top of page

Marzec 2022



Miesięczne zestawienie wybranych materiałów publikowanych na profilu facebookowym.




30 marca

O duszach wynagradzających


Z orędzi Adama Człowieka


Matka Boża: Kochane dzieci, dzisiaj przychodzę do was z prośbą Mojego Niepokalanego Serca, abyście się stali prawdziwie duszami wynagradzającymi za grzechy świata. Moja prośba jest kontynuacją apelu Mojego Niepokalanego Serca z Fatimy, gdyż ludzkość pozostaje nadal głucha i obojętna na Moje Matczyne wezwanie. Ludzkość niestety nie wyciągnęła wniosków z tragicznych skutków nie wypełnienia Moich próśb, dlatego coraz bardziej pogrąża się w ciemności. […]


Dowodem Miłości i oddania dusz ofiarnych będzie Komunia święta wynagradzająca za wszelkie zniewagi niewdzięczności wobec Najświętszego Sakramentu. Komunia święta wynagradzająca jest dziełem Bożym przeznaczonym dla ratowania ludzkości.


Jeśli chcecie przystąpić do tego dzieła jako dusze wynagradzające obierzcie sobie jeden dzień w tygodniu, w którym – z całą świadomością – przystąpicie do Komunii świętej, by w duchu wynagrodzenia, w zjednoczeniu z Moim Niepokalanym Sercem i przy wstawiennictwie świętego Józefa – Mojego Oblubieńca – oraz w zjednoczeniu ze Świętymi Aniołami pocieszać Boga i uprosić nawrócenie grzeszników i świętość dla kapłanów.


Pamiętajcie o tym, że w czasie Mszy świętej możecie się ofiarować ze wszystkim, co macie i czym jesteście z Barankiem Ofiarnym i prosić Go, aby ofiarował was z waszymi trudami i cierpieniami w intencji posłannictwa dusz ofiarnych. W ten sposób składacie także i siebie na ołtarzu. Rozważcie dobrze, Moje kochane dzieci, że oddanie się Bogu jako dusza ofiarna nie oznacza prosić Go o wielkie krzyże, lecz jest to ofiarowanie siebie w najczystszej miłości, aby przyjąć Wolę Bożą i żyć w duchu wynagrodzenia. To jest wyrażenie waszej gotowości na wszystko, co Bóg ześle na was, dla Jego większej chwały. Poddanie waszej woli, wasze uczestnictwo w wynagrodzeniu, jest ofiarą, w której oddajecie największą cześć Bogu, jest doskonałym aktem miłości. W tym akcie ujawnia się tajemnica prowadzenia przez Ducha Świętego. Dusze wynagradzające, które swoją miłość okazują Mojemu Synowi, znalazły klucz do Jego Boskiego Serca i drogę do ścisłego z Nim zjednoczenia. Zbawienie, uświęcenie dusz i chwała Ojca były treścią życia Mojego Boskiego Syna – to samo posłannictwo otrzymują te wszystkie dusze ofiarne, które pragną zjednoczyć się z Nim w wynagrodzeniu Ojcu.


W tym dziele Komunii Świętej wynagradzającej jestem obecna przy was, Moje kochane dzieci, ponieważ pragnę, abyście dokonali wynagrodzenia w zjednoczeniu z Moim Niepokalanym Sercem. […]


Dzisiaj, jak nigdy przedtem potrzeba jest wynagrodzenia, by uśmierzyć karę Bożą. Potrzeba jest dusz, które z radością przyjmą ofiarę i złożą je na ołtarzu wraz z Moim Boskim Synem i zjednoczeniu z Moim Niepokalanym Sercem w towarzystwie świętego Józefa i Świętych Aniołów. Bóg zostanie wtedy uwielbiony.


Nabierzcie odwagi w wasze serca i nie lękajcie się zjednoczyć z Moim Boskim Synem, właśnie w tej chwili, gdy świat Go odrzuca. Dajcie wasze pełne świadectwo Jego Królestwu w chwili, kiedy szatan manifestuje zwycięstwo swojego królestwa. Głoście Chrystusa Eucharystycznego, gdy wielu wiernych Kościoła nie wierzy w jego obecność. Módlcie się za kapłanów, aby nie ulegali zwątpieniu, lecz pomnażali wiarę i umacniali innych, kiedy świadectwo jest tak bardzo potrzebne. Kocham was bardzo, Moje drogie dzieci, i cieszę się, że przyjmujecie Moje słowa do waszych serc. Błogosławię was w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.


