top of page

Kwiecień 2022



Miesięczne zestawienie wybranych materiałów publikowanych na profilu facebookowym.




28 kwietnia

Waszemu narodowi jest potrzebny Boży człowiek


Z orędzi Anioła Stróża Polski


Módlcie się, aby Bóg posłał wam proroka na miarę tego trudnego czasu, aby mądrość i światło umacniały was w prawie i w duchu nauki Chrystusowej. Możecie zapytać, dlaczego Bóg chce posłać wam takiego proroka? Ponieważ w każdej sferze życia, politycznego, społecznego czy chrześcijańskiego, czy nawet w samym Kościele w Polsce, mało kto dzisiaj odważa się mówić wprost: mówi niewyraźnie, a czyny są dwuznaczne. Wina jednostek przechodzi na całe społeczeństwo i dlatego naród cierpi i stąd powstaje rozkład życia gospodarczego i rodzinnego. Waszemu narodowi jest potrzebny Boży człowiek, który ukaże prawdę i poprowadzi wasz naród pod koroną i berłem Króla królów do zwycięstwa prawdy...


Jego czas jeszcze nie nadszedł, ponieważ nie dokonało się w pełni oczyszczenie narodu. Teraz musi pozostać w ukryciu, aby wrogowie nie zadali mu przedwczesnych cierpień i prześladowań.


Źródło: "Anioł Stróż Polski. Orędzia dla Polski i Polaków (2009-2014)", (Nihil obstat: Abp Andrzej Dzięga, 5 maja 2015 r.)

 

27 kwietnia

Jezu utajony, w Tobie cała siła moja


Jezu utajony, w Tobie cała siła moja. Od najmłodszych lat pociągał mnie ku sobie Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Mając siedem lat, kiedy byłam na nieszporach, a Pan Jezus był wystawiony w monstrancji, wtenczas po raz pierwszy udzieliła mi się miłość Boża i napełniła moje małe serce, i udzielił mi Pan zrozumienia rzeczy Bożych; od tego dnia aż do dziś wzrasta moja miłość do Boga utajonego, aż do najściślejszej zażyłości. Cała moc mojej duszy płynie z Najświętszego Sakramentu.



Źródło: "Dzienniczek", św. Faustyna Kowalska

 

26 kwietnia

We wszystkim, cokolwiek wam daję, jestem Ja, Miłość


Fragment książki: „Zadanie Polski” Anna Dąbska


2 IV 1978 r. Niedziela Miłosierdzia. Zapisałam słowa Pana o Jego miłości i miłosierdziu:


‒ Moje słowa zwrócone są do wszystkich ludzi. Chciałbym pogrążyć w moim miłosierdziu wszystkie grzechy świata. Wobec mojej miłości są one niczym. Spłoną jak suchy liść, wrzucone w ogień miłości mojej do was. Kocham was tak bardzo, tak silnie, iż pragnąłbym przebaczać wam stale, nieustannie. Wszystkie wasze winy i zbrodnie przynoście do Mnie: ja was oczyszczę. Przebaczę wam wszystko, tak jak przebaczyłem tym, którzy Mnie na śmierć skazali, torturowali i na krzyżu przybili. Dla was przyjąłem mękę i śmierć krzyżową, dla każdego z was. Nikt nie jest wyłączony i odrzucony; nikogo nigdy nie pozbawiam mojego przebaczenia i miłości. Uwierzcie memu miłosierdziu!


Sądzicie, że ranią Mnie i zrażają do was wasze grzechy...? Nie. Ja was rozumiem i tłumaczę. Bardziej, niż wy sami moglibyście się usprawiedliwiać i bronić, Ja was bronię. Znam każde drgnienie waszych serc. Obcuję z wami, cierpię z wami i pojmuję wszystkie wasze pragnienia, tęsknoty, poszukiwania i rozczarowania. Jestem waszym niepokojem, burzę wasze zadowolenie, wasze uśpione sumienie, abyście wstali ze snu i szukali, zastanawiali się, pragnęli, abyście zaczęli łaknąć pokarmu dla waszej duszy. Staję na wszystkich waszych drogach jako „przypadek”, „los”, „niespodziewane wydarzenie”, nieszczęście lub radość, zachwyt albo gorycz. We wszystkim, cokolwiek wam daję, jestem Ja, Miłość ‒ zawsze ta sama, nieznużona, zawsze czekająca, cierpliwa. Wytrwale was poszukuję, czatuję na was jak łowca, po tysiąc razy zastępuję wam drogę, abyście nie zatracili się, nie zginęli. Żaden przyjaciel, żadna matka nie uczyni dla was więcej, niż Ja czynię, ponieważ tak bardzo was kocham.


Kiedyż zrozumiecie, że moja miłość jest nieskończona...? Boicie się Mnie, gdyż wiecie, że jesteście brudni, ale nie rozumiecie, że Ja kocham was takich, jakimi jesteście. Nic od was nie wymagam, nie grożę, nie brzydzę się żadnego brudu, bo wszystko, co wasze, ludzkie, ułomne, ginie w ogniu mojej miłości.

Ja pragnę tylko jednego ‒ abyście przyszli do Mnie. Przychodźcie do Mnie wszyscy ‒ Ja was oczyszczę, uleczę was, uzdrowię, dam wam nowe życie. Dam wam szczęście, którego z mozołem i w ciągłym niedosycie szukacie. Ja nim jestem.


Nie ranią Mnie wasze grzechy. Rani Mnie najgłębiej wasz lęk przede Mną. Jesteście wolni, odkupiłem was moją Krwią, otwarłem bramy mojego Królestwa, a wy nie przychodzicie.


Czekam na was, pragnę was! Wszystkich obejmę. Zimnych rozgrzeję moim ogniem, rannych uzdrowię, brudnych oczyszczę. Dla zmordowanych i ślepych stanę się siłą, odwagą dla tchórzy, światłem dla ślepców, mądrością dla zbłąkanych w ciemnościach.


