top of page

Kwiecień 2022



Miesięczne zestawienie wybranych materiałów publikowanych na profilu facebookowym.




28 kwietnia

Waszemu narodowi jest potrzebny Boży człowiek


Z orędzi Anioła Stróża Polski


Módlcie się, aby Bóg posłał wam proroka na miarę tego trudnego czasu, aby mądrość i światło umacniały was w prawie i w duchu nauki Chrystusowej. Możecie zapytać, dlaczego Bóg chce posłać wam takiego proroka? Ponieważ w każdej sferze życia, politycznego, społecznego czy chrześcijańskiego, czy nawet w samym Kościele w Polsce, mało kto dzisiaj odważa się mówić wprost: mówi niewyraźnie, a czyny są dwuznaczne. Wina jednostek przechodzi na całe społeczeństwo i dlatego naród cierpi i stąd powstaje rozkład życia gospodarczego i rodzinnego. Waszemu narodowi jest potrzebny Boży człowiek, który ukaże prawdę i poprowadzi wasz naród pod koroną i berłem Króla królów do zwycięstwa prawdy...


Jego czas jeszcze nie nadszedł, ponieważ nie dokonało się w pełni oczyszczenie narodu. Teraz musi pozostać w ukryciu, aby wrogowie nie zadali mu przedwczesnych cierpień i prześladowań.


Źródło: "Anioł Stróż Polski. Orędzia dla Polski i Polaków (2009-2014)", (Nihil obstat: Abp Andrzej Dzięga, 5 maja 2015 r.)

 

27 kwietnia

Jezu utajony, w Tobie cała siła moja


Jezu utajony, w Tobie cała siła moja. Od najmłodszych lat pociągał mnie ku sobie Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Mając siedem lat, kiedy byłam na nieszporach, a Pan Jezus był wystawiony w monstrancji, wtenczas po raz pierwszy udzieliła mi się miłość Boża i napełniła moje małe serce, i udzielił mi Pan zrozumienia rzeczy Bożych; od tego dnia aż do dziś wzrasta moja miłość do Boga utajonego, aż do najściślejszej zażyłości. Cała moc mojej duszy płynie z Najświętszego Sakramentu.



Źródło: "Dzienniczek", św. Faustyna Kowalska

 

26 kwietnia

We wszystkim, cokolwiek wam daję, jestem Ja, Miłość


Fragment książki: „Zadanie Polski” Anna Dąbska


2 IV 1978 r. Niedziela Miłosierdzia. Zapisałam słowa Pana o Jego miłości i miłosierdziu:


‒ Moje słowa zwrócone są do wszystkich ludzi. Chciałbym pogrążyć w moim miłosierdziu wszystkie grzechy świata. Wobec mojej miłości są one niczym. Spłoną jak suchy liść, wrzucone w ogień miłości mojej do was. Kocham was tak bardzo, tak silnie, iż pragnąłbym przebaczać wam stale, nieustannie. Wszystkie wasze winy i zbrodnie przynoście do Mnie: ja was oczyszczę. Przebaczę wam wszystko, tak jak przebaczyłem tym, którzy Mnie na śmierć skazali, torturowali i na krzyżu przybili. Dla was przyjąłem mękę i śmierć krzyżową, dla każdego z was. Nikt nie jest wyłączony i odrzucony; nikogo nigdy nie pozbawiam mojego przebaczenia i miłości. Uwierzcie memu miłosierdziu!


Sądzicie, że ranią Mnie i zrażają do was wasze grzechy...? Nie. Ja was rozumiem i tłumaczę. Bardziej, niż wy sami moglibyście się usprawiedliwiać i bronić, Ja was bronię. Znam każde drgnienie waszych serc. Obcuję z wami, cierpię z wami i pojmuję wszystkie wasze pragnienia, tęsknoty, poszukiwania i rozczarowania. Jestem waszym niepokojem, burzę wasze zadowolenie, wasze uśpione sumienie, abyście wstali ze snu i szukali, zastanawiali się, pragnęli, abyście zaczęli łaknąć pokarmu dla waszej duszy. Staję na wszystkich waszych drogach jako „przypadek”, „los”, „niespodziewane wydarzenie”, nieszczęście lub radość, zachwyt albo gorycz. We wszystkim, cokolwiek wam daję, jestem Ja, Miłość ‒ zawsze ta sama, nieznużona, zawsze czekająca, cierpliwa. Wytrwale was poszukuję, czatuję na was jak łowca, po tysiąc razy zastępuję wam drogę, abyście nie zatracili się, nie zginęli. Żaden przyjaciel, żadna matka nie uczyni dla was więcej, niż Ja czynię, ponieważ tak bardzo was kocham.


Kiedyż zrozumiecie, że moja miłość jest nieskończona...? Boicie się Mnie, gdyż wiecie, że jesteście brudni, ale nie rozumiecie, że Ja kocham was takich, jakimi jesteście. Nic od was nie wymagam, nie grożę, nie brzydzę się żadnego brudu, bo wszystko, co wasze, ludzkie, ułomne, ginie w ogniu mojej miłości.

Ja pragnę tylko jednego ‒ abyście przyszli do Mnie. Przychodźcie do Mnie wszyscy ‒ Ja was oczyszczę, uleczę was, uzdrowię, dam wam nowe życie. Dam wam szczęście, którego z mozołem i w ciągłym niedosycie szukacie. Ja nim jestem.


Nie ranią Mnie wasze grzechy. Rani Mnie najgłębiej wasz lęk przede Mną. Jesteście wolni, odkupiłem was moją Krwią, otwarłem bramy mojego Królestwa, a wy nie przychodzicie.


Czekam na was, pragnę was! Wszystkich obejmę. Zimnych rozgrzeję moim ogniem, rannych uzdrowię, brudnych oczyszczę. Dla zmordowanych i ślepych stanę się siłą, odwagą dla tchórzy, światłem dla ślepców, mądrością dla zbłąkanych w ciemnościach.


Kocham was, ludzie! Kocham tak szaloną, tak potężną miłością, że pragnę was brudnych, cuchnących, „zropiałych” ‒ cierpiących z powodu ciężaru waszych zbrodni. Ja zdejmę z was ten ciężar, staniecie się znowu czyści, młodzi, radośni. Pragnę was leczyć, ratować, napełniać szczęściem. Szczęściem Boga jest obdarzanie, uszczęśliwianie. Dajcie się uszczęśliwiać. Pozwólcie, abym was kochał.


Przyjdźcie do Mnie wszyscy. Im bardziej chorzy jesteście, tym szybciej wam pomoc potrzebna. Zaufajcie mojej miłości. Ja staję codziennie przed wami, wyciągam do was dłonie przebite za was, po to, abyście uwierzyli, jak nieskończenie was kocham. Wzywam was ‒ przybywajcie! Potrzebujecie przebaczenia i miłości. Ja wam przebaczę wszystko. Nie ma granic moje miłosierdzie! Czekam na was, aby móc dać wam Siebie ‒ nieskończone szczęście, nieskończoną miłość.

Źródło: „Zadanie Polski” Anna Dąbska (nihil obstat: Ks. Abp Andrzej Dzięga, 23 kwietnia 2021 r.)

 

25 kwietnia

Jeśli nie możesz komuś wybaczyć


Ostatnio poruszany był tutaj temat przebaczenia. Jeszcze parę uwag w tym temacie, zwłaszcza, że mieliśmy wczoraj Niedzielę Miłosierdzia, a przebaczanie jako czynienie miłosierdzia bliźnim, jest istotnym elementem nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia, o czym nie wolno zapominać. Chcąc doświadczyć Miłosierdzia Bożego, sami musimy być miłosierni – nie możemy się od tego „usunąć ani wymówić”, jak pouczał Pan Jezus siostrę Faustynę.


Mam taki pewien sposób na to, co zrobić, jeśli ma się trudność z wybaczeniem komuś. Zanim w ogóle będziemy myśleć o pojednaniu, trzeba najpierw zrobić porządek w swoich uczuciach, emocjach, myślach. Wcześniej podawałam też modlitwę przebaczenia, którą Jezus podyktował Annie Dąmbskiej, bo tu na pewno trzeba działać wielotorowo. https://www.vicona.pl/.../wasze-przebaczenie-uratuje-ich...


Jeśli masz do kogoś głęboki uraz, to zadaj sobie najpierw pytanie, czy życzysz tej osobie nieba? Mam nadzieję, że z odpowiedzią nie powinno być problemu, bo jako chrześcijanie nie możemy życzyć komukolwiek czegoś innego, jak tylko nieba! Ale po długim i bolesnym czyśćcu! – dodasz być może w myślach… O tym za chwilę. Teraz wyobraź sobie bardzo realnie, że oboje spotykacie się w niebie. Jak na siebie reagujecie, co mówicie? Mając choć podstawową wiedzę o tym, czym jest niebo, wiesz zapewne, że tam wchodzi się absolutnie czystym. Nie ma mowy, żeby do kogoś czuć urazę, niechęć, żal, unikać się. Przeciwnie, jeśli się tam spotkacie – w co, jak sądzę, szczerze wierzysz – to znaczy, że oboje będzie mieć już w sobie tylko czystą miłość i przebaczenie absolutnie z głębi serca. Inaczej nie byłoby to niebo! Zdaj sobie sprawę, że ta osoba, która na ziemi cię skrzywdziła, w niebie będzie już kimś „zupełnie innym”, całkowicie przemieniona, i ty także. Jeśli widzisz, że nie potrafi ona jeszcze stanąć w prawdzie o sobie i o tym, jak cię zraniła, to wiedz, że tam będzie tego aż nadto świadoma, w pełnym poznaniu, oraz oczyszczona z wszelkich wad i braku miłości. Stanie się to być może po krótszym lub dłuższym pobycie w czyśćcu, skąd nie wyjdzie, „dopóki nie zwróci ostatniego grosza” (por. Mt 5, 26).


Prawda, że to pocieszające? Nie dlatego, że życzymy komuś bolesnego czyśćca (a kto wie, jaki będzie nasz?), ale dlatego, że cud Bożej Sprawiedliwości i Bożego Miłosierdzia daje nadzieję na naprawę tego, co na ziemi zostało zniszczone. Wyobraź sobie tę chwilę i siebie samego, który nie ma już w sobie ani krzty tych przykrych uczuć, które teraz czujesz wobec krzywdziciela. W niebie to po prostu niemożliwe! Kochasz tego człowieka miłością, która pochodzi od samego Boga i cieszysz się jego obecnością i rozmową z nim!

Nie znaczy to, że masz czekać z tym, aż przejdziecie na tamten świat. Wręcz przeciwnie! „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia”. (Mt 5, 25). W czyśćcu dojrzewanie do wzajemnej miłości będzie o wiele boleśniejsze niż na ziemi. Dlatego żyj tą nadzieją głębokiego pojednania po tamtej stronie, i zobacz oczami duszy tę osobę jako oczyszczoną i piękną, a będziesz mógł z większą życzliwością patrzeć na nią już teraz i pojednać się (choć z różnych powodów może to być jednak niemożliwe tutaj, ale przynajmniej zrzucisz ze swojego serca ogromny ciężar).


