chwały zastało ich śpiącymi, to obudziwszy się, ujrzeli blask Chwały Mojego Boskiego Syna i Jego przemienione Oblicze.


Podobnie i wy, moje kochane dzieci, już wkrótce ujrzycie i przeżyjecie Boskie objawienie Chwały Mojego Syna, połączone z ukazaniem blasku jaśniejącego krzyża. Obłok Chwały ogarnie każdego z was tak, iż doświadczycie rzeczywistości Boga i Jego obecności. Ujrzycie nie tylko Chwałę Boga, ale także poznacie siebie i wasze uczynki w Jej Obliczu. Stanąć w obliczu Majestatu Bożego ‒ jeszcze tutaj, na ziemi ‒ jest szczególnym darem łaski! Człowiek, któremu Bóg powierzył opiekę nad całym widzialnym światem, doświadczy autentycznego i rzeczywistego poznania swojego powołania do ujawnienia w sobie obrazu Boga ‒ tak jak było to celem stworzenia, gdy Bóg uczynił człowieka na Swój obraz i podobieństwo.


Zbliżające się objawienie Chwały związane będzie z ujawnieniem prawdy o stworzeniu i z obudzeniem w ludzkich sercach sumienia, aby porzucili złe uczynki, a skierowali się ku dobru. Oświecenie sumień jest dziełem Ducha Świętego, Który w jednoznaczny sposób przypomni całej ludzkości o jej grzechu, o sprawiedliwości i sądzie. Duch Święty ukaże prawdę, że sprawiedliwość jest powiązana z sądem, gdyż ludzkość dopuściła się grzechu niewiary i nieposłuszeństwa.


Wasze postrzeganie rzeczywistości jest skażone grzechem i zewnętrzną oceną, Bóg natomiast patrzy w serce. Dlatego Duch Święty ukaże każdemu z was prawdę o was samych. Osądzenie sumień nie będzie oznaczało ukazania waszej wyższości nad wrogami, lecz będzie indywidualnym doświadczeniem każdej poszczególnej duszy. Duch Święty, moje kochane dzieci, przez cały czas przekonuje świat o grzechu i ujawnia go. Jego działanie i łaska prowadzą do przywrócenia utraconego porządku i do pojednania z Ojcem. Całe stworzenie znajduje się na drodze do osiągnięcia pełnej jedności z Planem Bożym ‒ dlatego rozciągnięty jest on w czasie. W chwili, gdy ludzkość zatraciła poczucie sacrum, gdy grzech stał się powszechny i akceptowany w imię fałszywej tolerancji, Duch Święty tym bardziej przypomina o grzechu i ukazuje jego konsekwencje na pustyni ludzkich serc.


Moje kochane ziemskie dzieci, przygotowujcie wasze serca, otwierajcie się na działanie łaski, ale bądźcie czujni, gdyż pojawiło się wielu zwodzicieli, którzy wywołują strach, niepewność oraz niecierpliwość. Jedynym prawdziwym Pocieszycielem jest Duch Święty, który jest dawcą Pokoju. Zwodziciele sieją strach, natomiast Duch Święty przynosi nadzieję. W Jego ramionach doświadczacie prawdy ‒ prawdy o grzechu, o was samych, ale także i tej prawdy, że nie jesteście sami: Bóg nie pozostawił was sierotami. Duch Święty, który mieszka w Moim Niepokalanym Sercu, ujawni sprawiedliwość, która pochodzi z Prawdy.


Moje kochane dzieci, Duch Święty, Który przekonuje świat także o sądzie, w szczególny sposób wskazuje na Szatana i wszystkich, którzy do niego należą ‒ gdyż Mój Syn nie przyszedł po to, aby świat potępić, ale by go zbawić. Dlatego, moje dzieci, trwajcie w nadziei i miłości, gdyż ujawnienie prawdy o grzechu świata i o waszych grzechach w blasku objawienia Chwały Mojego Boskiego Syna, nie będzie znakiem potępienia, lecz oczyszczenia.


Rozważajcie moje słowa proście Ducha Świętego o światło i o zrozumienie. Kocham was, moje dzieci. Przyjmijcie moje matczyne błogosławieństwo w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.



Źródło: „Oto czynię wszystko nowe”, Orędzia z lat 2013-2014, Adam Człowiek (Nihil obstat: Ks. Abp Andrzej Dzięga, 5 maja 2015 r.)

 

16 stycznia

Oto czynię wszystko nowe


Z orędzi Adama Człowieka


Matka Boża: Każdy z was jest szczególnym i jedynym dzieckiem Bożym, dlatego Bóg dla każdego przygotował odrębny plan dążenia do zjednoczenia z Nim. Każdy z was ma swoją indywidualną drogę zdobywania świętości. Bóg, który jest źródłem świętości, udziela Swojego Ducha w takim stopniu, w jakim każdy otwiera się na Jego działanie i Go przyjmuje. Każdy z was niesie przecież swój krzyż na miarę swojej wiary i dyspozycyjności wobec Boga. Ten dar, jak również pragnienie świętości, powinniście w sobie nieustannie pielęgnować, umacniać i budować. Szatan doskonale wie, jak was zniechęcić, odwrócić waszą uwagę, dlatego musicie być czujni.