Kocham was, ludzie! Kocham tak szaloną, tak potężną miłością, że pragnę was brudnych, cuchnących, „zropiałych” ‒ cierpiących z powodu ciężaru waszych zbrodni. Ja zdejmę z was ten ciężar, staniecie się znowu czyści, młodzi, radośni. Pragnę was leczyć, ratować, napełniać szczęściem. Szczęściem Boga jest obdarzanie, uszczęśliwianie. Dajcie się uszczęśliwiać. Pozwólcie, abym was kochał.


Przyjdźcie do Mnie wszyscy. Im bardziej chorzy jesteście, tym szybciej wam pomoc potrzebna. Zaufajcie mojej miłości. Ja staję codziennie przed wami, wyciągam do was dłonie przebite za was, po to, abyście uwierzyli, jak nieskończenie was kocham. Wzywam was ‒ przybywajcie! Potrzebujecie przebaczenia i miłości. Ja wam przebaczę wszystko. Nie ma granic moje miłosierdzie! Czekam na was, aby móc dać wam Siebie ‒ nieskończone szczęście, nieskończoną miłość.

Źródło: „Zadanie Polski” Anna Dąbska (nihil obstat: Ks. Abp Andrzej Dzięga, 23 kwietnia 2021 r.)

 

25 kwietnia

Jeśli nie możesz komuś wybaczyć


Ostatnio poruszany był tutaj temat przebaczenia. Jeszcze parę uwag w tym temacie, zwłaszcza, że mieliśmy wczoraj Niedzielę Miłosierdzia, a przebaczanie jako czynienie miłosierdzia bliźnim, jest istotnym elementem nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia, o czym nie wolno zapominać. Chcąc doświadczyć Miłosierdzia Bożego, sami musimy być miłosierni – nie możemy się od tego „usunąć ani wymówić”, jak pouczał Pan Jezus siostrę Faustynę.


Mam taki pewien sposób na to, co zrobić, jeśli ma się trudność z wybaczeniem komuś. Zanim w ogóle będziemy myśleć o pojednaniu, trzeba najpierw zrobić porządek w swoich uczuciach, emocjach, myślach. Wcześniej podawałam też modlitwę przebaczenia, którą Jezus podyktował Annie Dąmbskiej, bo tu na pewno trzeba działać wielotorowo. https://www.vicona.pl/.../wasze-przebaczenie-uratuje-ich...


Jeśli masz do kogoś głęboki uraz, to zadaj sobie najpierw pytanie, czy życzysz tej osobie nieba? Mam nadzieję, że z odpowiedzią nie powinno być problemu, bo jako chrześcijanie nie możemy życzyć komukolwiek czegoś innego, jak tylko nieba! Ale po długim i bolesnym czyśćcu! – dodasz być może w myślach… O tym za chwilę. Teraz wyobraź sobie bardzo realnie, że oboje spotykacie się w niebie. Jak na siebie reagujecie, co mówicie? Mając choć podstawową wiedzę o tym, czym jest niebo, wiesz zapewne, że tam wchodzi się absolutnie czystym. Nie ma mowy, żeby do kogoś czuć urazę, niechęć, żal, unikać się. Przeciwnie, jeśli się tam spotkacie – w co, jak sądzę, szczerze wierzysz – to znaczy, że oboje będzie mieć już w sobie tylko czystą miłość i przebaczenie absolutnie z głębi serca. Inaczej nie byłoby to niebo! Zdaj sobie sprawę, że ta osoba, która na ziemi cię skrzywdziła, w niebie będzie już kimś „zupełnie innym”, całkowicie przemieniona, i ty także. Jeśli widzisz, że nie potrafi ona jeszcze stanąć w prawdzie o sobie i o tym, jak cię zraniła, to wiedz, że tam będzie tego aż nadto świadoma, w pełnym poznaniu, oraz oczyszczona z wszelkich wad i braku miłości. Stanie się to być może po krótszym lub dłuższym pobycie w czyśćcu, skąd nie wyjdzie, „dopóki nie zwróci ostatniego grosza” (por. Mt 5, 26).


Prawda, że to pocieszające? Nie dlatego, że życzymy komuś bolesnego czyśćca (a kto wie, jaki będzie nasz?), ale dlatego, że cud Bożej Sprawiedliwości i Bożego Miłosierdzia daje nadzieję na naprawę tego, co na ziemi zostało zniszczone. Wyobraź sobie tę chwilę i siebie samego, który nie ma już w sobie ani krzty tych przykrych uczuć, które teraz czujesz wobec krzywdziciela. W niebie to po prostu niemożliwe! Kochasz tego człowieka miłością, która pochodzi od samego Boga i cieszysz się jego obecnością i rozmową z nim!

Nie znaczy to, że masz czekać z tym, aż przejdziecie na tamten świat. Wręcz przeciwnie! „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia”. (Mt 5, 25). W czyśćcu dojrzewanie do wzajemnej miłości będzie o wiele boleśniejsze niż na ziemi. Dlatego żyj tą nadzieją głębokiego pojednania po tamtej stronie, i zobacz oczami duszy tę osobę jako oczyszczoną i piękną, a będziesz mógł z większą życzliwością patrzeć na nią już teraz i pojednać się (choć z różnych powodów może to być jednak niemożliwe tutaj, ale przynajmniej zrzucisz ze swojego serca ogromny ciężar).