Mam jeszcze inną intuicją związaną z trudnością w przebaczaniu, nie wiem czy słuszną. Otóż wydaje mi się, że czasem trudno nam komuś wybaczyć nawet dość błahe rzeczy, ponieważ oskarżając innych, czujemy w głębi serca, że też nie jesteśmy bez winy, a zwykle tak jest, że w konflikcie odpowiedzialność ponoszą obie strony, choć w różnym stopniu. Czujemy frustrację nie tylko dlatego, że ktoś nas obraził, ale dlatego, że jesteśmy podświadomie źli na siebie, że też nie zachowaliśmy się fair i nie możemy mieć tego komfortowego poczucia bycia niewinną ofiarą (to jest też objaw pychy). Nie chcemy pierwsi wyciągnąć ręki, bo „przecież on/ona bardziej zawinił!”. Wtedy trzeba też zacząć od przebaczenia samemu sobie. A najpierw od dostrzeżenie własnej winy, która uczy pokory i większej wyrozumiałości dla niedoskonałości innych.


Niekiedy paradoksalnie łatwiej jest przebaczyć (choć nie wiem czy „łatwiej” to dobre słowo) nawet bardzo wielkie winy i zbrodnie, jeśli wiemy, że rzeczywiście jesteśmy absolutnie niewinni i skrzywdzeni. Myślę o matkach, które potrafią wybaczyć mordercy swojego dziecka, myślę o św. Janie Pawle II, który wybaczył swojemu niedoszłemu zabójcy…


Myślę jeszcze o sposobie, jaki stosował św. Andrzej Bobola – teraz mój patron! Co prawda, nie wiemy, czy miał problem z przebaczaniem, ale wiemy, że był porywczego charakteru i pewnie wiele razy do różnych konfliktów ze swoimi współbraćmi doprowadzał, a co za tym idzie, wzajemnych urazów i żali. Gdy zdał sobie sprawę ze swojego problemu i gdy groziło mu nawet usunięcie z zakonu, wyprosił pozwolenie, aby mógł nocami adorować Najświętszy Sakrament. Zapewne spędził tak wiele nocy i ta jego wytrwałość i wiara, że własnymi siłami nie zdoła siebie zmienić, spodobała się Panu Bogu, który nie tylko uwolnił go z jego niedoskonałości, ale dał mu wielką świętość. Także, nie załamujcie się, jeśli macie tego typu problemy, bo może są one po to właśnie, abyście mogli je z pomocą Bożą przezwyciężyć i tym bardziej wznieśli się na wyżyny!


Powodzenia w tej trudnej walce o przebaczenie (a każdy chyba ma coś komuś do wybaczenia) – i nie tylko tak z głowy i woli, ale z głębi serca!

 

25 kwietnia

Panie, daj światło do poznania prawdy o sobie!


Z dziennika duchowego Alicji Lenczewskiej


† Rzeczywistość jest inna niż to, co ludzie o niej wiedzą w oparciu o własne wysiłki i domniemania.


Jedynie Moje światło może ją ukazać. Szczególnie odnosi się to do rzeczywistości o samym sobie.

Człowiek chce siebie widzieć lepszym niż jest. I na ogół widzi to, czego pragnie, a nie to, co jest. Z tego zakłamywania siebie wynika najwięcej nieporozumień i nieszczęść pomiędzy ludźmi i między człowiekiem i Bogiem.


Wszelkie niezrozumienie, niechęci, konflikty wśród ludzi – Moich wybranych też – są owocem zakłamywania siebie.


W każdym konflikcie obie strony są winne. W różny sposób – ale wspólnie ponoszą odpowiedzialność.

Jeśli ukazując czyjeś zło, robi się to z miłością i z Moim udziałem, wówczas nie ma konfliktu. Ale trzeba okazać Miłość, a nie złość lub własną wyższość.



Źródło: „Świadectwo” 297, Alicja Lenczewska. wyd. Agape

 

23 kwietnia

Aby doświadczyć Bożego Miłosierdzia i przygotować się na to, co nadchodzi, postaraj się o dobrą, głęboką spowiedź


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


‒ Moje dzieci, kocham was wszystkich i pragnę was przygotować na to, co nadchodzi. Szatan przygotował plan zniszczenia ludzkości, a nawet całego globu. Ja mam swój plan, ale do zrealizowania go potrzeba Mi waszego udziału.


Musicie się, dzieci, nawrócić ‒ odrzucić wszystko, co do was napływa ze świata z inspiracji Szatana, a trwać mocno tylko przy tym, co moje. Wtedy, opierając się na Mnie, poczujecie się silniejsi i bezpieczniejsi, ponieważ Ja wam mówię, że pragnę was ocalić. Jeżeli nie nawrócicie się ku Mnie, nic nie zrozumiecie i nie uratujecie się, a nawracając się zdecydowanie ku Mnie, staniecie na opoce i nic wami zachwiać nie zdoła.


Starajcie się więc teraz o zrobienie rachunku z całego życia, o przygotowanie się do poważnej i głębokiej spowiedzi. Warunki dobrej spowiedzi znacie: przede wszystkim żal za grzechy, skrucha, a w niej pragnienie naprawienia krzywd, przebaczenie swoim winowajcom i szczere, stałe dążenie do wynagradzania krzywd tym, wobec których zawiniliście, modlitwa za nich i przepraszanie Ojca waszego za wszelkie wasze przewinienia wobec bliźnich waszych.

Abym mógł stanąć w waszej obronie, wy musicie być oczyszczeni z wszelkich win, z nienawiści, złośliwości, szkalowania, lekceważenia potrzeb bliźnich waszych, lekceważenia słabszych od was, uboższych, starych, bezbronnych, potrzebujących waszej pomocy i opieki.


Każdy z was jest cząstką ludzkości. Odpowiada wraz z wszystkimi innymi za jej stan obecny, przede wszystkim za masowe odejście ode Mnie, gdyż wasz przykład gorszył i sprowadzał na złe drogi wiele z otaczających was osób.


Zastanówcie się też nad waszym stosunkiem do waszego Ojca Niebieskiego, którego dziećmi jesteście, a którego tak lekceważycie i pogardzacie Jego miłością do siebie i do wszystkich ludzi ziemi.


Nie chwalcie się przede Mną swoimi cnotami i zasługami, lecz żałujcie wszelkich zaniedbanych okazji, odrzuconych możliwości służenia innym.


Pragnę, abyście wszyscy oczyścili się przede Mną w spowiedzi świętej, ale musi być ona szczera i pełna. Co to znaczy? Musicie przypomnieć sobie i żałować wszelkich okazji, kiedy mogliście być pomocni innym, być lepsi dla nich, wyrozumialsi, dążący do pojednania...

Pamiętajcie, że ja znam was do głębi i zawsze was usprawiedliwiam, jeżeli żałujecie i prosicie Mnie o to. Nie ma win tak strasznych, by mogły zniechęcić Mnie do was, przeciwnie, w im gorszym znajdujecie się stanie, tym bardziej możecie liczyć na moją pomoc.

Ja każdego z was rozumiem i gotów jestem mu pomóc, jeśli on tego zapragnie. Przecież wszyscy jesteście dziećmi moimi. Każde jest stworzone z miłości i kochane. Niech o tym pamięta.


Każdemu z was ofiara Syna mego otworzyła niebo. Jesteście oczekiwani przez Mnie.

Tyle mówię o spowiedzi, ponieważ lekceważycie ją i możecie nie zdążyć się oczyścić. Dlatego weźcie sobie do serca spowiedź i przemianę życia jako najważniejsze obecnie wasze zadanie. I zrozumcie, że są to słowa mojej najgłębszej miłości do was.


Pamiętajcie, że to Ja wam odpuszczam grzechy (przez posługę kapłana), a Ja was znam na wylot. Nie ważcie się wprowadzać ducha kłamstwa pomiędzy Mnie a siebie. Gdy szydzicie z prawdy, ze Mnie szydzicie ‒ a taka odpowiedź na moje współczucie i pragnienie uratowania was otwiera wam szeroko bramy piekielne, w które nie wierzycie.


Tak więc spotkanie ze Mną musi być spotkaniem w prawdzie. Ale nie lękajcie się, bo nie ma win, których nie mogłaby odkupić śmierć krzyżowa Jezusa. Prosząc Mnie o przebaczenie, pamiętajcie, że są one w dużej mierze wspólne, więc proście o przebaczenie moje dla waszych gorszycieli i winowajców, dla wszystkich, dzięki których usłużnej pomocy zrównaliście się z nimi. Proście więc usilnie o przebaczenie wam waszych wspólnych społecznych win i pamiętajcie, że Ja pragnę was ratować i przebaczać wam wasze błędy i winy. Niech patronem waszym będzie Dobry Łotr.


Nade wszystko musicie z całego serca i z całej duszy swojej zawierzyć mojej miłości do was i pragnieniu ratowania was pomimo wszelkich waszych win. Za takich właśnie, jakimi jesteście wy, ujął się Jezus, Zbawca wasz, i odtąd niebo pełne jest grzeszników nawróconych i żałujących swojego postępowania w życiu, grzeszników, których przecież mój Syn uratował i ratuje przed piekłem.


Pamiętajcie, że nie ma ludzkiej zbrodni, która mogłaby przeważyć miłosierdzie Boże. Jeżeli w to uwierzycie, będziecie uratowani.


Nie zwlekajcie, dzieci, i nie odkładajcie sakramentu pokuty i pojednania, bo czasu jest mało.

Błogosławieństwo moje daję wam, a pomoc moja będzie towarzyszyła wam w waszym dziele nawracania się i oczyszczania.


Błogosławię was, moje ukochane dzieci. Niech łaska moja towarzyszy wam w waszej pracy nad przygotowaniem się do spotkania w prawdzie ze Mną, Ojcem waszym. +


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

22 kwietnia

Słowa Pana Jezusa skierowane przez Annę Dąmbską do całego Kościoła w Polsce


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


6‒8 I 1997 r.


Pan zwrócił się do Kościoła w Polsce jako społeczności wierzących (ochrzczonych):


‒ Pragnę, abyście usłyszeli Mnie wszyscy.


Wzywam mój Kościół w waszym kraju (Polsce) do zmiany postawy względem świata. Nie tylko nie wolno wam układać się z nim ani naśladować go, ale musicie stawać przeciw niemu, bo za Pawłowym określeniem „świat” kryje się książę tego świata, wasz śmiertelny wróg.