Dbajcie, moje kochane dzieci, o życie w łasce uświęcającej, o uświęcenie waszych dusz przez sakramenty święte, pamiętając, że wasze czyny stają się święte, gdy wasza dusza jest uświęcona obecnością i działaniem Boga. GDY JESTEŚCIE W STANIE ŁASKI, NIKT ANI NIC NIE MOŻE WAM ZASZKODZIĆ, napełnić was lękiem czy niepewnością! Dlatego strategia Szatana polega na pozbawianiu was życia sakramentalnego. Dzięki swemu sprytowi udało mu się wtargnąć do wielu serc i umysłów, gdzie nieustannie szerzy brak szacunku i należnej czci dla żywej obecności Boga w Kościele i w świecie. Wmówił wielu z was, że dziś bardziej potrzeba psychologów niż sakramentu spowiedzi. Wy jednak, moje kochane dzieci, w waszym uniżeniu przed Bogiem i w adorowaniu Go naśladujcie Aniołów, którzy dniem i nocą upadają przed Majestatem Boga, wielbiąc Go: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów”. Tak starajcie się zjednoczyć z Aniołami w uwielbianiu Go, aby całe wasze życie stało się dziękczynieniem i adoracją Boga.


To, co wam mówię, moje drogie dzieci, jest drogą, jest formowaniem was do wiedzy o przygotowanym przez Boga Planie duchowej odnowy całej ludzkości, zgodnie z brzmieniem Jego obietnicy: „Oto czynię wszystko nowe”. Moje wezwanie jest skierowane do każdego z was ‒ tylko musicie rzeczywiście zapragnąć, aby wypełnić je całym swoim życiem. Być świętym oznacza zgodzić się na kształtowanie i formowanie siebie przez Miłość Bożą, w dążeniu do zjednoczenia z Bogiem ‒ drogą, która, jak wam wcześniej powiedziałam, dla każdego z was jest inna.


Moje kochane ziemskie dzieci, wiem, że moje słowa nie trafiają do wszystkich — szczególnie do tych, których pochłonął świat. Ale mała trzódka rozumie je i stara się wsłuchiwać w mój matczyny głos. Tak właśnie spodobało się Ojcu przekazać małej trzódce królestwo.


Dzisiaj, moje kochane dzieci, powtarzam wam słowa, które Duch Święty powiedział przez usta Piotra: „Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia”, Bądźcie jak powracająca Reszta ‒ pełni wiary, nadziei i ufności wobec Boga. Kocham was i błogosławię z mojego matczynego Serca w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. (…)


Pan Jezus: W obecnym czasie posłannictwo Mojej Matki jest szczególnym znakiem działania Ducha Świętego w świecie. To właśnie w Jej Niepokalanym Sercu Duch Święty tworzy Wieczernik, w którym gromadzą się narody i poszczególne dusze Jej poświęcone, aby przygotować się na nowy, odnawiający całe stworzenie powiew łaski. Jej Niepokalane Serce jest dla was wszystkich miejscem schronienia przed pokusami i grożącymi wam niebezpieczeństwami.


Słowa i objawienia Mojej Matki są znakami poprzedzającymi objawienie Mojej Chwały. Kiedy ciemności grzechu i nieprawości zostaną pokonane, rozbłyśnie blask Mojego Majestatu nad całym stworzeniem. Dlatego teraz objawiam wam Moją Matkę nie tylko jako Jutrzenkę, zwiastującą Moje powtórne przyjście na ziemię, oraz jako Zorzę i Gwiazdę Poranną, lecz także jako Naczynie Ducha Świętego, z którego wylewa się łaska duchowej przemiany. Miłość i wstawiennictwo Mojej Matki do całego rodzaju ludzkiego oraz Tryumf Jej Niepokalanego Serca prowadzą do Tryumfu Mojego królestwa na ziemi. Powinniście przyjąć orędzie, z którym przychodzi do świata ‒ z całą jego powagą i konsekwencjami. Jeśli prosi was, abyście zerwali z grzechem i pojednali się z Bogiem, to powinniście uczynić to z całą stanowczością. NIE JESTEŚCIE W STANIE ODNIEŚĆ ZWYCIĘSTWA, GDY POZOSTAJECIE W NIEWOLI GRZECHU.


Posyłam do was Moją Matkę, obecną szczególnie w znaku macierzyńskiej miłości Jej Niepokalanego Serca, abyście nauczyli się odczytywać znaki czasu ‒ że bliskie jest Moje przyjście w Chwale. W ucisku, w którym żyjecie, powinniście uczyć się od Mojej Matki oddania, poświęcenia i zawierzenia. Jej pragnieniem jest, abyście i wy stawali się małymi stągwiami, napełnionymi nowym winem. Kiedy na weselu Moja Matka zwróciła się do Mnie w imieniu biesiadników, że nie mają wina, już wtedy okazała swoją troskę. Podobnie teraz ‒ tym bardziej ‒ zatroskana jest o wasz los, o waszą wieczność. Jej macierzyństwo wyraża się także wtedy, gdy towarzyszy Kościołowi w ucieczce na pustynię. Jest wszędzie tam, gdzie istnieje zagrożenie ‒ po prostu jest zawsze ze swoimi dziećmi.