Mam jeszcze inną intuicją związaną z trudnością w przebaczaniu, nie wiem czy słuszną. Otóż wydaje mi się, że czasem trudno nam komuś wybaczyć nawet dość błahe rzeczy, ponieważ oskarżając innych, czujemy w głębi serca, że też nie jesteśmy bez winy, a zwykle tak jest, że w konflikcie odpowiedzialność ponoszą obie strony, choć w różnym stopniu. Czujemy frustrację nie tylko dlatego, że ktoś nas obraził, ale dlatego, że jesteśmy podświadomie źli na siebie, że też nie zachowaliśmy się fair i nie możemy mieć tego komfortowego poczucia bycia niewinną ofiarą (to jest też objaw pychy). Nie chcemy pierwsi wyciągnąć ręki, bo „przecież on/ona bardziej zawinił!”. Wtedy trzeba też zacząć od przebaczenia samemu sobie. A najpierw od dostrzeżenie własnej winy, która uczy pokory i większej wyrozumiałości dla niedoskonałości innych.


Niekiedy paradoksalnie łatwiej jest przebaczyć (choć nie wiem czy „łatwiej” to dobre słowo) nawet bardzo wielkie winy i zbrodnie, jeśli wiemy, że rzeczywiście jesteśmy absolutnie niewinni i skrzywdzeni. Myślę o matkach, które potrafią wybaczyć mordercy swojego dziecka, myślę o św. Janie Pawle II, który wybaczył swojemu niedoszłemu zabójcy…


Myślę jeszcze o sposobie, jaki stosował św. Andrzej Bobola – teraz mój patron! Co prawda, nie wiemy, czy miał problem z przebaczaniem, ale wiemy, że był porywczego charakteru i pewnie wiele razy do różnych konfliktów ze swoimi współbraćmi doprowadzał, a co za tym idzie, wzajemnych urazów i żali. Gdy zdał sobie sprawę ze swojego problemu i gdy groziło mu nawet usunięcie z zakonu, wyprosił pozwolenie, aby mógł nocami adorować Najświętszy Sakrament. Zapewne spędził tak wiele nocy i ta jego wytrwałość i wiara, że własnymi siłami nie zdoła siebie zmienić, spodobała się Panu Bogu, który nie tylko uwolnił go z jego niedoskonałości, ale dał mu wielką świętość. Także, nie załamujcie się, jeśli macie tego typu problemy, bo może są one po to właśnie, abyście mogli je z pomocą Bożą przezwyciężyć i tym bardziej wznieśli się na wyżyny!


Powodzenia w tej trudnej walce o przebaczenie (a każdy chyba ma coś komuś do wybaczenia) – i nie tylko tak z głowy i woli, ale z głębi serca!

 

25 kwietnia

Panie, daj światło do poznania prawdy o sobie!


Z dziennika duchowego Alicji Lenczewskiej


† Rzeczywistość jest inna niż to, co ludzie o niej wiedzą w oparciu o własne wysiłki i domniemania.


Jedynie Moje światło może ją ukazać. Szczególnie odnosi się to do rzeczywistości o samym sobie.

Człowiek chce siebie widzieć lepszym niż jest. I na ogół widzi to, czego pragnie, a nie to, co jest. Z tego zakłamywania siebie wynika najwięcej nieporozumień i nieszczęść pomiędzy ludźmi i między człowiekiem i Bogiem.


Wszelkie niezrozumienie, niechęci, konflikty wśród ludzi – Moich wybranych też – są owocem zakłamywania siebie.


W każdym konflikcie obie strony są winne. W różny sposób – ale wspólnie ponoszą odpowiedzialność.

Jeśli ukazując czyjeś zło, robi się to z miłością i z Moim udziałem, wówczas nie ma konfliktu. Ale trzeba okazać Miłość, a nie złość lub własną wyższość.



Źródło: „Świadectwo” 297, Alicja Lenczewska. wyd. Agape

 

23 kwietnia

Aby doświadczyć Bożego Miłosierdzia i przygotować się na to, co nadchodzi, postaraj się o dobrą, głęboką spowiedź


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


‒ Moje dzieci, kocham was wszystkich i pragnę was przygotować na to, co nadchodzi. Szatan przygotował plan zniszczenia ludzkości, a nawet całego globu. Ja mam swój plan, ale do zrealizowania go potrzeba Mi waszego udziału.


Musicie się, dzieci, nawrócić ‒ odrzucić wszystko, co do was napływa ze świata z inspiracji Szatana, a trwać mocno tylko przy tym, co moje. Wtedy, opierając się na Mnie, poczujecie się silniejsi i bezpieczniejsi, ponieważ Ja wam mówię, że pragnę was ocalić. Jeżeli nie nawrócicie się ku Mnie, nic nie zrozumiecie i nie uratujecie się, a nawracając się zdecydowanie ku Mnie, staniecie na opoce i nic wami zachwiać nie zdoła.


Starajcie się więc teraz o zrobienie rachunku z całego życia, o przygotowanie się do poważnej i głębokiej spowiedzi. Warunki dobrej spowiedzi znacie: przede wszystkim żal za grzechy, skrucha, a w niej pragnienie naprawienia krzywd, przebaczenie swoim winowajcom i szczere, stałe dążenie do wynagradzania krzywd tym, wobec których zawiniliście, modlitwa za nich i przepraszanie Ojca waszego za wszelkie wasze przewinienia wobec bliźnich waszych.

Abym mógł stanąć w waszej obronie, wy musicie być oczyszczeni z wszelkich win, z nienawiści, złośliwości, szkalowania, lekceważenia potrzeb bliźnich waszych, lekceważenia słabszych od was, uboższych, starych, bezbronnych, potrzebujących waszej pomocy i opieki.


Każdy z was jest cząstką ludzkości. Odpowiada wraz z wszystkimi innymi za jej stan obecny, przede wszystkim za masowe odejście ode Mnie, gdyż wasz przykład gorszył i sprowadzał na złe drogi wiele z otaczających was osób.


Zastanówcie się też nad waszym stosunkiem do waszego Ojca Niebieskiego, którego dziećmi jesteście, a którego tak lekceważycie i pogardzacie Jego miłością do siebie i do wszystkich ludzi ziemi.