Moi kochani, teraz czas na kontratak. Wszelka bierność, uległość wobec zła i tak zwane znoszenie go w pokorze nie jest metodą zwalczania Szatana. Z Szatanem trzeba walczyć, a wiecie przecież, że nie jesteście sami: Ja stoję za wami z całą potęgą nieba, gotów służyć wam swoją mocą i mądrością (Światłem Ducha Świętego). Ale gdzież jest wasza dobra wola? Co powoduje, że zachowujecie się jak ślepcy?


Zagraża wam nie tylko śmierć fizyczna, ale i wieczna, a wy wciąż udajecie, że jej nie zauważacie. Zabrakło wam odwagi? Proście, a dam ją wam. Nie rozumiecie, co i skąd wam zagraża? Wzywajcie mojej mądrości (Ducha Świętego). Nie wiecie, kto komu służy? A przecież powiedziałem wam: „poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 20).


Te owoce są już widoczne: pochwała dla aborcji i eutanazji, przyzwolenie na wszelkie dewiacje. A czyż dobrym owocem jest nieustające wywoływanie rozruchów, wojen, nienawiści wzajemnych? Wy zaś oczarowani jesteście wszystkimi owocami cywilizacji Zachodu, gdyż w porównaniu z tym, co jest u was powszechnie dostępne, są bogate. Właśnie te przekonania sączą wam ustawicznie środki masowego przekazu, a chłoniecie je przez wasze łakome oczy, nienasycone uszy, wciąż głodne wargi i przez mózgi, które zamiast myśleć, chętniej oglądają i pragną posiadać, błyszczeć wobec innych, pysznić się, stawiając się ponad nimi ‒ wszystko zaś czynicie po to, aby ukryć swoją żałosną nędzę duchową.


A dlaczego wyhodowaliście w sobie tę żałosną nicość? Przecież Ja, dając wam życie, dałem wam też przez moją śmierć krzyżową braterstwo ze Mną i synostwo Boże. Uprawniłem was do objęcia ze Mną mojego dziedzictwa ‒ a jest nim ludzkość, którą wspólnie mamy uszlachetniać, przemieniać, uświęcać, aby stała się Królestwem Bożym na ziemi. Po to założyłem mój Kościół, aby dla każdego wieku stawał się Mną uobecnionym na wszystkich krańcach ziemi.


Kościele mój, czy aż tak oślepił was świat, że nie zauważacie znaków czasu?


To, za co ginęli przez wieki wasi współbracia, wy gotowi jesteście oddać w ręce nieprzyjaciela. Nie szanujecie wkładu krwi i pracy waszych braci trudzących się w przeciągu dwóch tysięcy lat. Za „miskę soczewicy” gotowi jesteście oddać przyszłość mojego Kościoła.


Tysiące opasłych tomów mądrości ludzkiej przesłoniły wam konieczność czerpania wprost z mądrości mojej, zwracania się do Mnie, wsłuchiwania się w mój głos w ciszy i w milczeniu. Zatraciliście poczucie wstydu, umiaru, równowagi pomiędzy potrzebami koniecznymi a mierzwą błyszczących ofert posiadania. Czy nie zauważyliście, że za pozwalanie sobie na absolutną swobodę waszego rozpasanego egoizmu płacicie osłabieniem woli, lichością waszych pragnień i dążeń, miernotą upodobań i utratą własnej osobowości?


Kościele mój, odpowiedz Mi, do czego jeszcze jesteś zdolny!


Teraz, kiedy przyszedł czas walki, oporu i kontratakowania zła, które was pogrąża w bagno zniewolenia, wy nie tylko nie podnosicie broni ‒ mojej broni ‒ ale zachowujecie się biernie. Uważacie, że najwygodniej jest udawać, iż zła wokół siebie nie widzicie, aby nie reagować, lecz pokornie znosić to, że wam demoralizują dzieci, rozbijają rodziny, deprawują was, karmiąc pornografią i przemocą, traktują was z pogardą i ośmieszają wszelkie wartości, które były najważniejszymi wartościami dla całych pokoleń waszych przodków. I oni sami też już dla was nie mają żadnego znaczenia. Zastąpiły ich idole z telewizji, filmu, radia, show‒biznesu. Co za nędza!


Teraz Ja wam mówię: Wracajcie szybko ku Mnie. Opierajcie się o Mnie. Łączcie się, aby nie walczyć pojedynczo, przeciwstawiajcie się złu ‒ a jeżeli nie wiecie, co jest złem, uczcie się, uzupełniając braki. Bo Ja przykazania moje dałem dla całej ludzkości po wsze czasy, a nie dla jednego małego plemienia żydowskiego (chodzi o Dekalog, przykazania miłości, błogosławieństwa ewangeliczne, uczynki miłosierdzia wymienione w opisie Sądu Ostatecznego; zob. Mt 25, 35).


A nade wszystko zachęcam was: powracajcie do czystości waszych obyczajów, powracajcie do Mnie. jednoczcie się w miłości do Prawdy ‒ do Mnie samego.


Sami rozumiecie, że Kościołem jest każdy z was, ochrzczonych, poczynając od episkopatu, a kończąc na najsłabszych (ze zrozumienia: włącznie z takimi, którzy już nawet nie są wstanie odpowiadać za siebie z powodu choroby, np. chorzy psychicznie, z powodu uzależnienia od alkoholu, narkotyków itp.). O wartości Kościoła świadczy dobra wola jego członków. Bez takiej właśnie woli żadne rytuały ani obrzędy nie stworzą jedności, a ona przecież stanowi o rzeczywistym życiu duchowym Kościoła (Pan wskazuje na swoje słowa z Ewangelii: „bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”, Mt 18, 20; „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Jaw Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno”, J 17, 21).


Ja jestem zawsze z wami, ale wasza postawa może spowodować, że staję się bezradny. Gdyż nie mogę wspierać jednych moich wyznawców przeciw drugim. Nie będę też nigdy brał udziału w waszych sporach, kłótniach, rzucaniu oskarżeń, do których was podżega nieprzyjaciel wasz. Jeżeli nie opanujecie zżerającej was pychy, żądzy znaczenia, uznania, sukcesu ‒ słowem całego plonu waszej wybujałej miłości własnej, którą powodowani zamiast służyć Mi, zaczynacie posługiwać się Mną dla własnej kariery ‒ pozostawię was waszym własnym żądzom i ambicjom. Przez takie właśnie działanie nie tylko osłabiliście siebie, ale skalaliście się jako moi przedstawiciele. Mówię to do tych, którzy starają się zająć pierwsze miejsca w moim Kościele (ze zrozumienia: ponieważ Pan mówi o Kościele jako o wspólnocie ochrzczonych, ludzie Bożym, a nie tylko o Kościele hierarchicznym, zatem chodzi tu o wszelkiego rodzaju działaczy, świeckich i duchownych, którzy występują jako katolicy, zwłaszcza publicznie). Ich postępowanie skłóca lud Boży, wprowadzą niepokój, niesnaski i wzajemną podejrzliwość, paraliżując dążenia do jedności Kościoła. Ostrzegam was, że wielu z nich służy nieprzyjacielowi ‒ niektórzy świadomie, a pozostali poprzez własne nieopanowane wady, przez które zostali zniewoleni. Ci walczą o własne dobro, mając nadmierne wyobrażenie o własnej wartości, w którym podtrzymuje ich Szatan ‒ oni zaś dają mu wiarę, ponieważ pochlebia im.


Proszę was, powróćcie do pokory. Opierajcie się na Mnie, a nie na sobie, ponieważ wszystko, czym się chlubicie, otrzymaliście ode Mnie i rozliczeni będziecie z użytku, jaki uczyniliście z moich darów. Dane są one każdemu z was, aby miał czym służyć, a wy co z nimi robicie...?


Jak więc postępować powinniście? Starajcie się o jedność i miłość pomiędzy wami („po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”, J 13, 35), jedni drugim służcie wedle swoich umiejętności i możliwości. Niech służba wasza nie ogranicza się tylko do waszej rodziny i pracy. Wielu wśród was mogłoby służyć swoimi umiejętnościami parafii. Zwróćcie uwagę na potrzebę udziału wolontariuszy w hospicjach, potrzebę pomocy w domach samotnej matki, w rodzinnych domach dziecka. W ogóle pragnąłbym, abyście brali żywy udział w różnego rodzaju działaniach służących społeczeństwu. Twórzcie też nowe służby wedle miejscowych potrzeb. Największe dary pieniężne nie zastąpią w moich oczach wkładu waszego trudu. A naprawdę ucieszycie Mnie, pracując ochotniczo, bezpłatnie i wytrwale poza waszymi zwykłymi obowiązkami. Nie lękajcie się odmawiać sobie przyjemności osobistych na korzyść sprawiania przyjemności lub radości swoim bliźnim. Jakże inaczej będziecie mogli zdobyć hart!


Czujcie się odpowiedzialni za stan moralny członków Kościoła ‒ poczynając od siebie. Pogłębiajcie swoją wiedzę. jakżeż bowiem można kochać to, czego się nie zna? Jest wiele nowych ruchów w Kościele. Niektóre z nich troszczą się o formację duchową i intelektualną swoich członków, inne ją zaniedbują. Chciałbym, aby moje dzieci znały moje Pismo (Pismo Święte), a także czerpały z wielowiekowej mądrości Kościoła. jednakowoż nic nie zastąpi waszego godnego Mnie postępowania, waszej uczynności, życzliwości i troski o dobro bliźnich.


Wzywam was do walki z Szatanem. Najpierw zwalczajcie go w sobie: przebaczajcie sobie nawzajem, bądźcie miłosierni, łagodni i wyrozumiali ‒ dla ludzi, nie dla grzechu, szczególnie w was samych. Czasem postawa jednego żołnierza decyduje o zwycięstwie w bitwie. Wy jesteście moimi żołnierzami. Nie na darmo Kościół mój żyjący na ziemi nazywa się Kościołem walczącym. Walczcie więc o swoje prawa: nie tylko te zagwarantowane wam przez konstytucję, lecz przede wszystkim o moje prawa, według których zobowiązaliście się żyć ‒ jeśli uważacie się za katolików. Wszystkie moje prawa, które nadałem wam, są jednakowo ważne, bo Ja je wam dałem ‒ nie dla siebie, a dla was, abyście długo żyli i dobrze wam się powodziło (por. Pwt 5, 16).


Jezus swoim życiem na ziemi ukazał pełnię możliwości dojrzałego człowieka, aż do oddania swego życia za przyjaciół swoich ‒ za każdego z was. Ci, którzy Go w ciągu dwóch tysięcy lat naśladowali, nie byli lepsi od was. Byli takimi samymi ludźmi jak wy. A przecież niebo moje pełne jest szczęścia tych moich ukochanych dzieci. Pragnę, abyście uzyskali to samo nigdy niekończące się szczęście. Jeżeli dacie Mi swoją dobrą wolę, otrzymacie pomoc moją ‒ wedle waszych potrzeb. Pomogę uświęcić się nawet największemu grzesznikowi. Rozwinę wasze uzdolnienia. Pomogę każdemu z was stać się człowiekiem dojrzałym, świętym wedle moich darów złożonych w was i moich planów względem was.