Trzymajcie się mocno Jej matczynego płaszcza i w Jej ramionach przygotowujcie się na nadejście dnia łaski, który przygotowałem, aby ludzkość poznała, że jestem Bogiem Prawdy i Sprawiedliwości, pełnym Miłosierdzia.


Przyjmijcie błogosławieństwo z Moich ran.



Źródło: „Oto czynię wszystko nowe”, Orędzia z lat 2013-2014, Adam Człowiek (Nihil obstat: Ks. Abp Andrzej Dzięga, 5 maja 2015 r.)

 

15 stycznia

Nie ma żadnego moralnego obowiązku szczepień


Wywiad z Ks. kard. Gerhardem Müllerem


Pomimo deklaracji Kongregacji Nauki Wiary ks. abp Franz Lackner [biskup Salzburga i przewodniczący Konferencji Episkopatu Austrii, przyp. red.] mówił o moralnym obowiązku zaszczepienia się. Co Ksiądz Kardynał może na to odpowiedzieć?


Ks. kard. Gerhard Müller: Sądzę, że to jego osobista opinia i że jako biskup nie powinien wykorzystywać swojej pozycji do wywierania presji moralnej. Biskup jest od tego, żeby głosić Ewangelię i zasady etyczne w życiu społecznym, takie jak walka o życie, sprzeciwianie się aborcji czy eutanazji [... ]. To są wielkie wyzwania dla Kościoła i całego społeczeństwa. Powinniśmy się na tym skupić, a nie godzić się na to, żeby politycy uwiarygodniali bałagan, którego sami narobili, zasłaniając się Kościołem.


Nie ma żadnego moralnego obowiązku szczepień. Generalnie, w demokracji jest obowiązek służby wojskowej w obronie własnego narodu [...]; ale my we współczesnych państwach zdecydowaliśmy, że pomimo obowiązku obrony swojego kraju każdy musi zdecydować we własnym sumieniu, czy chce wstąpić do wojska, czy też nie. Więc w tym przypadku mamy podyktowaną sumieniem odmowę służby wojskowej. A teraz trzeba tę zasadę rozszerzyć na kwestię obowiązkowych szczepień właśnie dlatego, że nie wszystko jest jasne, między innymi nie są znane skutki uboczne dla zdrowia. Każdy powinien mieć możliwość rozwiązania tej kwestii z własnym lekarzem, ponieważ w ostatecznym rozrachunku o sytuacji zdrowotnej nie mogą decydować politycy, którzy nie są kompetentni w dziedzinie medycyny i farmakologii. Jako biskup nie sądzę, żebym posiadał jakieś szczególne kompetencje w zakresie medycyny czy wirusologii. (…)


W Austrii jest coraz więcej protestów z powodu zbliżającego się obowiązku szczepień. Czy jest rzeczą słuszną, aby katolik w nich uczestniczył?


Ks. kard. Gerhard Müller: To słuszne. Każdy obywatel ma prawo wyrażać sprzeciw wobec poczynań rządu. Jednak trzeba się upewnić, że nie dojdzie do użycia przemocy, że nikomu nie stanie się krzywda, nie wolno ranić innych ludzi ani czynami, ani słowem. W naszych myślach, słowach i czynach musimy postępować po chrześcijańsku. Jesteśmy zobowiązani w sposób szczególny do przedstawiania naszych idei, opinii i naszej wiary w taki sposób, aby nie stwarzać dalszych podziałów. Możemy wiele wycierpieć za naszą mocną i silną wiarę, aż do męczeństwa; dla naszej wiary musimy przełknąć nawet złe słowa, ale nie chcemy reagować jak nasi przeciwnicy, ponieważ mamy miłować nieprzyjaciół.


Dlatego bardzo ważne jest, aby bronić swojego stanowiska rzeczowymi argumentami i mieć świadomość swoich praw obywatelskich, ale bez oskarżania kogokolwiek, przyjmując postawę, która nie doprowadzi do dalszej eskalacji konfliktu. Lepiej cierpieć niesprawiedliwość, niż dopuścić się niesprawiedliwości: taka jest nasza norma. Ale każdy obywatel, katolik czy niekatolik, chrześcijanin czy niechrześcijanin, ma fundamentalne prawo do występowania przeciwko zarządzeniom państwa. Żaden rząd, który twierdzi, że jest demokratyczny, nie może twierdzić, że podejmuje jakieś środki będące metafizyczną koniecznością, zbawiennym błogosławieństwem lub mające autorytet Boski. Oni też są tylko zwykłymi ludźmi, jak wszyscy inni, choćby zajmowali najwyższe stanowiska! Należy uświadomić rządzącym, że powinni się opamiętać. Politycy, kiedy już dojdą do władzy, zawsze mają pokusę, by jej nadużywać. Wielcy tego świata często nadużywają swojej władzy. A zatem nie mogą tak po prostu stwierdzić, że mamy demokrację, i tym sposobem legitymizować wszystkie swoje poczynania. Co najwyżej właśnie dlatego, że żyjemy w demokracji, powinni ludziom zdać sprawę z tego, w jaki sposób tę władzę sprawują. W tym samym celu przeprowadzane są głosowania, a konstytucje zachodnich państw demokratycznych muszą być respektowane. Konstytucja nie jest zwykłym potwierdzeniem tego, co mówi większość, ani tego, co mówią politycy albo co piszą gazety, a czemu wszyscy pozostali mają się podporządkować i na dodatek siedzieć cicho, pozamykać na wszystko oczy i uszy a także nosy i usta, zakładając maskę na twarz.