Źródło: Orędzia Adama Człowieka, 23 stycznia 2010

 

29 marca

Jeśli coś jest dziełem Bożym, to się ostoi


Jeśli coś jest dziełem Bożym, to się ostoi, nie trzeba tego wszystkim „udowadniać” na siłę ani troszczyć się o zdanie i przychylność wszystkich.


Z dziennika duchowego Luizy Piccarrety


Dziś rano, kiedy byłam w moim zwykłym stanie, przyszedł mój ukochany Jezus i w tej samej chwili zobaczyłam spowiednika. Jezus był trochę niezadowolony, ponieważ wydawało się, że spowiednik chciał, aby wszyscy uznali, iż jest to dzieło Boże. Tak mocno chciał ich przekonać, wyjawiając sprawy mojego serca innym kapłanom! Jezus zwrócił się do spowiednika i powiedział mu:


„To jest niemożliwe, również Ja miałem przeciwników wśród ludzi najbardziej szanowanych, a nawet kapłanów i innych dostojników, którzy sprzeciwiali się moim świętym dziełom, posądzając Mnie nawet, iż jestem opętany. Przyzwalam na te spory, nawet wśród ludzi świątobliwych, aby w swoim czasie mogła zajaśnieć prawda. Jeśli chcesz poradzić się dwóch czy trzech kapłanów dobrych i świętych, a także uczonych, aby mieć światło, a także robić to, co chcę Ja, w tym, co należy zrobić, zasięgnąć rady dobrych oraz prosić o modlitwę ‒ na to pozwalam, ale na resztę nie. Byłoby to marnowaniem moich dzieł i żartowanie sobie z nich, co sprawia Mi dużą przykrość”.


Następnie powiedział do mnie: „To, czego chcę od ciebie, to postępowanie właściwe i proste, nie troszcz się o zdanie stworzeń, pozwól im myśleć, jak chcą, bez najmniejszego strapienia. Myślenie, iż wszyscy będą przychylni, jest myśleniem niezgodnym z naśladowaniem mojego Życia”.

Źródło: „Księga z Nieba. Moc Nadziei”, Luiza Piccarreta

 

28 marca

Różaniec do Siedmiu Boleści Matki Bożej a ostrzeżenie


Przez ostatnie dni zachęcałam do odmawiania Różańca do Siedmiu Boleści Matki Bożej ‒ modlitwy, która szczególnie dana jest na ten czas jako lekarstwo na panującą dziś w świecie chorobę objawiającą się brakiem poczucia grzechu i skruchy oraz negacją grzechu w ogóle. "To, o co was proszę, to skrucha. Jeżeli odmawiacie ten różaniec czyniąc medytację, będziecie zatem mieli siłę do niej. Dziś wielu ludzi nie zna już prośby o przebaczenie" – mówi Maryja w Kibeho.

Od dłuższego czasu chodzi mi też po głowie taka myśl, że ten Różaniec jest też dla nas ‒ którzy przecież spowiadamy się i wyznajemy swoje grzechy w sakramencie pokuty ‒ przygotowaniem na wydarzenie, które określa się jako: ostrzeżenie, oświecenie sumienia, mały sąd sumienia, godzina Damaszku. Chodzi o wydarzenie na skalę światową, kiedy wszyscy ludzie na ziemi, wierzący i niewierzący, katolicy i niekatolicy, poznają w jednej chwili stan swojego sumienia w świetle Bożej prawdy. Każdy zobaczy, dokąd by poszedł, gdyby umarł w tej chwili, bez możliwości doświadczenia ostrzeżenia. Więcej na ten temat w tym artykule https://www.vicona.pl/.../ostrzezenie-najwiekszy-akt...

Spowiadamy się, ale czy na pewno zawsze dobrze i dogłębnie? Czy każdy może o sobie powiedzieć, że ma takie poznanie swojego sumienia, że dostrzega najmniejsze pyłki, a każda spowiedź jest tak drobiazgowa jak u mającej doświadczenia mistyczne zakonnicy? A nawet św. Faustyna, gdy przeżyła za życia swój mały sąd, gdy Pan Jezus pokazał jej obraz jej duszy, zadrżała:

„W pewnej chwili zostałam wezwana na sąd Boży. Stanęłam przed Panem sam na sam. Jezus był takim, jakim jest w męce. Po chwili znikły te rany, a pozostało tylko pięć: w rękach, nogach i boku. Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na nią patrzy. Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba. Nie wiedziałam, że nawet z takich cieni drobnych trzeba zdawać rachunek przed Panem. Co to za moment! Kto go opisze? – Stanąć na przeciw trzykroć Świętemu. – Zapytał mnie Jezus: Kto [ty] jesteś? – Odpowiedziałam: Ja jestem sługą Twoją, Panie. – Jesteś winna jednego dnie ognia czyśćcowego”. (Dz 36)