Nie ma nikogo, komu bym nie przeznaczył własnego miejsca w moim Kościele ‒ na ziemi i w niebie. Ale proszę was o jedno, dzieci, walczcie! Chciejcie walczyć ze skażeniami w swojej naturze. Walczcie ze światem. Walcząc o uszlachetnienie siebie, swojego człowieczeństwa, walczycie o dobro całego ludu Bożego, bo jesteście wspólnotą. Walczcie ze wszystkim, w czym przeciwstawia się wam świat, czym was niewoli i upadla. Dbajcie o wasz honor dzieci Bożych, Szanujcie siebie i godność waszych braci ‒ o nią walczcie. I nie upadajcie na duchu, bo Ja jestem przy was... dopóki Mnie nie odrzucicie.


Nie dla Mnie bronicie mojego Kościoła. Dla siebie i dzieci swoich go bronicie. On uczy was odpowiedzialności za siebie i innych, służby innym i prowadzi do pełni człowieczeństwa. Z mojej woli jest waszą twierdzą i opoką i Ja w nim służę wam swoją mocą, łaską i miłością, nieustannie wam przebaczając i zawsze przygarniając na nowo.


Kocham was, dzieci moje, tak bezgranicznie, jak kocha Bóg, Stwórca wasz i Ojciec. Z miłości dałem wam wolność woli. Proszę was, czyńcie z niej użytek. Chciejcie być ludźmi wedle mojego upodobania.


Błogosławię was na nowy rok waszego dojrzewania ‒ w całym majestacie, mocy i świętości Boga w Trójcy Świętej jedynego. +


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

22 kwietnia

Przyjdź Duchu Prawdy, Miłości i Odnowy na naszą Ojczyznę!


Przyjdź Duchu Święty, przyjdź przez potężne wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Twojej umiłowanej Oblubienicy.


Przyjdź Duchu Prawdy i oświeć nasze sumienia.


Przyjdź Duchu Święty, przyjdź przez potężne wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Twojej umiłowanej Oblubienicy.


Przyjdź Duchu Miłości i udziel nam Twoich darów.


Przyjdź Duchu Święty, przyjdź przez potężne wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Twojej umiłowanej Oblubienicy.


Przyjdź Duchu Odnowy i odnów oblicze polskiej Ziemi.

 

20 kwietnia

Mobilizuję moje dzieci ochrzczone, bierzmowane, praktykujące ‒ aby stawały się rzeczywistymi moimi świadkami


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


(…) tak tęsknię za każdą waszą myślą zwróconą ku Mnie, za każdą waszą prośbą ‒ bo przecież mogę wszystko. Pragnę też, aby rozwijały się i wzrastały w was na moje podobieństwo: wielkoduszność, wspaniałomyślność, darowywanie uraz i zniewag, przebaczanie i prawdziwa troska o ludzi wrogich Mi ‒ o grzeszników.


Bardzo pragnąłbym, abyście z góry oddawali Mi w opiekę każdą osobę nowo poznaną. Jak się wprawicie, będziecie Mi oddawać całą wspólnotę obecną na mszy, tłum ludzi na ulicach, w sklepach, tramwajach i autobusach, całe miasteczka i wsie, przez które przejeżdżacie. Cóż wam szkodzi bowiem prosić Mnie o błogosławieństwo dla nich? To samo dotyczy parafii, uczelni, szpitali, domów opieki, a także domów waszych i całych ulic i placów ‒ pełnych duchowej biedoty.


Waszą rolą jest tylko pociągnięcie za dzwonek do mojego serca. A Ja tak pragnę mieć w was pośredników świadomych swego zadania: pojednywania Mnie z tymi, którzy sami do tego nie dążą, a beze Mnie usychają i giną (obraz wysuszonych roślin na popękanej z braku wody ziemi).


Proście Mnie, a będę wam przypominał, ale pragnę, abyście głęboko wzięli sobie do serca zrozumienie, że bez mojego udziału w życiu ludzi i stałego wspomagania dusze ludzkie giną, pomimo że ciała jakoś „prosperują” ‒ do czasu.[...]


Co wam najbardziej przeszkadza w nawiązaniu ścisłej współpracy ze Mną?


Odpowiadamy kolejno.


‒ Brak sił duchowych. [...] Atakowanie nas ciągle informacjami: starcie, ofiary, czyjaś śmierć. Zaczynam na to obojętnieć.


‒ Córeczko, postaraj się od razu rano (np. po Komunii) oddać Mi w opiekę wszystkich, którzy w ciągu tej doby zginą, a którzy są w stanie grzechu śmiertelnego. Potem, kiedy będziesz dowiadywała się o kolejnych wydarzeniach, tylko dodawaj: „i tych moich braci oddaję Ci, Panie”. I proś Mnie o siły.


‒ Nie wyrobiłem sobie nawyku robienia w ciągu dnia krótkich przerw, oderwania się od zajęć, by ofiarować Ci moją pracę i ludzi wokół mnie. [...] Chyba za mało korzystam z otrzymywanych rad.


‒ Bo nie jesteś doskonały. I bardzo źle by było, gdybyś tak o sobie myślał. [...]


Zauważcie, dzieci, że Ja często zamiast waszych działań przyjmuję wasze pragnienie działania dla Mnie. W czasie Podniesienia (chodzi o czas, kiedy Pan Jezus jest sakramentalnie obecny na ołtarzu pod postaciami eucharystycznymi) oddawaj Mi wszystkie sprawy, które miałeś załatwić. Nie musisz ich wyliczać. Oddaj Mi sprawy tego dnia i proś o mój współudział. Bo widzisz, ja chciałbym, aby wszystko, cokolwiek robisz, było na chwałę moją (ze zrozumienia: przede wszystkim było bezinteresowne).


‒ Dla mnie utrudnieniem jest odzywająca się często niechęć do ludzi, których określam jako współuczestniczących w złu. [...] Wiem, że nie mam prawa do oceny moralnej ludzi, bo ich nie znam.


‒ Słusznie, synu. Ocenę ludzi pozostaw Mnie. Ale chciałbym, abyś stykając się (także przez media) z takimi ludźmi, o jakich mówisz, myślał o nich z głębokim współczuciem, bo przecież każdy, kto żyje w grzechu ciężkim ‒ a nikt z was bez mojej pomocy nie mógłby żyć w innym stanie duchowym ‒ jest twórcą swojego nieszczęścia.


Najbardziej pogrążają się ludzie żyjący stale w grzechu śmiertelnym, nie żałujący, a często nawet dumni ze swojej „wolności”. Dlatego właśnie proszę was o codzienną modlitwę za tych z nich, którzy będą w tym stanie ginąć. Żyje was ponad sześć miliardów. Trudno nie uogólniać. Dlatego proszę was o modlitwę za wszystkich.


Ja nie pragnę od was buchalterii. Pragnę tylko, abyście pamiętali o najbardziej nieszczęśliwych ‒ z własnej winy ‒ ślepych i brnących w zło waszych bliźnich.


Masz niezaspokojone poczucie sprawiedliwości, mój synu. To samo dotyczy Anny. Ale mój świat to świat miłosierdzia i przebaczenia. Dlatego pragnę was weń wprowadzić, abyście mogli uczestniczyć w ratowaniu najbardziej zagrożonych ‒ których przecież naprawdę uratuję Ja, ale potrzebny Mi jest wasz głos jako ich braci w skażonym człowieczeństwie.


Anna zwraca się do obecnych:


‒ Nie mam, co mówić, bo mam te same trudności, co wy. Odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a poza tym rzadko zwracam się do Pana. To są tylko krótkie akty. I za mało, za rzadko...


‒ Moja córko ‒ odpowiada Pan na uwagę Anny ‒ wszystkich was, tu obecnych, umieściłem w swoim sercu i bronię jako swojej własności. Dlatego właśnie pragnąłbym, abyście przyciągali ku Mnie jak najwięcej innych osób ‒ przede wszystkim tych, z którymi się stykacie osobiście lub przez środki przekazu.


Waszą wrażliwością sam się zajmę, ale pamiętajcie, że tu potrzebna jest stała praktyka. Na początek proszę, abyście, myśląc o kimkolwiek, mówili sobie: „Bóg go kocha tak samo jak mnie, czyli bezgranicznie. Jeżeli mogę cośkolwiek dla niego zrobić, aby go wspomóc, robię to” (na miejscu, od razu proszę za niego). [...]


Nie każdemu z was potrzebne są w dojściu do Mnie dramatyczne środki. Dużo otrzymaliście bez żadnej własnej zasługi. Inni muszą długo szukać Mnie, a otoczenie często im w tym przeszkadza. Dlatego mobilizuję moje dzieci ochrzczone, bierzmowane, praktykujące ‒ aby stawały się rzeczywistymi moimi świadkami. Staje się to wtedy, kiedy moja gorąca miłość do tych, co mieli mniej szczęścia niż wy, zaczyna przepływać przez was ku nim.


To jest prawdziwa ewangelizacja, świadczenie sobą.


Ale Ja przecież tego chcę, więc służę wam sobą w każdej chwili.

Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

19 kwietnia

Odszedł niepojednany z Bogiem. Czy jest potępiony?


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


‒ Wiem, że chciałaś, Anno, zapytać Mnie o śmierć ojca pana Wojciecha (lękającego się, że jego ojciec, który przed śmiercią nie przyjął sakramentów ani nie pojednał się ze swoją żoną, mógł się potępić). Pan tłumaczy:


‒ Nie po to dałem się ukrzyżować, abyście ‒ zwłaszcza członkowie mojego Kościoła ‒ potępiali się (ze zrozumienia: z powodu swoich zaniedbań, nawet poważnych, ale bez wyraźnej woli odejścia od Boga). Bardzo wielu katolików ‒ coraz więcej ‒ obywa się beze Mnie przez całe życie. Ale kiedy nadchodzi śmierć, nadchodzi też lęk. Chorzy nie zawsze są zdolni do prośby o kapelana, o spowiedź i sakrament chorych, tym bardziej że nie znają dnia ani godziny swojej śmierci i często sądzą, że ich stan się poprawi. Inni są pod wpływem leków, jeszcze inni są zbyt osłabieni, żeby mówić. Człowiekiem umierającym powinna zajmować się rodzina. Jeśli tego zaniedbała, Ja staję się odpowiedzialny za umierającego ‒ Ja, który zapłaciłem za niego krwią. A nie istnieje nikt inny, komu bardziej zależałoby na szczęściu wiecznym każdego człowieka.