Tymczasem państwo jest budowane, poczynając od obywateli, którzy stoją ponad politykami; nasze sumienie stoi ponad władzą polityczną, która jest władzą tymczasową i ogranicza się do spraw doczesnych, i nie może do niczego zobowiązywać ludzkich sumień. Może to uczynić tylko Bóg, który jest wieczną miłością i życiem wiecznym. W relacji z Bogiem jesteśmy wolni; za to w relacjach z innymi ludźmi często musimy wywalczyć sobie wolność.


Źródło: „Nasz Dziennik” 15-16 stycznia 2022, „Nadciąga nowy totalitaryzm”, rozmowa z ks. kard. Gerhardem Ludwigiem Müllerem, byłym prefektem Kongregacji Nauki Wiary, przeprowadzona on-line 6 grudnia 2021 r. przez Instytut św. Bonifacego

 

14 stycznia

Daj Mi dusze...


Z dzienników duchowych Gabrieli Bossis


Na wsi. Będąc w kościele, sama z jakimś niemieckim żołnierzem, usiłowałam modlić się za niego. ‒ "Pamiętaj, że nawet nieprzyjaciół macie miłować. Ja umarłem za wszystkich. Dlaczego ty miałabyś robić wyjątki? W niebie potrzebne Mi są wszystkie dusze. Ty nie znasz tajemnic serc ludzkich. Może ten twój nieprzyjaciel potrzebuje twojej modlitwy? Daj Mi ją ‒ za niego ‒ po bratersku. Dzieci moje, właśnie dlatego, że macie swobodę robienia czegoś albo nie robienia, dajecie Mi radość czyniąc jak najwięcej dobra. Serce moje oczekuje... tak szczęśliwe, gdy odnosicie zwycięstwo!... Pomyślcie, że to zwycięstwo przynosi korzyść nie tylko wam. To zysk całego Kościoła. I całego nieba. Święci radują się.

Przynosicie ulgę cierpiącemu Kościołowi. Pomagacie Kościołowi walczącemu. To tak jak słaby dźwięk, który ma wielkie echo. Niech ta myśl zwiększy siłę twej odwagi. Taka była odwaga mojej agonii. Moją wielką boleść stanowiło to, że ta agonia była bezużyteczna dla tak wielu. Daj Mi dusze, moja córeczko. Dlatego módl się ze Mną i pozwól Mi modlić się przez ciebie". (…)

Ofiaruj ten sam uśmiechnięty wdzięk zarówno maluczkim jak i wielkim. Otaczaj staraniem zwłaszcza tych, którzy wydają ci się pospolici. Do wszystkich przystępuj z tą samą słodyczą. Jesteście braćmi we Mnie. Czyż nie byłem Bratem dla wszystkich? Nie spuszczaj oczu z twego Wzorca... (…)

"Nie mów sobie: 'To jest zbyt małe, by Mu ofiarować dla zbawienia jakiejś duszy'. Kiedy otrzymujesz nawet drobną sumę na swoje kostiumy, jesteś zadowolona, bo ta mała suma, dodana do innych, pozwala ci zakupić piękne rzeczy dla kościoła. A więc Ja także łączę twoje modlitwy i ofiary z innymi i dusza jakiegoś grzesznika zostaje uratowana.


Źródło: „On i ja”, Gabriela Bossis

 

13 stycznia

Znaki końca czasów. Znak czwarty ‒ ohyda spustoszenia


Fragment książki: "Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej" ks. Stefano Gobbiego


Wiele razy wam ogłaszałam, że zbliża się koniec czasów i przyjście Jezusa w chwale. Pragnę wam dziś pomóc w zrozumieniu znaków opisanych w Bożym Piśmie, które wskazują na wielką bliskość Jego chwalebnego powrotu. (…)


Czwarty znak to straszne świętokradztwo dokonane przez tego, który sprzeciwia się Chrystusowi, to znaczy przez Antychrysta. Wejdzie on do Świętej Świątyni Bożej i zasiądzie na swoim tronie, każąc siebie adorować jako Boga.


«...objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć... Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, działanie z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości...»


«...ujrzycie ‘ohydę spustoszenia’, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte – kto czyta, niech rozumie».