Ostrzeżenie, które nas czeka, może być przeżyciem bardzo bolesnym, tym bardziej, im bardziej ktoś nie dopuszcza prawdy o sobie. Czy nie lepiej więc już teraz trenować stawanie w prawdzie? Małymi kroczkami, aby potem nie być tak bardzo zaskoczonym? Aby mniej bolało? Jestem pewna, że każdy człowiek, nawet najbardziej pobożny, którego ludzie uważają już prawie za świętego, ma na tym polu dużą pracę do wykonania!

Różaniec do Siedmiu Boleści Matki Bożej daje nam tę obietnicę, że odmawiając go właściwie, czyli wczuwając się w boleści Maryi, poznamy powoli nasze ukryte wady i grzechy i dostaniemy łaskę skruchy. Może to być lepszy sposób, niż gwałtowne zderzenie się z obrazem własnej duszy podczas ostrzeżenia. Myślę, że wielu będzie bardzo zszokowanych…

Nagranie Różańca do Siedmiu Boleści Matki Bożej https://youtu.be/42ul4FwsXEc

 

28 marca

Świat zmierza ku karze i oczyszczeniu


Fragment konferencji ks. Stefano Gobbiego o trzeciej tajemnicy fatimskiej: «Świat zmierza ku karze i oczyszczeniu».


(...) On [Jan Paweł II] bowiem mówi jasno o powrocie Chrystusa w chwale i o tym, że my mamy wyjść Mu na spotkanie. Mówi o nowej erze, jaka nas czeka. Bez doświadczenia charyzmatycznego, bez pewnego oświecenia przez Ducha Świętego nie mógłby, widząc aktualny świat, widząc aktualną sytuację Kościoła, którego ciężar i cierpienie niesie, nie mógłby napisać takich na przykład słów: «Składamy dziękczynienie Panu za niezmierzone dobro, jakie uczynił poprzez swych misjonarzy i spoglądając ku przyszłości z ufnością oczekujemy jutrzenki nowego dnia. Wszyscy ci, którzy pracują na wysuniętych placówkach Kościoła są jak wartownicy stojący na murach Miasta Bożego, których pytamy: „Stróże, jak długo potrwa jeszcze noc?” (Iz 21,11). I otrzymujemy tę odpowiedź: „Twoi strażnicy podnoszą głos, razem wznoszą okrzyki radosne, bo oglądają na własne oczy powrót Pana na Syjon” (Iz 52,8).


Ich ofiarne świadectwo, składane we wszystkich zakątkach świata, obwieszcza, że na progu trzeciego tysiąclecia Odkupienia Bóg przygotowuje wielką wiosnę chrześcijaństwa, której początek można już dostrzec.


Maryja, Gwiazda Zaranna, niech nam pomaga, abyśmy umieli zawsze z taką samą gorliwością odpowiadać «fiat» na zamysł zbawienia Ojca, aby ludzie wszystkich narodów i języków mogli ujrzeć Jego chwałę (por. Iz 66,18)» (Watykan 23 maja 1999 List apostolski na Światowy Dzień Misji).”


Kiedy czytałem ten fragment o „wiośnie” przeczytałem raz jeszcze ostatnie orędzie, jakie Najświętsza Panna nam dała:


„Nadszedł czas, byście wyszli z waszego ukrycia i oświecili ziemię. Ukażcie się wszystkim jako Moje dzieci, bo Ja jestem zawsze z wami. Niech wiara będzie światłem, które was oświeca w tych dniach ciemności, i niech gorliwość dla czci i chwały Mego Syna będzie jedyną sprawą, jaka was pochłania. Walczcie, dzieci Światłości, bo godzina Mojej walki już nadeszła.


W surowości zimy wy jesteście pączkami kiełkującymi na Moim Niepokalanym Sercu. Ja umieszczam je na gałęziach Kościoła, aby wam powiedzieć, że właśnie ma nadejść jego najpiękniejsza wiosna”. (24.12.1997)


Drodzy bracia, powiedziałem wam więc w bardzo prostych słowach, co myślę o trzeciej tajemnicy po przeczytaniu jej. Jedyna możliwość ocalenia dla ludzkości, polega na nawróceniu i pokucie. Ukazano w trzeciej tajemnicy męczeństwo Papieża, męczeństwo wielu biskupów, kapłanów i wiernych, ofiar prześladowania. Tej symbolicznej wizji nie można wyjaśniać jedynie poprzez zamach. Chciejmy ją wyjaśniać konkretnie.