Nie chwalcie się przede Mną swoimi cnotami i zasługami, lecz żałujcie wszelkich zaniedbanych okazji, odrzuconych możliwości służenia innym.


Pragnę, abyście wszyscy oczyścili się przede Mną w spowiedzi świętej, ale musi być ona szczera i pełna. Co to znaczy? Musicie przypomnieć sobie i żałować wszelkich okazji, kiedy mogliście być pomocni innym, być lepsi dla nich, wyrozumialsi, dążący do pojednania...

Pamiętajcie, że ja znam was do głębi i zawsze was usprawiedliwiam, jeżeli żałujecie i prosicie Mnie o to. Nie ma win tak strasznych, by mogły zniechęcić Mnie do was, przeciwnie, w im gorszym znajdujecie się stanie, tym bardziej możecie liczyć na moją pomoc.

Ja każdego z was rozumiem i gotów jestem mu pomóc, jeśli on tego zapragnie. Przecież wszyscy jesteście dziećmi moimi. Każde jest stworzone z miłości i kochane. Niech o tym pamięta.


Każdemu z was ofiara Syna mego otworzyła niebo. Jesteście oczekiwani przez Mnie.

Tyle mówię o spowiedzi, ponieważ lekceważycie ją i możecie nie zdążyć się oczyścić. Dlatego weźcie sobie do serca spowiedź i przemianę życia jako najważniejsze obecnie wasze zadanie. I zrozumcie, że są to słowa mojej najgłębszej miłości do was.


Pamiętajcie, że to Ja wam odpuszczam grzechy (przez posługę kapłana), a Ja was znam na wylot. Nie ważcie się wprowadzać ducha kłamstwa pomiędzy Mnie a siebie. Gdy szydzicie z prawdy, ze Mnie szydzicie ‒ a taka odpowiedź na moje współczucie i pragnienie uratowania was otwiera wam szeroko bramy piekielne, w które nie wierzycie.


Tak więc spotkanie ze Mną musi być spotkaniem w prawdzie. Ale nie lękajcie się, bo nie ma win, których nie mogłaby odkupić śmierć krzyżowa Jezusa. Prosząc Mnie o przebaczenie, pamiętajcie, że są one w dużej mierze wspólne, więc proście o przebaczenie moje dla waszych gorszycieli i winowajców, dla wszystkich, dzięki których usłużnej pomocy zrównaliście się z nimi. Proście więc usilnie o przebaczenie wam waszych wspólnych społecznych win i pamiętajcie, że Ja pragnę was ratować i przebaczać wam wasze błędy i winy. Niech patronem waszym będzie Dobry Łotr.


Nade wszystko musicie z całego serca i z całej duszy swojej zawierzyć mojej miłości do was i pragnieniu ratowania was pomimo wszelkich waszych win. Za takich właśnie, jakimi jesteście wy, ujął się Jezus, Zbawca wasz, i odtąd niebo pełne jest grzeszników nawróconych i żałujących swojego postępowania w życiu, grzeszników, których przecież mój Syn uratował i ratuje przed piekłem.


Pamiętajcie, że nie ma ludzkiej zbrodni, która mogłaby przeważyć miłosierdzie Boże. Jeżeli w to uwierzycie, będziecie uratowani.


Nie zwlekajcie, dzieci, i nie odkładajcie sakramentu pokuty i pojednania, bo czasu jest mało.

Błogosławieństwo moje daję wam, a pomoc moja będzie towarzyszyła wam w waszym dziele nawracania się i oczyszczania.


Błogosławię was, moje ukochane dzieci. Niech łaska moja towarzyszy wam w waszej pracy nad przygotowaniem się do spotkania w prawdzie ze Mną, Ojcem waszym. +


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

22 kwietnia

Słowa Pana Jezusa skierowane przez Annę Dąmbską do całego Kościoła w Polsce


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


6‒8 I 1997 r.


Pan zwrócił się do Kościoła w Polsce jako społeczności wierzących (ochrzczonych):


‒ Pragnę, abyście usłyszeli Mnie wszyscy.


Wzywam mój Kościół w waszym kraju (Polsce) do zmiany postawy względem świata. Nie tylko nie wolno wam układać się z nim ani naśladować go, ale musicie stawać przeciw niemu, bo za Pawłowym określeniem „świat” kryje się książę tego świata, wasz śmiertelny wróg.


Moi kochani, teraz czas na kontratak. Wszelka bierność, uległość wobec zła i tak zwane znoszenie go w pokorze nie jest metodą zwalczania Szatana. Z Szatanem trzeba walczyć, a wiecie przecież, że nie jesteście sami: Ja stoję za wami z całą potęgą nieba, gotów służyć wam swoją mocą i mądrością (Światłem Ducha Świętego). Ale gdzież jest wasza dobra wola? Co powoduje, że zachowujecie się jak ślepcy?


Zagraża wam nie tylko śmierć fizyczna, ale i wieczna, a wy wciąż udajecie, że jej nie zauważacie. Zabrakło wam odwagi? Proście, a dam ją wam. Nie rozumiecie, co i skąd wam zagraża? Wzywajcie mojej mądrości (Ducha Świętego). Nie wiecie, kto komu służy? A przecież powiedziałem wam: „poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 20).


Te owoce są już widoczne: pochwała dla aborcji i eutanazji, przyzwolenie na wszelkie dewiacje. A czyż dobrym owocem jest nieustające wywoływanie rozruchów, wojen, nienawiści wzajemnych? Wy zaś oczarowani jesteście wszystkimi owocami cywilizacji Zachodu, gdyż w porównaniu z tym, co jest u was powszechnie dostępne, są bogate. Właśnie te przekonania sączą wam ustawicznie środki masowego przekazu, a chłoniecie je przez wasze łakome oczy, nienasycone uszy, wciąż głodne wargi i przez mózgi, które zamiast myśleć, chętniej oglądają i pragną posiadać, błyszczeć wobec innych, pysznić się, stawiając się ponad nimi ‒ wszystko zaś czynicie po to, aby ukryć swoją żałosną nędzę duchową.