Najmilsi synowie, aby zrozumieć, na czym polega ohyda spustoszenia, przeczytajcie to, co zostało przepowiedziane przez proroka Daniela: «Idź, Danielu, bo słowa zostały ukryte i obłożone pieczęciami aż do końca czasu. Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją. A od czasu, gdy zostanie zniesiona codzienna ofiara, zapanuje ohyda ziejąca pustką, upłynie tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni. Szczęśliwy ten, który wytrwa i doczeka tysiąca trzystu trzydziestu pięciu dni.»


Msza Święta jest codzienną ofiarą – ofiarą czystą składaną Panu na wszystkich ołtarzach od wschodu aż do zachodu słońca. Ofiara Mszy Świętej uobecnia ofiarę, którą Jezus złożył na Kalwarii.


Przyjmując protestancką naukę, będzie się mówić, że Msza nie jest ofiarą, lecz jedynie świętą ucztą – to znaczy tylko pamiątką tego, czego dokonał Jezus w czasie Swojej Ostatniej Wieczerzy. Zniesie się w ten sposób odprawianie Mszy Świętej. Na tym właśnie zniesieniu codziennej ofiary polega straszliwe świętokradztwo dokonane przez Antychrysta. Trwać to będzie około trzy i pół roku, to znaczy tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni. (…)


Proszę was zatem, byście pozostawali mocni w wierze, niewzruszeni w nadziei i żarliwi w miłości.


Pozwólcie Mi się wszyscy nieść i gromadzić w bezpiecznym schronieniu Mego Niepokalanego Serca. Przygotowałam je wam właśnie na te ostatnie czasy.


Odczytujcie ze Mną znaki waszych czasów, żyjcie w pokoju serca i w ufności.

Jestem zawsze z wami, aby wam powtarzać, że spełnianie się tych znaków wskazuje wam z pewnością, iż bliski jest koniec czasów i powrót Jezusa w chwale.

Źródło: "Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej" , ks. Stefano Gobbi

 
12 stycznia

Pozwól Mi czynić wszystko w tobie


Z dzienników duchowych Gabrieli Bossis


Czterdziestogodzinne nabożeństwo w Notre-Dame. W kazaniu znalazłam wszystko to, co On mi powiedział i prawie w tych samych słowach. – "Czy bardziej wierzysz w mój głos?"


‒ "Weź z tego nabożeństwa łaskę, abyś już nie starała się działać sama z siebie, byś pozwoliła Mi czynić wszystko w tobie, która jesteś zbyt mała i zbyt nędzna, aby być zdolną do czegokolwiek. Miej więc oczy nieustannie utkwione w twoim Oblubieńcu, jakakolwiek byłaby twoja czynność. Czy modlisz się czy rozmawiasz. Miej wielkie pragnienie by On cię zastąpił. A Ja cię zastąpię. Przypominasz sobie duszę, która miotała się bardzo, ale nie posuwała się naprzód? Oto czym byłaś. A dusza, która pokornie trwała u stóp Zbawcy i która dawała sobą powodować, wyzbywając się siebie i uzyskując w ten sposób od swego Zbawcy mnóstwo zasług? Oto czym będziesz. To moja łaska czterdziestogodzinnego nabożeństwa.


Przed Najświętszym Sakramentem. ‒ "Mów: Panie spraw, abym wierzyła. Panie spraw, abym miała nadzieję. Panie spraw bym kochała. I spójrz: Ja cię zastąpię, ponieważ jesteś tak maleńka. Zbliżaj się coraz bardziej do bliźnich: to Ja będę szedł do nich. Wpatruj się we Mnie mówiącego przez ciebie, bo sama nic nie potrafisz zrobić. Mów Mi o tym często. A za każdym razem przyjdę cię zastąpić".



Źródło: „On i ja” 896, Gabriela Bossis

 

11 stycznia

Po okresie wielkiej próby, czeka was czas wielkiego pokoju


Fragment książki: "Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej" ks. Stefano Gobbiego


Nadeszły czasy wielkiej próby dla Kościoła, tak bardzo atakowanego przez duchy zła, tak rozbitego i zaciemnionego w świętości. Popatrzcie, jak szerzy się w nim błąd, który doprowadził go do utraty prawdziwej wiary. Wszędzie rozszerza się odstępstwo.

Katechizm Kościoła Katolickiego jest szczególnym darem Mojego Niepokalanego Serca na czasy, w których żyjecie. Mój Papież zechciał go ogłosić niemal jako swój testament, pełen blasku i ostateczny.


Iluż jest jednak Pasterzy, którzy chodzą po omacku, w ciemności – niemych z powodu lęku lub kompromisów, nie broniących już owczarni przed drapieżnymi wilkami! Życie wielu Kapłanów i osób konsekrowanych wyschło z powodu nieczystości, zwiedzenia przyjemnościami oraz z powodu poszukiwania komfortu i dobrobytu.


Wierni wciągani są w zasadzki świata, który stał się pogański, lub pociągają ich niezliczone, coraz bardziej szerzące się sekty.