Wobec wydarzeń, do jakich dziś dochodzi, do jakich doszło w przeszłości, i w sytuacji, gdy ludzkość nie przyjęła wezwania do nawrócenia, jasne jest że ręka Maryi nie będzie już mogła zatrzymać kary i płonący miecz Anioła zapali świat. To będzie wielkie doświadczenie. Jednakże ta kara, to oczyszczenie, będzie przejawem miłosierdzia. Miłosierdzie i Sprawiedliwość połączą się, gdyż dojdzie do wielkiego oczyszczenia. Po tym oczyszczeniu ludzkość przeżyje nową erę, nowy czas powrotu do Jezusa, do Boga Ojca, który przyjmie ją do ogrodu Swej miłosiernej miłości, aby przypieczętować z nią nowe przymierze miłości. Wtedy ludzkość będzie żyła w doskonałej jedności z Bogiem. To będzie jakby nowy ziemski raj. Chrystus zbuduje wtedy Swe królestwo na ziemi. Papież jasno podkreśla wszystkie te aspekty przyszłości w swoich wypowiedziach. Na tym kończę moją osobistą interpretację.


Teraz zrozumiecie, dlaczego ten Papież, który cierpi, jest krzyżowany i zagrożony nagłą śmiercią, ma odwagę nawoływać do ufności, mówiąc: „Przekroczcie próg nadziei. To bowiem, co nas oczekuje, jest o wiele piękniejsze niż to, co przeżywamy obecnie i o wiele bardziej radosne niż wielka próba, jaką wszyscy będziemy musieli przeżyć i doświadczyć.”


Ks. Stefano Gobbi, Collevalenza, czerwiec 2000 r.

 

28 marca

Nie ma w nas niepokoju, ponieważ wierzymy, że Matka Boża jest z nami


Fragmenty rozmowy z Mariją Pavlović‒Lunetti, widzącą z Medjugoria.

Ojciec Livio Fanzaga: Marijo, czy Twoim zdaniem istnieje zagrożenie wojny światowej, wojny nuklearnej? Czy to realne zagrożenie, czy tylko diabelski sposób na zastraszanie?


Marija Pavlović‒Lunetti: Nie chcę poruszać tematu tajemnic. Ojcze Livio, czy Ojciec kiedykolwiek widział, żebym była zaniepokojona?


O.L.F: Nie.


M.P.L: Nie ma w nas niepokoju, ponieważ wierzymy, że Matka Boża jest z nami. Wierzymy, że Matka Boża słyszy nasze wołanie i modlitwy. Wierzę, że Maryja jest z nami, ponieważ Bóg Ją do nas posyła, aby nam pomagała, tak jak mówiła po tysiąc razy. Myślę, że czterdziestoletnia obecność Matki Bożej pośród nas właśnie na tym polega. „Ludzkość znalazła się na rozdrożu" ‒ jak powiedziała dziś Matka Boża. Matka Boża jest z nami, jest po naszej stronie. Szatan jest silny, Maryja wiele razy o tym mówiła. Szatan został spuszczony z łańcucha. Tak Matka Boża powiedziała na początku nowego tysiąclecia. Dobrze wiemy, że Zły istnieje, czasem nas używa, przez wiele różnych rzeczy, takich jak nasz egoizm, despotyzm czy arogancja. Często postępujemy źle, wyrządzamy krzywdę, ponieważ brakuje nam wrażliwości, miłości Bożej. Jesteśmy tylko ludźmi, skłonnymi do buntu i nieposłuszeństwa, nie słuchamy Bożych przykazań. A Matka Boża właśnie dlatego nas prowadzi, przez swoją łagodność, także przez swoją stałość ‒ jest z nami już od czterdziestu lat. Niezmiennie i wytrwale powtarza, że Bóg jest z nami, że Ona jest z nami, żebyśmy się nie bali.


O.L.F: Kilka miesięcy temu Matka Boża powiedziała: „Szatan chce wypełnić wasze serca lękiem o przyszłość, a przyszłość należy do Boga". Zatem jedna z technik Szatana polega na zastraszaniu, tymczasem powinniśmy wiedzieć, że obecność Maryi i nasza odpowiedź na Jej wezwanie pozwala nam dobrze przeżywać ziemskie życie.