Jeśli więc chory nie odrzuca mojej pomocy, Ja jego słabość, wyczerpanie, cierpienie, lęk i bezsilność przyjmuję jako zadośćuczynienie mojej sprawiedliwości i zabieram takie biedne, bezbronne, stare dziecko i uspokajam swoją obecnością. Czyściec jest przecież moim sanatorium. A czas, jak wiecie, tam nie istnieje. Każdy ma warunki do powolnego lub szybkiego dojrzewania. To zależy od natężenia jego tęsknoty do Mnie, którego tam rozpoznaje i wielbi.


Przekaż synowi, że ojciec jego przygotowuje się z całą powagą i starannością do wejścia w mój dom. Ale to jeszcze potrwa (ze zrozumienia: żadna dusza nie usiłuje wejść do nieba sama, czując swoją niegodność). Dlatego powinniście mu pomagać. Pomoc polega na tym, aby zwracać się do zmarłego, przede wszystkim przebaczając mu wszystko, czym zawinił, mówiąc mu, że się go kocha, że się o nim pamięta, prosząc go o modlitwy i polecając mu ludzi i sprawy. Ponadto prosząc go o włączanie się we wszelkie prace czynione dla dobra innych. Im więcej dobra świadczycie bezinteresownie, tym więcej zmarłych z czyśćca zapraszajcie do współpracy. A gdybyście wiedzieli, na czym polegały niedostatki tamtych osób (na przykład skąpstwo, chciwość, egoizm, pycha, złośliwość, kłótliwość, niechęć do ludzi, gniewliwość itp.), to starajcie się to naprawić, włączając w to „naprawianie” osobę zmarłą.


Powiedz Wojciechowi, że pierwszą czynnością, jakiej dokonuje zmarły, jest przebaczenie wszystkim swoim winowajcom i prośba o przebaczenie skierowana do wszystkich, wobec których zawinił. Tam jest to czynione z całego serca. Dlatego Wojciech może być pewien, że skrucha, żal i pragnienie naprawienia krzywd są absolutnie szczere. Może pomagać ojcu, przepraszając te osoby w jego imieniu. Ponieważ tak daleko odeszliście ode Mnie, że nie da się tego przekazać wprost, Wojciech może mówić, że ojciec mówił mu to we śnie.


Powiedz synowi, że jest zobowiązany ‒ w moich oczach ‒ do pomocy ojcu i wedle miłosierdzia, jakie mu okaże, będzie sam osądzony w przyszłości. Błogosławię go w jego nowym zadaniu na rzecz pomocy ojcu ‒ który jest też moim ukochanym dzieckiem i którego z tęsknotą oczekuję. [...]


‒ Dziękuję Ci, Ojcze, za to, co podałeś, bo to będzie służyła również innym ludziom ‒ mówi Anna. ‒ I dziękujemy za radość, którą nam, Panie, dałeś przez te Twoje słowa.



Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

19 kwietnia

Ojcze, dodaj jej sił


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


Pamiętajcie, że nigdy nie jesteście sami. Zawsze jestem przy was.


I chciałbym słyszeć częściej wasze myśli kierowane do Mnie, wasze prośby, słowa wstawiennictwa za innymi w ich potrzebach. To nie jest takie trudne. Próbujcie. Podam wam przykład: widzicie na ulicy starą ledwo idącą kobietę, powiedzcie Mi: „Ojcze, dodaj jej sił”. Zobaczycie w tramwaju człowieka smutnego, powiedzcie Mi: „Ojcze, pociesz tego człowieka”. Proście za sąsiadów, znajomych, rodzinę. Mówcie Mi o tym, że ‒ nie mogąc sami pomóc ‒ liczycie na to, że Ja im pomogę ‒ a na pewno nie pozostawię waszych próśb bez odpowiedzi. Takie są początki naszej codziennej współpracy.


Mówcie Mi też o sobie, przedstawiając swoją sytuację i prosząc, abym Ja w niej zaradził, na przykład pogodził was z innymi waszymi bliźnimi, pomógł wam w kontaktach z osobami, które was nie lubią, wspomógł osoby, o których wiecie, że są chore, cierpiące lub potrzebują pomocy. Przecież to takie proste. Tylko chciejcie.


Czyli o co chodzi? O waszą wolę nawiązywania ze Mną rozmowy w pełni zaufania, rozumiejąc, że Ja słyszę was i na pewno wysłucham. Proszę więc, chciejcie.


I teraz umacniam w was wolę zwracania się do Mnie. Niech spocznie na was łaska moja, ożywia was i podnosi z wszelkiego rodzaju depresji i smutków, złych przewidywań i obaw. Niech te dni upłyną w pokoju. Pamiętajcie, że jesteście wszyscy przy moim sercu.


Błogosławię was. +

Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

17 kwietnia

Modlitwy Maryi przyspieszyły o pewien czas Moje Zmartwychwstanie


Fragment książki: „Poemat Boga Człowieka” Marii Valtorty


Jezus mówi:


«Gorące modlitwy Maryi przyspieszyły o pewien czas Moje Zmartwychwstanie. Powiedziałem: „Syn Człowieczy zostanie zabity, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie” [por. Mt 16,21; 17,23 . Umarłem w piątek o [godzinie] trzeciej po południu. Czy policzycie dni, czy policzycie godziny, to nie świt Niedzieli miał ujrzeć Mnie, jak zmartwychwstaję. Co do godzin to – odkąd Moje Ciało pozostawało bez życia – upłynęło ich tylko trzydzieści osiem, zamiast siedemdziesięciu dwóch. Co do dni, żeby można było powiedzieć, iż byłem trzy dni w grobie, powinienem w nim pozostać co najmniej do wieczora trzeciego dnia.


To Maryja przyspieszyła cud. Jak Swą modlitwą otwarła Niebiosa, by – z wyprzedzeniem kilku lat przed wyznaczonym czasem – dać światu jego Zbawienie, tak też teraz uzyskuje przyspieszenie o kilka godzin, by otrzymać pociechę dla Swego konającego serca.


I Ja, przy pierwszym [brzasku] jutrzenki, trzeciego dnia, zstąpiłem jak słońce i Moim oślepiającym blaskiem skruszyłem ludzkie pieczęcie, tak nieużyteczne wobec potęgi Boga. Z Mojej mocy uczyniłem dźwignię do wywrócenia daremnie strzeżonego kamienia. Z Mojego zjawienia się uczyniłem grom, który powalił na ziemię strażników. Postawiono ich – po trzykroć niepotrzebnie – na straży Umarłego, który był Życiem i któremu żadna siła ludzka nie mogła przeszkodzić nim być.


Mój duch, o wiele potężniejszy niż wasz prąd elektryczny, wszedł jak Ognisty miecz Boży, ogrzewając zimne zwłoki Mego martwego Ciała, i Duch Boży tchnął życie w nowego Adama, mówiąc do Siebie samego: „Żyj! Ja tego chcę”.


Ja, który wskrzeszałem umarłych – wtedy, gdy byłem tylko Synem Człowieczym, Ofiarą przeznaczoną do dźwigania grzechów świata – czyż mogłem nie umieć wskrzesić Siebie samego teraz, gdy byłem Synem Boga, Pierwszym i Ostatnim, wiecznie Żyjącym, tym, który ma w Swych dłoniach klucze Życia i Śmierci? Moje martwe Ciało poczuło powracające doń Życie.


Popatrz, podobnie jak człowiek, który budzi się ze snu wywołanego ogromnym zmęczeniem, tak i Ja wydaję głębokie westchnienie. Nie otwieram jeszcze oczu. Krew znowu zaczyna krążyć w żyłach, najpierw powoli, przywraca myśl mózgowi. Przychodzę przecież z tak daleka! Spójrz, jak poranionego Człowieka uzdrawia cudowna moc, jak krew powraca do pustych żył, napełnia Serce, rozgrzewa ręce i nogi. Rany zabliźniają się, sińce i skaleczenia znikają, powracają siły. Byłem tak poraniony! Oto Moc działa. Jestem uzdrowiony. Obudziłem się. Wróciłem do Życia. Byłem martwy. Teraz żyję! Teraz powstaję!


Strząsam pogrzebowe płótna, odrzucam powłokę balsamów. Nie potrzebuję ich do ukazania wiekuistej Piękności, wiecznej Doskonałości. Okrywam się suknią, która nie jest z tej ziemi. Utkał ją Ten, który jest Moim Ojcem i który tka jedwab z dziewiczych lilii. Jestem odziany w blask. Zdobią Mnie Moje rany, z których już nie sączy się krew, lecz wydziela się światło. To światło będzie radością Mojej Matki i błogosławionych, a czymś przerażającym, widokiem nie do zniesienia dla potępionych oraz dla demonów na ziemi i w dniu ostatecznym.


Anioł Mojego ludzkiego Życia i anioł Mojej Boleści chylą się w pokłonie przede Mną i wielbią Moją Chwałę. Obydwaj są Moimi aniołami. Pierwszy po to, żeby się cieszyć widokiem Strzeżonego, który teraz nie potrzebuje już anielskiej obrony. Drugi, który widział Moje łzy, jest tu, by zobaczyć Mój uśmiech. Widział Moją walkę, [dlatego jest tu,] by ujrzeć zwycięstwo; widział Mój ból, [dlatego jest tu,] by zobaczyć Moją radość.

Wchodzę do ogrodu warzywnego, pełnego pączków kwiatów i rosy. Na jabłoniach rozkwitają kwiaty dla utworzenia kwietnego łuku nad Moją głową Króla. Trawy ścielą się kobiercem z pączków i kielichów pod Moją Stopą, która powraca, by stąpać po ziemi odkupionej po Moim wywyższeniu nad nią dla jej odkupienia. Wita Mnie poranne słońce i łagodny kwietniowy wiatr, i lekki ulotny obłok, różowy jak twarzyczka dziecka, i ptaki wśród listowia. Jestem ich Bogiem. Wielbią Mnie. Przechodzę między nieprzytomnymi strażnikami. To symbol dusz w stanie grzechu śmiertelnego, które nie odczuwają przejścia Boga.


To Pascha, Mario! To właśnie jest „Przejście Anioła Bożego”! Jego Przejście ze śmierci do życia. Jego Przejście, by dać Życie wierzącym w Jego Imię! To Pascha! To przejście Pokoju przez świat. To Pokój, którego już nie osłania natura człowieka, lecz jest wolny, pełny w swym powrocie do skuteczności Boga.

Idę do Matki. To bardzo słuszne, że do Niej idę. Przyszedłem już do Moich aniołów. Tym bardziej muszę iść do Tej, która oprócz tego, że była Moją strażniczką i pociechą, dała Mi życie. Zanim jeszcze powrócę do Ojca w postaci uwielbionego Człowieka, idę do Matki. Idę tam, w olśniewającym blasku Mojej rajskiej szaty i z Moimi żywymi Klejnotami. Ona może Mnie dotknąć, może je pocałować, bo Ona jest Czystą, Piękną, Umiłowaną, Błogosławioną i Świętą Boga.