A dlaczego wyhodowaliście w sobie tę żałosną nicość? Przecież Ja, dając wam życie, dałem wam też przez moją śmierć krzyżową braterstwo ze Mną i synostwo Boże. Uprawniłem was do objęcia ze Mną mojego dziedzictwa ‒ a jest nim ludzkość, którą wspólnie mamy uszlachetniać, przemieniać, uświęcać, aby stała się Królestwem Bożym na ziemi. Po to założyłem mój Kościół, aby dla każdego wieku stawał się Mną uobecnionym na wszystkich krańcach ziemi.


Kościele mój, czy aż tak oślepił was świat, że nie zauważacie znaków czasu?


To, za co ginęli przez wieki wasi współbracia, wy gotowi jesteście oddać w ręce nieprzyjaciela. Nie szanujecie wkładu krwi i pracy waszych braci trudzących się w przeciągu dwóch tysięcy lat. Za „miskę soczewicy” gotowi jesteście oddać przyszłość mojego Kościoła.


Tysiące opasłych tomów mądrości ludzkiej przesłoniły wam konieczność czerpania wprost z mądrości mojej, zwracania się do Mnie, wsłuchiwania się w mój głos w ciszy i w milczeniu. Zatraciliście poczucie wstydu, umiaru, równowagi pomiędzy potrzebami koniecznymi a mierzwą błyszczących ofert posiadania. Czy nie zauważyliście, że za pozwalanie sobie na absolutną swobodę waszego rozpasanego egoizmu płacicie osłabieniem woli, lichością waszych pragnień i dążeń, miernotą upodobań i utratą własnej osobowości?


Kościele mój, odpowiedz Mi, do czego jeszcze jesteś zdolny!


Teraz, kiedy przyszedł czas walki, oporu i kontratakowania zła, które was pogrąża w bagno zniewolenia, wy nie tylko nie podnosicie broni ‒ mojej broni ‒ ale zachowujecie się biernie. Uważacie, że najwygodniej jest udawać, iż zła wokół siebie nie widzicie, aby nie reagować, lecz pokornie znosić to, że wam demoralizują dzieci, rozbijają rodziny, deprawują was, karmiąc pornografią i przemocą, traktują was z pogardą i ośmieszają wszelkie wartości, które były najważniejszymi wartościami dla całych pokoleń waszych przodków. I oni sami też już dla was nie mają żadnego znaczenia. Zastąpiły ich idole z telewizji, filmu, radia, show‒biznesu. Co za nędza!


Teraz Ja wam mówię: Wracajcie szybko ku Mnie. Opierajcie się o Mnie. Łączcie się, aby nie walczyć pojedynczo, przeciwstawiajcie się złu ‒ a jeżeli nie wiecie, co jest złem, uczcie się, uzupełniając braki. Bo Ja przykazania moje dałem dla całej ludzkości po wsze czasy, a nie dla jednego małego plemienia żydowskiego (chodzi o Dekalog, przykazania miłości, błogosławieństwa ewangeliczne, uczynki miłosierdzia wymienione w opisie Sądu Ostatecznego; zob. Mt 25, 35).


A nade wszystko zachęcam was: powracajcie do czystości waszych obyczajów, powracajcie do Mnie. jednoczcie się w miłości do Prawdy ‒ do Mnie samego.


Sami rozumiecie, że Kościołem jest każdy z was, ochrzczonych, poczynając od episkopatu, a kończąc na najsłabszych (ze zrozumienia: włącznie z takimi, którzy już nawet nie są wstanie odpowiadać za siebie z powodu choroby, np. chorzy psychicznie, z powodu uzależnienia od alkoholu, narkotyków itp.). O wartości Kościoła świadczy dobra wola jego członków. Bez takiej właśnie woli żadne rytuały ani obrzędy nie stworzą jedności, a ona przecież stanowi o rzeczywistym życiu duchowym Kościoła (Pan wskazuje na swoje słowa z Ewangelii: „bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”, Mt 18, 20; „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Jaw Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno”, J 17, 21).


Ja jestem zawsze z wami, ale wasza postawa może spowodować, że staję się bezradny. Gdyż nie mogę wspierać jednych moich wyznawców przeciw drugim. Nie będę też nigdy brał udziału w waszych sporach, kłótniach, rzucaniu oskarżeń, do których was podżega nieprzyjaciel wasz. Jeżeli nie opanujecie zżerającej was pychy, żądzy znaczenia, uznania, sukcesu ‒ słowem całego plonu waszej wybujałej miłości własnej, którą powodowani zamiast służyć Mi, zaczynacie posługiwać się Mną dla własnej kariery ‒ pozostawię was waszym własnym żądzom i ambicjom. Przez takie właśnie działanie nie tylko osłabiliście siebie, ale skalaliście się jako moi przedstawiciele. Mówię to do tych, którzy starają się zająć pierwsze miejsca w moim Kościele (ze zrozumienia: ponieważ Pan mówi o Kościele jako o wspólnocie ochrzczonych, ludzie Bożym, a nie tylko o Kościele hierarchicznym, zatem chodzi tu o wszelkiego rodzaju działaczy, świeckich i duchownych, którzy występują jako katolicy, zwłaszcza publicznie). Ich postępowanie skłóca lud Boży, wprowadzą niepokój, niesnaski i wzajemną podejrzliwość, paraliżując dążenia do jedności Kościoła. Ostrzegam was, że wielu z nich służy nieprzyjacielowi ‒ niektórzy świadomie, a pozostali poprzez własne nieopanowane wady, przez które zostali zniewoleni. Ci walczą o własne dobro, mając nadmierne wyobrażenie o własnej wartości, w którym podtrzymuje ich Szatan ‒ oni zaś dają mu wiarę, ponieważ pochlebia im.