Zwłaszcza dla Kościoła nadeszła godzina wielkiej próby. Wstrząśnie nim brak wiary, zaciemni go odstępstwo, zranią zdrady, zostanie opuszczony przez swe dzieci, podzielony z powodu schizm. Masoneria weźmie go w posiadanie i zdominuje. Stanie się on podatną glebą, na której wyrośnie drzewo zła złoczyńcy – Antychrysta. Ustanowi on swe królestwo w jego wnętrzu.


Nadeszły czasy wielkiej próby dla całej ludzkości. Rozrywa ją nacierająca przemoc i niszcząca nienawiść, szerzą się groźne wojny, poważne choroby, których nie udaje się wyleczyć. U progu tego nowego roku zagrożenie straszliwą trzecią wojną światową staje się coraz silniejsze i niepokojące. Iluż będzie musiało znieść plagę głodu, niedostatku, niezgody, walk bratobójczych, które rozleją wiele krwi na waszych drogach.


Ponieważ nadszedł czas wielkiej próby, nadeszła również chwila, kiedy wszyscy powinni udać się do bezpiecznego schronienia Mego Niepokalanego Serca.


Nie traćcie odwagi! Niech was umacnia ufność i nadzieja.


Przepowiedziałam wam czekające was czasy: czasy bolesne i trudne. Uczyniłam to szczególnie po to, aby wam pomóc żyć nadzieją i w wielkiej ufności do waszej Niebieskiej Mamy.


Im bardziej będziecie wchodzić w czas wielkiej próby, tym bardziej będziecie doświadczać w nadzwyczajny sposób Mojej matczynej obecności przy was. Jestem blisko, aby udzielać wam pomocy, bronić, ochraniać, pocieszać, przygotowywać was na nowe dni w ciszy i pokoju.

Na koniec, po okresie wielkiej próby, czeka was czas wielkiego pokoju, wielkiej radości, wielkiej świętości, wielkiego tryumfu Boga pośród was.


Módlcie się ze Mną w tym dniu Mi poświęconym i żyjcie w oczekiwaniu, które łagodzi gorycz waszego codziennego cierpienia.


Rozpościeram dziś nad wami Mój płaszcz, aby chronić was tak, jak ptak chroni swe pisklęta. Błogosławię was wszystkich w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.


Źródło: "Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej", ks. Stefano Gobbi

 

10 stycznia

Panie, oddaję Tobie wszystkie moje myśli, niech tworzą dobro w Twojej miłości


Z dzienników duchowych Alicji Lenczewskiej


– Za kogo najbardziej się modlić? † Za grzeszników: za tych, którzy zapomnieli o Mnie i grozi im zguba i potępienie. Módl się, bo możesz im pomóc. – Czym jest modlitwa za kogoś? † Siłą dobra, jakie wytwarzasz i jakim otaczasz osobę, za którą się modlisz. Dzięki temu usuwasz zło, jakie jest przy niej, i które pobudza ją do grzechu. Myśl człowieka jest potęgą. † Wytwarzaj i wysyłaj dobre myśli: pełne życzliwości i miłości. Jednocz się ze Mną w tej intencji i odwołuj do Mojej mocy miłości. Taką modlitwą możesz zmieniać ludzi, o ile będziesz ufna i wytrwała. (Ś 55) † Nieżyczliwe myśli o kimś popychają tego człowieka ku złu, otaczają złem i utrudniają wydobycie się ku dobru. Myśli dobre wspomagają i kierują ku Dobru. Nieżyczliwość w sercu niszczy i ciebie, i tego, komu jesteś nieżyczliwa. Życzliwość buduje. Pielęgnuj w sobie życzliwość, miłość i miłosierdzie i wysyłaj je wobec innych. Najbardziej wobec tych ludzi, którzy są zagubieni, zniewoleni złem. Ranią cię ludzie, którzy sami cierpią wewnętrzne rozdarcie. Tych trzeba otaczać miłością, by zaleczyć ich rany. (SP 133) Źródło: „Świadectwo” 55, "Słowo pouczenia" 133, Alicja Lenczewska

 

9 stycznia

Zrozumienie agresji i gróźb wroga oraz radzenie sobie z nimi

Kiedy moi dwaj synowie, Jordan i Ahron, byli mali, mieli teriera walijskiego, który wabił się Max. To był prawdziwy samiec alfa. Max zawsze starał się dominować, nad kim tylko mógł. Jordan jest dwa lata młodszy od Ahrona. Zawsze miał większy potencjał umysłowy i był silniejszy od Ahrona, który cierpi na autyzm. Moi synowie postępowali z Maxem na dwa zupełnie różne sposoby. Jeden ze sposobów działał, drugi się nie sprawdzał. Kiedy Max gonił Jordana, Jordan coraz bardziej się go bał, a Max mógł to wyczuć na odległość. Działo się tak, ponieważ Jordan był w stanie wyobrazić sobie przyszłość i zrozumieć, jak będzie wyglądało ugryzienie. Max zbliżał się więc do Jordana, bawiąc się agresywnie, a Jordan, już uprzedzony, odwracał się i zaczynał uciekać. Czasami wyglądało to jeszcze gorzej, ponieważ Max gryzł ubrania Jordana i rzucał się na niego, a Jordan zazwyczaj krzyczał, błagając o pomoc.