Nowy Adam idzie do nowej Ewy. Przez niewiastę zło weszło na świat i przez Niewiastę zostało zwyciężone. Owoc Niewiasty unieszkodliwił działanie na ludzi trującej śliny Lucyfera. Teraz, jeśli zechcą, mogą być zbawieni. Ona ocaliła niewiastę, tak słabą po śmiertelnym zranieniu.


[por. J 20,11-17] Po przyjściu do Czystej – do której, ze względu na Świętość i Macierzyństwo słusznie było, żeby się udał Syn-Bóg – zjawiam się niewieście odkupionej: [Magdalenie]. To pierwowzór, przedstawicielka wszystkich istot płci żeńskiej, które uwolniłem od ukąszenia rozwiązłości. Ma powiedzieć tym, które zwrócą się do Mnie, prosząc o uzdrowienie, żeby wierzyły we Mnie, żeby uwierzyły w Moje Miłosierdzie, które rozumie i przebacza. W celu zwyciężenia szatana, atakującego ich ciała, niech patrzą na Moje Ciało przyozdobione pięcioma ranami.


Nie pozwoliłem jej dotknąć Mnie. Ona nie jest Czystą [jak Matka], która może dotknąć Syna powracającego do Ojca, nie kalając Go. Ona musi się jeszcze bardzo oczyścić przez pokutę. Jednak jej miłość zasługuje na nagrodę. Potrafiła przecież swą wolą powstać z grobu swego występku, ujarzmić szatana, który ją trzymał, i stawić czoła światu, z miłości do swego Zbawiciela. Umiała wyzbyć się wszystkiego, co nie jest miłością. Potrafiła stać się samą miłością, która się spala dla swego Boga.


Bóg woła ją: „Mario” i słyszy jej odpowiedź: „Rabbuni!” W tym okrzyku jest jej serce. Tej, która zasłużyła na to, polecam być zwiastunką Zmartwychwstania.


I jeszcze raz trochę nią wzgardzono, jakby majaczyła. Jednak nie obchodzi to Marii z Magdali, Marii Jezusa. Widziała Mnie zmartwychwstałego i to daje jej radość, która gasi wszelkie inne uczucia.

Widzisz, jak kocham nawet tego, kto był grzesznikiem, ale chciał wyjść z grzechu? Nawet nie Janowi ukazałem się na początku, lecz Magdalenie. Jan otrzymał już ode Mnie godność syna. Mógł ją otrzymać, ponieważ był czysty. Mógł być nie tylko synem duchowym, ale także tym, który troszczy się o potrzeby ciała Czystej Boga i równocześnie doznaje Jej opieki.


Magdalena – zmartwychwstała do Łaski – pierwsza otrzymuje widzenie Zmartwychwstałej Łaski.

Kiedy Mnie miłujecie aż do przezwyciężenia wszystkiego dla Mnie, ujmuję wasze chore głowy i serca w Moje przebite dłonie i tchnę w wasze oblicze Moją Moc. Zbawiam was, ocalam was, umiłowani synowie. Stajecie się znowu piękni, zdrowi, wolni i szczęśliwi. Na nowo stajecie się ukochanymi dziećmi Pana. Czynię was nosicielami Mojej Dobroci, którą powinniście zanieść biednym ludziom. Macie być dla nich świadkami Mojej Dobroci, którzy ich przekonają o niej i o Mnie.


Wierzcie, wierzcie, wierzcie we Mnie. Miejcie Miłość. Nie lękajcie się. Niech to wszystko, co wycierpiałem dla waszego zbawienia, upewni was o [miłości] Serca waszego Boga.


A ty, mały Janie, uśmiechnij się po płaczu. Twój Jezus już nie cierpi. Nie jest już zakrwawiony ani okaleczony. Jest tylko światło, światło i światło, radość i chwała. Moja radość i Moje światło będą w tobie aż do czasu, kiedy nadejdzie godzina Nieba.»



Źródło: "Poemat Boga Człowieka”, Maria Valtorta, wyd. Vox Domini

 

16 kwietnia

Zmartwychwstanie utraconych nadziei


„On powróci. Idź, módl się, czekaj. Im bardziej będziesz wierzyć, tym szybciej zmartwychwstanie. Ta wiara jest Moją siłą… I jedynie Bóg, szatan i Ja, wiemy jak jest atakowana wiara w Jego Zmartwychwstanie” – to słowa Maryi z opisu Wielkiej Soboty zawartego w „Poemacie Boga Człowieka” Marii Valtorty.


Przeczytałam je dziś podczas Adoracji przy Grobie Pańskim i pomyślałam o tym, że gdy po śmierci Jezusa przestraszeni uczniowie i apostołowie pochowali się, jedynie Maryja, choć pogrążona w oceanie boleści, wierzyła w Zmartwychwstanie Syna. Pewnie dziś, jako katolicy wyznający tę prawdę, nie mamy problemu z wiarą w Zmartwychwstanie Jezusa oraz w nasze własne zmartwychwstanie.


A jednak zdarza się, że popadamy w taki smutek pozbawiony nadziei, gdy dotyka nas cierpienie, gdy ktoś bliski odchodzi lub odwraca się od nas, gdy umierają relacje lub z jakiegokolwiek innego powodu nie widzimy wyjścia z trudnej sytuacji. I wtedy nasza wiara też jest wystawiona na próbę, i zdajemy się nie wierzyć w to, że On „otrze z naszych oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie” (por. Ap 21, 4).


W takich chwilach trzeba biec do Tej, która sama przeżyła tę chwilę, aby umocniła naszą wiarę. Ona potrafiła i potrafi wierzyć za wszystkich.


„Powiedz wszystkim, że chcę milczeć… rozmyślać… modlić się… Jestem… Jestem biedną niewiastą zawieszoną nad przepaścią na nitce… Tą nitką jest Moja wiara… (…) Tak! Właśnie tak! Aby mieć siłę… Muszę wierzyć. Muszę wierzyć. Za wszystkich” – mówiła.


Ale ten ból, który teraz w sobie czujemy, też jest często potrzebny i trzeba umieć go przyjąć i przeżyć, aby umarło w nas to, co nie jest z Boga i abyśmy mogli zmartwychwstać do nowego życia. „Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy (Rz 6,8)


W momencie, gdy skończyłam to pisać, dostałam takie życzenia od znajomego: „Niech dzisiejsza cisza oczekiwania zastąpi zgiełk świata i jęk trosk... A jutro, Zmartwychwstały Chrystus, niech Ci przyniesie pełnię radości i obietnicę zwycięstwa nad śmiercią”.


Czego i Wam życzę.

 

15 kwietnia

Żydzi


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


Staniemy się jako bogowie. Będziemy sami osądzać, co jest dobre, a co złe” ‒ to jest odwieczne pokuszenie nieprzyjaciela, któremu służą rozsiane po całej ziemi szeregi jego zniewolonych sług, którzy pozwolili zniszczyć w sobie sumienie. A uczyniła to ich nienawiść do reszty ludzkości i przekazywane od wieków przekonanie, że są narodem wybranym po to, aby władać, uciskać i niszczyć resztę ludzkości w zemście za prześladowania i niedopuszczanie ich do współrządzenia. Żydzi mają pieczołowicie pielęgnowane wyobrażenie o własnej wartości oparte na mojej obietnicy ‒ ale nie uznają własnych win: przede wszystkim odrzucenia i zamordowania Mesjasza (mord sądowy), złamania Przymierza i przejścia na stronę nieprzyjaciela. A przecież Ja byłem wierny, bo choć rozproszyłem ich, to jednak podtrzymywałem ich życie ‒ co oni uznali za słabość.


Zawsze z moich słów wybierali to tylko, co zadowalało ich pychę. Z zachłannością chwytali dary, lecz obowiązki odrzucali, a z moich nauk odrzucili miłość bliźniego, miłosierdzie i pragnienie dzielenia się Mną z tymi, co Mnie nie znali. Nie chcieli więc zrozumieć tego, co najistotniejsze było w moich prawach i w nauce Syna mojego.


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

13 kwietnia

Judasz i sprawiedliwość społeczna


Arcybiskup Fulton J. Sheen: To, co nasz Pan powiedział Judaszowi, mówi On dzisiaj światu: zdajesz się być bardzo zainteresowany sprawiedliwością społeczną. Dlaczego nie obchodzi cię indywidualna sprawiedliwość? Kochasz swojego bliźniego; dlaczego nie kochasz Boga? Oto jest postawa współczesnego świata. Minęły czasy, w których byliśmy zajęci osobistym uświęceniem aż do zaniedbania porządku społecznego. Obecnie przeszliśmy do skrajności polegającej na zanurzeniu się w kwestie sprawiedliwości społecznej, praw obywatelskich i tak dalej, lecz ani trochę nie obchodzi nas ani indywidualna sprawiedliwość, ani obowiązek oddawania czci i chwały Bogu. Jeśli maszerujesz z transparentem, jeśli protestujesz, wówczas twoje własne życie może być nieczyste, może być skalane nałogiem alkoholowym, możesz robić to, co ci się żywnie podoba. Nie ma to znaczenia. Patronem tych, którzy próbują podzielić uniwersalne prawo Boga: Kochaj Boga i kochaj bliźniego, jest Judasz.


Źródło: abpsheen.pl

 

12 kwietnia

Jaka jest różnica między świętymi kanonizowanymi a wszystkimi innymi świętymi?


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


− A jaka jest różnica między świętymi kanonizowanymi a wszystkimi innymi świętymi? − pyta Anna. Matka Anny odpowiada:


− Tu wszyscy żyjemy w pełni miłości Boga do nas i naszej do Boga. Jednakże ci z nas, którzy żyli w heroicznej miłości i służyli ludziom bez żadnej dbałości o siebie (np. Andrzej Bobola, ojciec Beyzym, Matka Teresa), otrzymują od Pana większą możliwość służenia Jego miłosierdziem. Kanonizacją Kościół wskazuje tych, którzy tak żyli, po to, żeby można się było do nich zwracać.


− Czy wszystko jedno do którego?


− Każdy wybiera sobie tego świętego, dla którego czuje najwyższy podziw, ale ja bym radziła wam wszystkim zwracanie się do Maryi, bo Ona jest rzeczywistą Matką czującą swoją osobistą odpowiedzialność za każdego z was wobec Boga ze względu na miłość Boga do was i ofiarę Krwi Jezusa, Jej Syna, przelaną dla zbawienia każdego z was.