Proszę was, powróćcie do pokory. Opierajcie się na Mnie, a nie na sobie, ponieważ wszystko, czym się chlubicie, otrzymaliście ode Mnie i rozliczeni będziecie z użytku, jaki uczyniliście z moich darów. Dane są one każdemu z was, aby miał czym służyć, a wy co z nimi robicie...?


Jak więc postępować powinniście? Starajcie się o jedność i miłość pomiędzy wami („po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”, J 13, 35), jedni drugim służcie wedle swoich umiejętności i możliwości. Niech służba wasza nie ogranicza się tylko do waszej rodziny i pracy. Wielu wśród was mogłoby służyć swoimi umiejętnościami parafii. Zwróćcie uwagę na potrzebę udziału wolontariuszy w hospicjach, potrzebę pomocy w domach samotnej matki, w rodzinnych domach dziecka. W ogóle pragnąłbym, abyście brali żywy udział w różnego rodzaju działaniach służących społeczeństwu. Twórzcie też nowe służby wedle miejscowych potrzeb. Największe dary pieniężne nie zastąpią w moich oczach wkładu waszego trudu. A naprawdę ucieszycie Mnie, pracując ochotniczo, bezpłatnie i wytrwale poza waszymi zwykłymi obowiązkami. Nie lękajcie się odmawiać sobie przyjemności osobistych na korzyść sprawiania przyjemności lub radości swoim bliźnim. Jakże inaczej będziecie mogli zdobyć hart!


Czujcie się odpowiedzialni za stan moralny członków Kościoła ‒ poczynając od siebie. Pogłębiajcie swoją wiedzę. jakżeż bowiem można kochać to, czego się nie zna? Jest wiele nowych ruchów w Kościele. Niektóre z nich troszczą się o formację duchową i intelektualną swoich członków, inne ją zaniedbują. Chciałbym, aby moje dzieci znały moje Pismo (Pismo Święte), a także czerpały z wielowiekowej mądrości Kościoła. jednakowoż nic nie zastąpi waszego godnego Mnie postępowania, waszej uczynności, życzliwości i troski o dobro bliźnich.


Wzywam was do walki z Szatanem. Najpierw zwalczajcie go w sobie: przebaczajcie sobie nawzajem, bądźcie miłosierni, łagodni i wyrozumiali ‒ dla ludzi, nie dla grzechu, szczególnie w was samych. Czasem postawa jednego żołnierza decyduje o zwycięstwie w bitwie. Wy jesteście moimi żołnierzami. Nie na darmo Kościół mój żyjący na ziemi nazywa się Kościołem walczącym. Walczcie więc o swoje prawa: nie tylko te zagwarantowane wam przez konstytucję, lecz przede wszystkim o moje prawa, według których zobowiązaliście się żyć ‒ jeśli uważacie się za katolików. Wszystkie moje prawa, które nadałem wam, są jednakowo ważne, bo Ja je wam dałem ‒ nie dla siebie, a dla was, abyście długo żyli i dobrze wam się powodziło (por. Pwt 5, 16).


Jezus swoim życiem na ziemi ukazał pełnię możliwości dojrzałego człowieka, aż do oddania swego życia za przyjaciół swoich ‒ za każdego z was. Ci, którzy Go w ciągu dwóch tysięcy lat naśladowali, nie byli lepsi od was. Byli takimi samymi ludźmi jak wy. A przecież niebo moje pełne jest szczęścia tych moich ukochanych dzieci. Pragnę, abyście uzyskali to samo nigdy niekończące się szczęście. Jeżeli dacie Mi swoją dobrą wolę, otrzymacie pomoc moją ‒ wedle waszych potrzeb. Pomogę uświęcić się nawet największemu grzesznikowi. Rozwinę wasze uzdolnienia. Pomogę każdemu z was stać się człowiekiem dojrzałym, świętym wedle moich darów złożonych w was i moich planów względem was.


Nie ma nikogo, komu bym nie przeznaczył własnego miejsca w moim Kościele ‒ na ziemi i w niebie. Ale proszę was o jedno, dzieci, walczcie! Chciejcie walczyć ze skażeniami w swojej naturze. Walczcie ze światem. Walcząc o uszlachetnienie siebie, swojego człowieczeństwa, walczycie o dobro całego ludu Bożego, bo jesteście wspólnotą. Walczcie ze wszystkim, w czym przeciwstawia się wam świat, czym was niewoli i upadla. Dbajcie o wasz honor dzieci Bożych, Szanujcie siebie i godność waszych braci ‒ o nią walczcie. I nie upadajcie na duchu, bo Ja jestem przy was... dopóki Mnie nie odrzucicie.


Nie dla Mnie bronicie mojego Kościoła. Dla siebie i dzieci swoich go bronicie. On uczy was odpowiedzialności za siebie i innych, służby innym i prowadzi do pełni człowieczeństwa. Z mojej woli jest waszą twierdzą i opoką i Ja w nim służę wam swoją mocą, łaską i miłością, nieustannie wam przebaczając i zawsze przygarniając na nowo.


Kocham was, dzieci moje, tak bezgranicznie, jak kocha Bóg, Stwórca wasz i Ojciec. Z miłości dałem wam wolność woli. Proszę was, czyńcie z niej użytek. Chciejcie być ludźmi wedle mojego upodobania.


Błogosławię was na nowy rok waszego dojrzewania ‒ w całym majestacie, mocy i świętości Boga w Trójcy Świętej jedynego. +


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

22 kwietnia

Przyjdź Duchu Prawdy, Miłości i Odnowy na naszą Ojczyznę!


Przyjdź Duchu Święty, przyjdź przez potężne wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Twojej umiłowanej Oblubienicy.