Zupełnie inaczej było w przypadku Ahrona. Kiedy Max próbował go zdominować, Ahron natychmiast okazywał irytację i odpowiadał bardziej zaciekle niż Max. Często też zamierzał się na niego ze złością. Po kilku takich sytuacjach Max uznał, że stoi niżej w hierarchii niż Ahron, i zostawił go w spokoju. Oczywiście w wypadku tej zabawy stawka nie była bardzo wysoka. Tymczasem jeśli chodzi o wojnę duchową i walkę o pokój i świętość, walkę z grzechem, stawka jest wysoka, równa niebu lub piekłu.


Czy jako osoby dorosłe mieliście kiedyś do czynienia z agresywnym psem, takim jak Max? Większości z nas się to przytrafiło. Gdyby nauczono nas, jak postąpić, wyszlibyśmy ze spotkania nietknięci, może tylko nieco przestraszeni, zależnie od rozmiarów i siły psa. Rozmiar i siły wroga mogą być znacząco większe od naszych, ale rozmiar i siła naszego Boga, tego Boga, który mieszka w nas, umniejszają zdolności i moce wroga. Ponieważ wiemy to i rozumiemy, możemy zachowywać się w taki sposób, by nie odnieść szkody i by nas nie zdominowano.

Jeśli jednak nie przeszliście, jak moi synowie, twardej szkoły życia, z pomocą przychodzi nauka św. Ignacego. Poniżej wyjaśnię, jak to powinno działać:


• wróg próbuje nas zdenerwować swoją agresją, • jeśli sprzeciwimy się mu [Jk 4, 7], wycofa się i ucieknie, • jeśli okażemy słabość lub odwrócimy się i zaczniemy uciekać, gniew i zaciekłość wroga szybko wzrosną, a tym samym jego siła i wpływ na nas.


Bez względu na to, co czujemy, musimy przyjąć zdecydowaną postawę i postąpić odwrotnie do tego, do czego usiłuje nakłonić nas wróg ‒ postąpić inaczej, niż nakazują nam uczucia i pragnienia. Wcześniej omówiliśmy przykład zobowiązania się do odmawiania modlitwy, kiedy to człowiek odczuwa pokusę, by ją skrócić lub z niej zrezygnować, ale zamiast tego musi oprzeć się tej pokusie i więcej czasu poświęcić na modlitwę. Wróg nieustannie próbuje też wyzwalać w nas negatywną energię, aby nas zirytować. Jeśli mu się to udaje, wówczas doświadczamy strapienia i jesteśmy niespokojni. Następnie proponuje nam zrobienie lub powiedzenie czegoś, co jest wyrazem najniższych instynktów naszej natury lub zwyczajnej skłonności do grzechu. Odwołując się do poprzedniego przykładu z gniewem i reakcją, zauważmy, że kiedy człowiek jest zły, wróg nakłania go do ulegania swoim słabościom i skłonnościom, a także do grzechu, który powtarza się w jego życiu.


Na tym etapie niektórzy z uczestników moich kursów zauważyli, że boją się walczyć. Niektórzy pytali, czy mogliby się nie angażować w walkę, gdyż unikając jej, unikną też obawy przegranej. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama. Bitwa jest nieunikniona. Jeśli wróg może sprawić, że staniesz się gruby i leniwy, nieustannie podsuwając ci chipsy i pilota, chętnie będzie to robić przez całe twoje życie. Cieszy się, kiedy może kontrolować to, jak powoli stąpasz prowadzącą do piekła drogą grzechu. Jeśli słabo znasz żywoty świętych, podpowiem ci, że święci często toczyli poważne bitwy z pokusami pod koniec swojego życia. I wygrywali takie walki, ponieważ byli wojownikami przez całe życie. Byli silni, ponieważ pozostawali zaangażowani. Nie ma sposobu na uniknięcie bitwy. Albo stoczymy walkę i staniemy się silniejsi, albo będziemy jej unikać i stracimy moc. Osobiście wolałbym walczyć, nawet gdybym miał zostać pokonany, niż siedzieć i pozwalać na osłabianie mojej siły duchowej, która może być mi potrzebna w najbardziej istotnej chwili życia.


Stawką w walce są niebo i piekło.


Źródło: „Walka duchowa i rozeznawanie duchowe”, Dan Burke

 

9 stycznia

Jak wzmocnić się przed atakiem duchowym?

«[Nieprzyjaciel] zachowuje się podobnie jak dowódca, który chce zwyciężyć i zebrać łup. Dowódca bowiem i wódz wojska zakłada obóz i po zbadaniu sił i położenia zamku atakuje go od najsłabszej strony. W podobny sposób [postępuje] nieprzyjaciel natury ludzkiej: krąży, bada ze wszystkich stron wszystkie nasze cnoty teologalne, główne i moralne i atakuje nas oraz próbuje zwyciężyć tam, gdzie nas znajdzie słabszymi i gdzie nam więcej brakuje do zbawienia wiecznego». (św. Ingnacy Loyola, „Ćwiczenia duchowe”.)