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 
11 kwietnia

Czas ostatecznego wyboru dla Polski


Fragment książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


− Ja jestem Panem przyszłości, Panem narodów. Pragnę okazać ludzkości miłosierdzie moje, lecz nie prędzej, niż wy, uznawszy swoje zbrodnie i błędy, odwrócicie się od nich. Wtedy wyleję na was bezmiar mojego miłosierdzia. Teraz, gdy zbrodnie ludzkości są gorsze niż kiedykolwiek i obejmują już ludy wszystkich ras i religii, kiedy odwróciliście się ode Mnie i wprowadzacie własne metody rządów nad sumieniami ludzkimi (nie wiedząc, że służycie planom nieprzyjaciela dusz ludzkich, który pragnie tak was uwikłać w wojny, abyście się wygubili sami), teraz przychodzę ku ratunkowi waszemu, aby ratować ludzkość − wspólnie z tymi, którzy pozostają Mi wierni.


Narodu waszego broni Maryja, wasza Królowa. Ona wstawia się za wami i wierzy w waszą wierność i odwrócenie się od zła. Lecz czas mija, a wy nadal jesteście bierni.


Czy sądzicie, że w tej postawie przeczekacie okres zamętu, wojen i kataklizmów i pozostaniecie żywi? Wszak dałem wam wolność wyboru, rozum i sumienie. Czy naprawdę nie zauważacie śmiertelnych dla was zagrożeń? Nie odróżniacie prawdy od kłamstwa? Uczciwości od podłości? W postawie obserwatora − wprawdzie zgorszonego i trochę narzekającego, ale tylko obserwatora − chcecie „przeczekać” zło? Przecież ono was atakuje, codziennie zdobywa szersze obszary, szczyci się bezkarnością swojej nikczemności i szydzi z was, gardzi wami, bo się was nie lęka. Jeśli nie wy − to kto da mu odpór?


Ja − wtedy tylko, gdy staniecie licznie i jednomyślnie w obronie moich praw, gdyż uznacie je za swoje i zapragniecie życia zgodnego z nimi. Taki być musi wasz wybór i odpór, jaki dawać zaczniecie siłom nieprzyjaciela i jego niewolnikom − bo człowiek grzechu jest niewolnikiem Szatana. To wiecie...


Jeżeli pomimo to dobrze wam w postawie tolerancji, a częściej aprobaty dla zła, pozostawię was samych, a to oznacza zgubę całego narodu, tak jak i innych wokół was. Teraz trwa walka o istnienie lub zgubę ludzkości, zaś odrzucając Mnie, narody ziemskie stają wobec sił zła, niewidzialnych, a tak potężnych, że o zwycięstwie mowy być nie może. Szatan panuje już nad bronią, która potrafi unicestwić wszelkie życie na ziemi, a planuje zniszczyć cały glob.

Czyż nie widzicie, że to jest czas wyboru ostatecznego?


Z siłami duchowymi ciemności i zła nie walczy się ziemską bronią. I nie do takiej walki was wzywam. Oczyszczajcie się, porzućcie wasz grzech, odejdźcie od tego wszystkiego, co was poniża, upadla i odbiera wam sumienie, wolę i rozum. Zapragnijcie powrotu do tego, co was uszlachetnia, co przywraca wam godność ludzką, godność, której Ja jestem gwarantem − godność dziecka Bożego.


Jeśli zapragniecie powrotu w ramiona kochającego a wszechmocnego Ojca, wyjdę wam naprzeciw. Szczęściem moim jest przebaczanie. Przecież kocham was. Rozwieram szeroko ramiona, czekam, aby was nimi objąć, osłonić i ocalić. „Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył” (Ez 33, 11).


Powracajcie do Mnie, dzieci, póki jeszcze jest czas. Ja pragnę was ocalić, lecz wedle waszej dobrej woli, woli powrotu do Mnie. Przy Mnie będziecie niezwyciężeni. Stawajcie więc w moich szeregach. Oczyszczajcie się, żałujcie za zdrady swoje i radujcie się moim przebaczeniem, bo Ja do przeszłości nie wracam.


Ofiarowuję wam nowe życie w szczęściu, w przyjaźni z Ojcem waszym, Stwórcą i Panem. Ja jestem Wiernością i Przebaczeniem, a nade wszystko Miłosierdziem dla słabych i chwiejnych, a bezbronnych i bezradnych, małych dzieci moich − ludzi.


Miłość moja pragnie was uratować i uszczęśliwić.


Czekam.


Powracajcie!


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

11 kwietnia

Intronizacja. Przyjdzie na to czas...


Fragment książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


Pracujemy nad wyborem najważniejszych tekstów z roku 1997. Po skończeniu pracy Anna zwraca się do ojca Jana, który mówi:


‒ Dobrze, Anno, że zwróciłaś uwagę (w roczniku 1997) na problem intronizacji Pana naszego, bo przeprowadzenie go takie, jak sobie to ludzie wyobrażają, byłoby zabiegiem magicznym i nie tylko nie pomogłoby wam, lecz zaszkodziło, bo spoczęlibyście na laurach, sądząc, że Pan resztę sam „załatwi”. Otóż nie. Cały naród musi zakasać rękawy i służyć sobą Panu w realizacji Jego planów.


Intronizacja to jest wybranie Króla, a taki wybór musi popierać cały naród, wszystkie jego władze i cały episkopat. Przyjdzie na to czas, gdy wszyscy zrozumiecie, że Pan was ocalił, i wreszcie rozkwitnie w was wdzięczność, której teraz nie macie.


Teraz jest czas wyboru: z Bogiem lub przeciw Bogu. Innego wyjścia nie ma (ojciec Jan przypomina słowa Mojżesza do ludu Izraela: „...kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego, Pwt 30,19n-20a).


A nie ma normalnego człowieka, który by nie mógł służyć sobą, chociażby przez modlitwę i wstawianie się za innymi. Bo najważniejsze jest dla każdego utrzymywanie jak najczęstszej, najlepiej stałej, łączności z Panem. A wtedy On sam wskaże rodzaj służby, dla każdego inny, specjalnie dla niego wybrany. O tym mówcie.


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

7 kwietnia

Koronka wynagrodzenia i ofiarowania Najdroższej Krwi Pana Jezusa z kapłanów


(Na zwykłym różańcu)


Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu. Panie pospiesz ku ratunkowi memu. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu. Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen. Alleluja. (W okresie Wielkiego Postu: Chwała Tobie, Królu wieków!)


Na dużych paciorkach:

Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Najdroższą Krew Twojego umiłowanego Syna, Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Baranka bez grzechu i skazy, na przebłaganie za grzechy wszystkich Twoich kapłanów.


Na małych paciorkach:

Twoją Najdroższą Krwią, o Jezu, oczyść i uświęć Twoich kapłanów.


Po każdej dziesiątce:

Ojcze, który jesteś źródłem wszelkiego ojcostwa w niebie i na ziemi, miej miłosierdzie dla wszystkich Twoich kapłanów i obmyj ich we Krwi Baranka.


Źródło: „In Sinu Jesu”.

 

5 kwietnia

O modlitwie wstawienniczej za ogarniętych złem i pomocy im w powrocie do Boga


Fragment książki Anny Dąmbskiej „Serviam! Duchowa misja Polaków”


5 VII 2002 r.


Modlimy się w kilka osób za ojczyznę, o odrodzenie duchowe Polski. Pan mówi:


‒ Teraz, dzieci, chciałbym wam coś wytłumaczyć. Sami widzicie, że wasz kraj jest systematycznie niszczony. Chodzi Mi przede wszystkim o zniszczenia, jakie się dokonują w was. Jak możecie się temu przeciwstawić?


Otóż możecie, ale wespół ze Mną. Proszę was, abyście poświęcili swoje mieszkania, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Bardzo chciałbym, abyście poświęcili wasze domy (bloki mieszkalne). Proszę też, abyście zwrócili uwagę na osoby wyróżniające się złą wolą czy nienawiścią do ludzi lub do Mnie i wzięli je w opiekę. Można to uczynić, prosząc swojego Anioła Stróża, żeby się sprzymierzył z Aniołem Stróżem takiej osoby.


Chciejcie też zaprzyjaźnić się z Aniołem Stróżem waszej parafii. Proście, aby z jego pomocą zapanował w waszej parafii pokój i życzliwość pomiędzy ludźmi.


Ja mogę wam dużo bardziej pomagać, jeżeli wasza wolna wola będzie reagowała na potrzeby ludzkie, wzywając Mnie na pomoc. Teraz w waszym mieście przeważająca masa ludzi obywa się beze Mnie, sądzi, że nie potrzebuje Mnie, nie chce Mnie, a jest też spora grupa tych, co Mnie nienawidzą, bo świadomie służą Szatanowi. Im wszystkim potrzebne jest wasze wstawiennictwo, ponieważ dałem wam wolną wolę i przestrzegam waszej wolności wyboru do tego stopnia, że wasi Aniołowie Stróżowie nie śmią niczego wam narzucać, jeśli sami tego nie zapragniecie, natomiast dla waszych próśb ‒ bo wszyscy jesteście braćmi ‒ gotów jestem wziąć w specjalną opiekę tych ludzi i pomagać im, pomimo że oni nigdy Mnie o to sami nie poproszą.


Dlatego mówię to wam, żebyście wiedzieli, jak ważne są dla Mnie decyzje waszej woli, a i to, że będąc niedoskonali i grzeszni, pragniecie wstawiać się za innymi ‒ może bardziej jeszcze grzesznymi ‒ którzy sami nie zwrócą się do Mnie (ze zrozumienia: z niewiary, z braku ufności w Boże przebaczenie, z pychy, z niechęci do ukorzenia się przy spowiedzi i z powodu różnych fałszywych wyobrażeń o Bogu).


Proszę was, abyście żyli w miłości bliźniego ‒ a czym się ona może przejawiać, jeśli nie pragnieniem obdarzania ich dobrem. Tym Dobrem Ja jestem, dzieci ‒ Ja, wasz kochający Ojciec, służę wam swoją wszechmocą na każde wezwanie waszego serca.


(…) Pragnę zrozpaczonej i nieszczęśliwej ludzkości dawać to, bez czego umiera z głodu - miłość moją. Jakże inaczej mam to uczynić, jeśli nie przez wasze ręce? „Materialne” przyjmie od materialnego takie dobro, jakie będzie w stanie pojąć i ocenić. (…)


Ponieważ wiecie już, moje dzieci, że jestem zawsze z każdym z was, macie możliwość nieustannych interwencji ‒ im bardziej są bezinteresowne, tym lepiej, a jeśli dotyczą waszych wrogów lub krzywdzicieli, rozpromieni się moje oblicze nad wami i nad nimi.

Teraz proszę, odmówcie modlitwę przebaczenia (modlitwę daną 1 czerwca 2002 r.).

26 VII 2002 r.


O co chcielibyście zapytać?


‒ Jak rozróżniać ‒ w sytuacji rozmaitych walk partyjnych ‒ co jest wolą Bożą, a co tylko naszym ludzkim pragnieniem?


‒ Dam wam taką radę: sumień swoich nie zniszczyliście, więc one mówią wam jasno. Jednak w każdym z waszych rozmówców czy też przeciwników spróbujcie odnaleźć moje, równie jak wy kochane dziecko. Kochane bez wzajemności...