Przyjdź Duchu Prawdy i oświeć nasze sumienia.


Przyjdź Duchu Święty, przyjdź przez potężne wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Twojej umiłowanej Oblubienicy.


Przyjdź Duchu Miłości i udziel nam Twoich darów.


Przyjdź Duchu Święty, przyjdź przez potężne wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Twojej umiłowanej Oblubienicy.


Przyjdź Duchu Odnowy i odnów oblicze polskiej Ziemi.

 

20 kwietnia

Mobilizuję moje dzieci ochrzczone, bierzmowane, praktykujące ‒ aby stawały się rzeczywistymi moimi świadkami


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


(…) tak tęsknię za każdą waszą myślą zwróconą ku Mnie, za każdą waszą prośbą ‒ bo przecież mogę wszystko. Pragnę też, aby rozwijały się i wzrastały w was na moje podobieństwo: wielkoduszność, wspaniałomyślność, darowywanie uraz i zniewag, przebaczanie i prawdziwa troska o ludzi wrogich Mi ‒ o grzeszników.


Bardzo pragnąłbym, abyście z góry oddawali Mi w opiekę każdą osobę nowo poznaną. Jak się wprawicie, będziecie Mi oddawać całą wspólnotę obecną na mszy, tłum ludzi na ulicach, w sklepach, tramwajach i autobusach, całe miasteczka i wsie, przez które przejeżdżacie. Cóż wam szkodzi bowiem prosić Mnie o błogosławieństwo dla nich? To samo dotyczy parafii, uczelni, szpitali, domów opieki, a także domów waszych i całych ulic i placów ‒ pełnych duchowej biedoty.


Waszą rolą jest tylko pociągnięcie za dzwonek do mojego serca. A Ja tak pragnę mieć w was pośredników świadomych swego zadania: pojednywania Mnie z tymi, którzy sami do tego nie dążą, a beze Mnie usychają i giną (obraz wysuszonych roślin na popękanej z braku wody ziemi).


Proście Mnie, a będę wam przypominał, ale pragnę, abyście głęboko wzięli sobie do serca zrozumienie, że bez mojego udziału w życiu ludzi i stałego wspomagania dusze ludzkie giną, pomimo że ciała jakoś „prosperują” ‒ do czasu.[...]


Co wam najbardziej przeszkadza w nawiązaniu ścisłej współpracy ze Mną?


Odpowiadamy kolejno.


‒ Brak sił duchowych. [...] Atakowanie nas ciągle informacjami: starcie, ofiary, czyjaś śmierć. Zaczynam na to obojętnieć.


‒ Córeczko, postaraj się od razu rano (np. po Komunii) oddać Mi w opiekę wszystkich, którzy w ciągu tej doby zginą, a którzy są w stanie grzechu śmiertelnego. Potem, kiedy będziesz dowiadywała się o kolejnych wydarzeniach, tylko dodawaj: „i tych moich braci oddaję Ci, Panie”. I proś Mnie o siły.


‒ Nie wyrobiłem sobie nawyku robienia w ciągu dnia krótkich przerw, oderwania się od zajęć, by ofiarować Ci moją pracę i ludzi wokół mnie. [...] Chyba za mało korzystam z otrzymywanych rad.


‒ Bo nie jesteś doskonały. I bardzo źle by było, gdybyś tak o sobie myślał. [...]


Zauważcie, dzieci, że Ja często zamiast waszych działań przyjmuję wasze pragnienie działania dla Mnie. W czasie Podniesienia (chodzi o czas, kiedy Pan Jezus jest sakramentalnie obecny na ołtarzu pod postaciami eucharystycznymi) oddawaj Mi wszystkie sprawy, które miałeś załatwić. Nie musisz ich wyliczać. Oddaj Mi sprawy tego dnia i proś o mój współudział. Bo widzisz, ja chciałbym, aby wszystko, cokolwiek robisz, było na chwałę moją (ze zrozumienia: przede wszystkim było bezinteresowne).


‒ Dla mnie utrudnieniem jest odzywająca się często niechęć do ludzi, których określam jako współuczestniczących w złu. [...] Wiem, że nie mam prawa do oceny moralnej ludzi, bo ich nie znam.


‒ Słusznie, synu. Ocenę ludzi pozostaw Mnie. Ale chciałbym, abyś stykając się (także przez media) z takimi ludźmi, o jakich mówisz, myślał o nich z głębokim współczuciem, bo przecież każdy, kto żyje w grzechu ciężkim ‒ a nikt z was bez mojej pomocy nie mógłby żyć w innym stanie duchowym ‒ jest twórcą swojego nieszczęścia.


Najbardziej pogrążają się ludzie żyjący stale w grzechu śmiertelnym, nie żałujący, a często nawet dumni ze swojej „wolności”. Dlatego właśnie proszę was o codzienną modlitwę za tych z nich, którzy będą w tym stanie ginąć. Żyje was ponad sześć miliardów. Trudno nie uogólniać. Dlatego proszę was o modlitwę za wszystkich.


Ja nie pragnę od was buchalterii. Pragnę tylko, abyście pamiętali o najbardziej nieszczęśliwych ‒ z własnej winy ‒ ślepych i brnących w zło waszych bliźnich.


Masz niezaspokojone poczucie sprawiedliwości, mój synu. To samo dotyczy Anny. Ale mój świat to świat miłosierdzia i przebaczenia. Dlatego pragnę was weń wprowadzić, abyście mogli uczestniczyć w ratowaniu najbardziej zagrożonych ‒ których przecież naprawdę uratuję Ja, ale potrzebny Mi jest wasz głos jako ich braci w skażonym człowieczeństwie.


Anna zwraca się do obecnych:


‒ Nie mam, co mówić, bo mam te same trudności, co wy. Odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a poza tym rzadko zwracam się do Pana. To są tylko krótkie akty. I za mało, za rzadko...