Właściwie rozumiane strapienie jest celowym, zaplanowanym i zrealizowanym atakiem duchowym. W niniejszej regule św. Ignacy, dawny żołnierz, opisuje taktykę, z której prawdopodobnie korzystał, kiedy prowadził ludzi do ataku na fortyfikacje wroga. Odkrywa przed nami, że diabeł zachowuje się w takiej sytuacji jak dowódca, który chce zdobyć określoną twierdzę. W tym wypadku twierdzą jest to, co chroni twoją duszę. Z czego zbudowany jest mur, który ją osłania? Na ile jest wytrzymały? Jak silny atak jest w stanie wytrzymać?


Wróg rozbija obóz, aby przygotować się do ataku na ciebie. Nieustannie cię obserwuje, w dzień i w nocy, ponieważ nie potrzebuje odpoczynku. Uczy się, poznając twoje grzechy, twoje słabości, twoje skłonności i możliwości. Sprawdza, jaki mur broni twojej duszy i jakie są w nim bramy, to jest twoje cnoty lub ich brak w twoim życiu. Wysyła demony, które mają przetestować każdą z bram. Demony sprawdzają, czy bramy są mocne, czy słabe. Jeśli są słabe, zapamiętują to, a następnie zdają relację głównemu dowódcy. Decydują, która z twoich bram jest najsłabsza, przygotowują się do ataku, kiedy jesteś głodny, zły, zmęczony lub samotny.


Zazwyczaj największy sukces wróg jest w stanie odnieść, atakując cię przy wykorzystaniu twojej głównej słabości, najbardziej zakorzenionego grzechu. Z tym grzechem walczysz przez całe życie, a objawia się on na różne sposoby. W drugim rozdziale Pierwszego Listu św. Jana czytamy o trzech zakorzenionych grzechach: pysze, próżności i zmysłowości. Pycha, jako grzech zakorzeniony, oznacza przekonanie człowieka o tym, że jest ważny i samowystarczalny. Próżność oznacza przywiązanie do tego, co myślą o nas inni. Zmysłowość w tym kontekście oznacza przywiązanie do przyjemności, do wygody, do łatwego życia. Przyczyną tych zakorzenionych grzechów jest nasze przywiązanie do czegoś lub kogoś, poszukiwanie własnego znaczenia i spełnienia w czym innym niż Bóg i wieczność. W późniejszej historii Kościoła pojawiła się klasyczna formuła siedmiu grzechów głównych, która jest też pomocna w odkrywaniu naszego zakorzenionego grzechu. Bez względu na postawę, zrozumienie naszego zakorzenionego grzechu może pomóc nam określić zasady naszego życia, co zostało omówione w rozdziale na temat podstaw rozeznawania. Jeśli nie wiemy, jakie są nasze grzeszne skłonności, a wróg je zna, jesteśmy podwójnie narażeni na atak.


Święta Teresa z Ávili i św. Katarzyna ze Sieny wskazywały, że wiedza o samym sobie jest niezbędna do rozpoczęcia podróży duchowej. Takiej wiedzy nie zdobędzie się dzięki pop-psychologii, ale poprzez starania o to, by z dobrego stać się lepszym. Ta wiedza o samych sobie to rozumienie, które przychodzi, kiedy spędzamy czas z Jezusem, modląc się, czytając Pismo Święte i rozmyślając, oraz kiedy pozwalamy Duchowi Świętemu mówić do nas o naszym grzechu i o Bożym planie dla nas. Im lepiej poznacie samych siebie, im prawdziwsza będzie wasza wiedza, tym mniej będziecie narażeni na atak wroga.


Źródło: „Walka duchowa i rozeznawanie duchowe”, Dan Burke

 

4 stycznia

Gdyby dusze chciały słuchać głosu Mego...


Z dzienników duchowych św. S. Faustyny Kowalskiej


Kiedy rozważasz to, co ci powiem w głębi serca twego, większą odnosisz korzyść, niżbyś przeczytała wiele ksiąg. O, gdyby dusze chciały słuchać głosu Mego, kiedy przemawiam w głębi ich serca, w krótkim czasie doszłyby do szczytu świętości.


Źródło: "Dzienniczek" 584, Faustyna Kowalska

 

4 stycznia

Żadnego przywiązania czy niechęci...


Z dzienników duchowych Alicji Lenczewskiej


† Jedyne uczucie, jakim powinnaś być wypełniona, to miłość do Mnie. Miłość do ludzi, chęć pomagania im tylko ze względu na to, że są Moimi dziećmi, i że w nich jest cząstka Mnie. Nic z nimi nie powinno cię łączyć poza Moją Miłością. Żadnego przywiązania czy niechęci.

Źródło: "Świadectwo" 163, Alicja Lenczewska

 


Fot. VICONA / CC BY-NC-ND 4.0

24-Godziny-Męki-Pańskiej-za-Polskę-_baner.jpg
bottom of page