Ale nie mniej chodzi Mi o zbawienie każdego z nich niż o wasze. Jeżeli swoim przeciwnikom powiecie (lub okażecie), że chociaż opinie macie przeciwne, to jednak szanujecie w nich ich człowieczeństwo i wiecie, że Bóg ich kocha tak samo jak was ‒ bo taka jest prawda ‒ to nie wzbudzicie w nich gniewu lub niechęci, a w konsekwencji pomożecie im w powrocie do Mnie, kiedy się zachwieją ich przekonania, a strach nakaże im szukać ratunku i pomocy.


Bardzo trudno jest znaleźć w człowieku zakłamanym, sprzedajnym i interesownym mój wizerunek. A jednak to Ja powołałem do istnienia każdego z was i jestem rzeczywistym Ojcem jego ducha. Wiem, że w okresie katastrof wielu z nich wróci do Mnie, i to nie zawsze tylko ze strachu. Chciałbym, abyście nie utrudniali tym ludziom powrotu do Mnie. Zdobądźcie się na trochę współczucia dla nich, bo ludzie zatruci nienawiścią są chorzy duchowo. I nie mają lekarza, bo jedynym lekarzem jestem Ja. Wy zaś zawsze możecie korzystać z mojej porady (te słowa Pan mówi z uśmiechem), tylko wezwijcie Mnie. Proście, bym mówił przez wasze usta. Ale musicie wtedy mieć w sobie dobrą wolę.


Chciałbym, abyście wy, dążąc ku Mnie, nie odrzucali z góry tych, którzy stoją w miejscu i nie wiedzą, w którą stronę iść, a tylko reagują na podniety (materialne i emocjonalne). Jeżeli będziecie próbować tych moich metod, będę z wami i będę was wspomagał, bo Mnie zależy na każdym z moich zagubionych dzieci. To taki „podziemny” nurt waszej służby.

9 VIII 2002 r.


‒ Ojcze, jestem przerażony intrygami i rozłamem w ugrupowaniu, w którym wielu Polaków pokłada nadzieję.


‒ Stosuj modlitwę o przebaczenie za całą tę grupę, specjalnie prosząc o miłosierdzie dla tych, którzy służą planom Szatana. Nic więcej zrobić nie możesz. A powierzanie ich Mnie jest największym i najważniejszym, a przy tym najmądrzejszym, co możesz zrobić. I nie sądź, że Ja takiego postępowania nie zauważam.


Wszystkich was proszę, skoro zależy wam na nawróceniu waszego społeczeństwa, oddawajcie Mi osoby szczególnie szkodzące, zwłaszcza wtedy, gdy możecie dołączyć do swojej prośby jakiekolwiek cierpienie, przykrość, niepowodzenie. Wówczas Ja dołączam moje cierpienia i śmierć krzyżową ‒ bo taka jest odwieczna zapłata za grzechy i winy każdego człowieka aż do końca istnienia ludzkości (na ziemi).



Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

4 kwietnia

Co czeka Polskę i świat? Ostrzeżenie mistyczki Anny Dąmbskiej


Rozmowa z panem dr inż. Grzegorzem Płoszajskim, emerytowanym wykładowcą Politechniki Warszawskiej oraz redaktorem książek Anny Dąmbskiej, jej długoletnim współpracownikiem i świadkiem mistycznych rozmów Anny z Panem Jezusem, Maryją i świętymi.


 

4 kwietnia

O trudnościach w przebaczaniu i modlitwa przebaczenia podyktowana przez Pana Jezusa


Fragment książki Anny Dąmbskiej „Serviam! Duchowa misja Polaków”


4 VI 2002 r.


Długo rozmawiamy o przebaczaniu i o doświadczaniu przez Annę trudności w zupełnym przebaczeniu niektórym osobom spośród jej bliskich. Pomimo ponawiania przez nią aktów przebaczania urazy potrafią odżywać, i to z dużą siłą. Pan mówi:


‒ Moi kochani, zanim przejdziemy do dalszej rozmowy, chciałbym wam pomóc w przebaczaniu tym, którym pragniecie przebaczyć. Przy mojej pomocy uda się wam przebaczyć z całego serca i na zawsze przekroczyć te trudności, które sprawiają, że akty przebaczenia wydają się wam nieskuteczne:

Mówiłaś wczoraj, Anno, o przypowieści, która cię szczególnie porusza, przypowieści o niemiłosiernym dłużniku, który ‒ sam doświadczywszy darowania ogromnego długu ‒ gnębił swojego dłużnika, który był mu winien bardzo niewiele.


Ten przykład dany wam został na wszystkie wieki aż do skończenia świata, bo zachowanie niemiłosiernego dłużnika jest właściwością nieopanowanej natury ludzkiej. Ale wy wiecie, że wszyscy jesteście moimi umiłowanymi dziećmi i Ja kocham was bezwarunkowo i na zawsze, chociaż na każdym z was ciąży grzech pierworodny i grzechy popełniane za życia. Po prostu żyjecie w świecie skażonym grzechem i ten grzech obecnie was zalewa. W takim świecie musicie stąpać ostrożnie, niosąc wysoko swoją godność dziecka mojego i szanując ja w każdych okolicznościach.


Trudno się wam opierać wszystkim informacjom naukowym, na przykład z zakresu medycyny, psychologii, psychiatrii, socjologii i pedagogiki, narzucającym wam fałszywe i przewrotne poglądy na moralność życia społecznego. Takie nauki potrafią wytłumaczyć wam wszystko, co was spotyka, w sposób niesłychanie perfidny, bo dający wam usprawiedliwienie z wszelkich zachowań waszych i innych osób nieuznających pojęcia grzechu, i starają się podsuwać wam wytłumaczenia waszych postaw jak najbardziej wam dogadzające. Ponieważ jednak macie sumienia, które mówią wam prawdę (Pan przypomina swoje słowa: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi , Mt 5, 37), to cierpicie, odczuwając przede wszystkim niezadowolenie z siebie i niepokój, gdyż nie wiecie, jak powinniście zakończyć te sprawy, które wam ciążą.


Teraz, dzieci, powtórzcie za Mną:


„Ojcze nasz, dziękujemy Ci z całego serca za wszystko, coś nam dał w ciągu całego życia wraz z istnieniem. Dziękujemy Ci też za nieustające Twoje przebaczanie nam naszych win i uchybień.


O to samo prosimy dla tych wszystkich naszych bliźnich ‒ a Twoich ukochanych dzieci, którzy kiedykolwiek nas skrzywdzili lub krzywdzą. Dziękujemy Ci za Twoją miłość do nich i błagamy, aby Twoje przebaczenie objęło nas i ich wspólnie ‒ pragniemy bowiem, jako Twoje dzieci, postępować tak, jak Ty postępujesz względem nas. Pozwól, Ojcze, aby nigdy nie powracał do nas żal lub rozgoryczenie z powodu uczynków innych ludzi, tak samo słabych i chwiejnych jak my.


Jeszcze raz dzięki Ci składamy za Twoją bezwarunkową miłość do każdego człowieka. Pozwól nam, Ojcze, naśladować ją w ciągu całego życia”.


Kocham was wszystkich bezgranicznie. Wszystkich pragnę mieć przy sobie, nasycać swoją miłością i wspomagać w naśladowaniu Mnie. Ilekroć o to poprosicie, otrzymacie łaskę moją w mierze pozwalającej wam na przekroczenie ludzkich ograniczeń.


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

3 kwietnia

Mówcie bliskim wam ludziom o obowiązku wzywania Ducha Świętego na cały wasz kraj

Fragment książki Anny Dąmbskiej „Serviam! Duchowa misja Polaków”


28 IV 2005 r.

Dziękujemy Panu za Jego działanie. Wymieniamy różne bolesne sprawy świadczące o naszym złym stanie. Pan mówi:


‒ Witajcie, dzieci. Znam was dostatecznie dobrze, by rozumieć, nad czym cierpicie, co was boli, co wam ciąży. Rozumiem wasze ustawiczne poczucie nieprawidłowości i niesprawiedliwości, które umacniają w was informacje docierające nieustannie przez wszystkie środki przekazu. Powiedziałem kiedyś, że trzeba tę „stajnię Augiasza” oczyścić. Tą rzeką, którą w micie greckim posłużył się Herkules, teraz będzie właśnie działanie Ducha Świętego, które będzie wzrastało i rozszerzy się na cały wasz kraj. Bo Ja pragnę waszego oczyszczenia się, przyznania się do błędów i odrzucenia ich.


Pragnienie życia w prawdzie będzie w was wzrastało ‒ mówię o prawdzie mojej, czyli o jedynym sensie waszego życia. Jeszcze nie słyszycie szumu nadchodzącego wiatru, ale już dochodzą do was jego pierwsze podmuchy (Pan z uśmiechem posługuje się tu przenośniami).


Jeżeli możecie, to mówcie bliskim wam ludziom o obowiązku wzywania Ducha Świętego na cały wasz kraj. Wy sami proście i oczekujcie, a oczekując, dziękujcie Mi z góry za moją niepamiętliwą miłość do was.

Słusznie mówiłaś, Anno, że jesteście wobec Mnie dziećmi. Jakżeż mógłbym karać dzieci za ich stan niedojrzałości? Ale nadchodzi czas, kiedy zaczniecie dojrzewać Mi ogarniani światłem prawdy Ducha Świętego.


Co mógłbym wam zaproponować? Proście i dziękujcie w każdym momencie, kiedy sobie o tym moim życzeniu przypomnicie. Stawiajcie swoich bliźnich pod strumieniami łask Ducha Świętego. Proście zwłaszcza o wszelkie dary Ducha Świętego dla mojego Kościoła, szczególnie o poruszenie sumień, poczynając od ludzi rządzących Kościołem.


Pragnę odnowić życie i charyzmaty zakonów i pobudzić władze zakonne do rzetelnego rachunku sumienia z wykorzystania swojej władzy w mojej służbie. Wy zaś proście o ich gorliwą służbę i o to, aby rządzący Kościołem w waszej ojczyźnie stawali się wzorcem dla ludu Bożego ‒ wzorcem odwagi, rozumu i uświęcenia prawdziwie godnego Mnie. W ten sposób będziecie współpracować z Duchem Świętym.


Teraz, dzieci, przytulam was do serca, obejmuję moją miłością, błogosławię i pragnę was widzieć pod bezpośrednim kierownictwem waszej Matki i Królowej, Maryi. Ze Mną błogosławi was ojciec Karol, ojciec Jan, ojciec Ludwik i wielu waszych bliskich. Niech spocznie na was i pozostanie ogień mojej miłości i niech czyni was gorącymi. +



Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

Fot. VICONA / CC BY-NC-ND 4.0

24-Godziny-Męki-Pańskiej-za-Polskę-_baner.jpg
bottom of page