‒ Moja córko ‒ odpowiada Pan na uwagę Anny ‒ wszystkich was, tu obecnych, umieściłem w swoim sercu i bronię jako swojej własności. Dlatego właśnie pragnąłbym, abyście przyciągali ku Mnie jak najwięcej innych osób ‒ przede wszystkim tych, z którymi się stykacie osobiście lub przez środki przekazu.


Waszą wrażliwością sam się zajmę, ale pamiętajcie, że tu potrzebna jest stała praktyka. Na początek proszę, abyście, myśląc o kimkolwiek, mówili sobie: „Bóg go kocha tak samo jak mnie, czyli bezgranicznie. Jeżeli mogę cośkolwiek dla niego zrobić, aby go wspomóc, robię to” (na miejscu, od razu proszę za niego). [...]


Nie każdemu z was potrzebne są w dojściu do Mnie dramatyczne środki. Dużo otrzymaliście bez żadnej własnej zasługi. Inni muszą długo szukać Mnie, a otoczenie często im w tym przeszkadza. Dlatego mobilizuję moje dzieci ochrzczone, bierzmowane, praktykujące ‒ aby stawały się rzeczywistymi moimi świadkami. Staje się to wtedy, kiedy moja gorąca miłość do tych, co mieli mniej szczęścia niż wy, zaczyna przepływać przez was ku nim.


To jest prawdziwa ewangelizacja, świadczenie sobą.


Ale Ja przecież tego chcę, więc służę wam sobą w każdej chwili.

Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

19 kwietnia

Odszedł niepojednany z Bogiem. Czy jest potępiony?


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


‒ Wiem, że chciałaś, Anno, zapytać Mnie o śmierć ojca pana Wojciecha (lękającego się, że jego ojciec, który przed śmiercią nie przyjął sakramentów ani nie pojednał się ze swoją żoną, mógł się potępić). Pan tłumaczy:


‒ Nie po to dałem się ukrzyżować, abyście ‒ zwłaszcza członkowie mojego Kościoła ‒ potępiali się (ze zrozumienia: z powodu swoich zaniedbań, nawet poważnych, ale bez wyraźnej woli odejścia od Boga). Bardzo wielu katolików ‒ coraz więcej ‒ obywa się beze Mnie przez całe życie. Ale kiedy nadchodzi śmierć, nadchodzi też lęk. Chorzy nie zawsze są zdolni do prośby o kapelana, o spowiedź i sakrament chorych, tym bardziej że nie znają dnia ani godziny swojej śmierci i często sądzą, że ich stan się poprawi. Inni są pod wpływem leków, jeszcze inni są zbyt osłabieni, żeby mówić. Człowiekiem umierającym powinna zajmować się rodzina. Jeśli tego zaniedbała, Ja staję się odpowiedzialny za umierającego ‒ Ja, który zapłaciłem za niego krwią. A nie istnieje nikt inny, komu bardziej zależałoby na szczęściu wiecznym każdego człowieka.


Jeśli więc chory nie odrzuca mojej pomocy, Ja jego słabość, wyczerpanie, cierpienie, lęk i bezsilność przyjmuję jako zadośćuczynienie mojej sprawiedliwości i zabieram takie biedne, bezbronne, stare dziecko i uspokajam swoją obecnością. Czyściec jest przecież moim sanatorium. A czas, jak wiecie, tam nie istnieje. Każdy ma warunki do powolnego lub szybkiego dojrzewania. To zależy od natężenia jego tęsknoty do Mnie, którego tam rozpoznaje i wielbi.


Przekaż synowi, że ojciec jego przygotowuje się z całą powagą i starannością do wejścia w mój dom. Ale to jeszcze potrwa (ze zrozumienia: żadna dusza nie usiłuje wejść do nieba sama, czując swoją niegodność). Dlatego powinniście mu pomagać. Pomoc polega na tym, aby zwracać się do zmarłego, przede wszystkim przebaczając mu wszystko, czym zawinił, mówiąc mu, że się go kocha, że się o nim pamięta, prosząc go o modlitwy i polecając mu ludzi i sprawy. Ponadto prosząc go o włączanie się we wszelkie prace czynione dla dobra innych. Im więcej dobra świadczycie bezinteresownie, tym więcej zmarłych z czyśćca zapraszajcie do współpracy. A gdybyście wiedzieli, na czym polegały niedostatki tamtych osób (na przykład skąpstwo, chciwość, egoizm, pycha, złośliwość, kłótliwość, niechęć do ludzi, gniewliwość itp.), to starajcie się to naprawić, włączając w to „naprawianie” osobę zmarłą.


Powiedz Wojciechowi, że pierwszą czynnością, jakiej dokonuje zmarły, jest przebaczenie wszystkim swoim winowajcom i prośba o przebaczenie skierowana do wszystkich, wobec których zawinił. Tam jest to czynione z całego serca. Dlatego Wojciech może być pewien, że skrucha, żal i pragnienie naprawienia krzywd są absolutnie szczere. Może pomagać ojcu, przepraszając te osoby w jego imieniu. Ponieważ tak daleko odeszliście ode Mnie, że nie da się tego przekazać wprost, Wojciech może mówić, że ojciec mówił mu to we śnie.


Powiedz synowi, że jest zobowiązany ‒ w moich oczach ‒ do pomocy ojcu i wedle miłosierdzia, jakie mu okaże, będzie sam osądzony w przyszłości. Błogosławię go w jego nowym zadaniu na rzecz pomocy ojcu ‒ który jest też moim ukochanym dzieckiem i którego z tęsknotą oczekuję. [...]


‒ Dziękuję Ci, Ojcze, za to, co podałeś, bo to będzie służyła również innym ludziom ‒ mówi Anna. ‒ I dziękujemy za radość, którą nam, Panie, dałeś przez te Twoje słowa.