M.P.L.: Właśnie dlatego Matka Boża mówi: ,,Wzywam was, wróćcie do Boga i Bożych przykazań, aby było wam dobrze na ziemi”. Żyjemy tu, na ziemi, ale naszym celem jest niebo. Mamy przykład Łazarza, który był przyjacielem Jezusa i już leżał w grobie. Jego siostry, Marta i Maria, powiedziały, że „już cuchnie", to znaczy, że jego ciało już ulega rozkładowi. Jezus poszedł i wskrzesił go. Łazarz nie uniknął śmierci, przeżył jeszcze ileś lat i umarł. Tak będzie z każdym z nas. Powinniśmy myśleć o tym, że nasze życie tu, na ziemi, jest piękne, jeśli pozwalamy, aby Bóg nas prowadził, żyjemy Bożymi przykazaniami, idziemy drogą świętości, staramy się przekazywać wiarę. Naszym obowiązkiem jest przekazywanie wiary ‒ naszym życiem, naszym przykładem, naszą miłością. Dlaczego tak pokochaliśmy Matkę Bożą? Bo Ona jest odbiciem Boga, a Bóg jest Miłością. Sądzę, że my również powinniśmy stać się takim odbiciem Boga, tej miłości, którą Matka Boża żyje i dzieli się z nami. Jesteśmy na rozdrożu naszego życia, wiedząc, że naszym celem jest raj. A jednocześnie nasze zaangażowanie i nasza praca nie powinny koncentrować się na sprawach materialnych, na konsumpcji i na egoizmie. Postawmy Boga na pierwszym miejscu zamiast własnego ja. Kiedy odnajdujemy tę harmonię pomiędzy sobą a Bogiem, kiedy jesteśmy pojednani z Bogiem, w tym momencie nasze serce przepełnia radość. Nieraz widzieliśmy ludzi przyjeżdżających tu, do Medziugoria, drogimi samochodami, było widać, że są bogaci ‒ ale nie mieli radości w sercu. A kiedy człowiek odnajdzie Boga, odnajdzie Matkę Bożą ‒ doświadcza raju we własnym sercu. I tego nikt nie może mu odebrać. (…)


O.L.F: Chciałbym jeszcze zapytać o to przepiękne zdanie końcowe, kiedy Matka Boża mówi, że Bóg nas kocha i pragnie nas zbawić, i poprowadzić do nowego życia. Co ma na myśli? Czy tu chodzi o nowe życie w niebie, czy o nowe życie, o nowe społeczeństwo ‒ tu, na ziemi?


M.P.L.: Ja zrozumiałam, że chodzi o nowe społeczeństwo: w którym nie ma zepsucia, aborcji, zbrojeń i zniszczenia ‒ a teraz bez przerwy produkuje się broń, także broń jądrową. Ciągle słyszy się o eksperymentach i testowaniu nowych rodzajów broni...‒ społeczeństwo, w którym jest szacunek dla życia i dla natury. (…)


O.L.E: Matka Boża chce, aby było nam dobrze na ziemi. Z Bogiem jest nam dobrze. Bez Boga nigdy nie będzie człowiekowi dobrze, to tylko diabelski podstęp.


M.PL: Z Bogiem jest człowiekowi dobrze na ziemi, ale ja i tak wolę raj. Tęsknię za niebem i jestem także ciekawa, bo tyle poprzednich pokoleń na nas czeka. A przede wszystkim będziemy nieustannie widzieć Matkę Bożą. A nie tylko przez parę minut.


O.L.F: Przecież Ty widziałaś raj.


M.PL: Widzieliśmy... Ale ja chcę iść do raju.



Źródło: „Nasz Dziennik”, nr 72, 28 marca 2022

 

23 marca

Liczyć tylko na Boga


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


11 VI 2002 r.


Zastanawiamy się, czy nasi wschodni i północni sąsiedzi dorosną do życia w przyjaźni z nami. Gdy wymieniamy różne trudności, Pan włącza się do rozmowy:


‒ Moje dzieci, czemuż się tak martwicie? Przecież macie Mnie. A Ja ani obietnic swoich nie łamię, ani nie zaniecham tego, o czym wy wyobrażenia nawet nie macie, Ja zaś dokonam, bo odrodzenie waszego kraju może być moim jedynie dziełem. Przecież dotyczy dusz waszych, a nie ciał. Dotyczy tego, co w was jest duchowe i podlega mojej woli, jeśli zechcecie ją przyjąć.


Fizycznie ‒ tylko rośniecie, natomiast od wewnątrz (duchowo) ‒ rozwijacie się aż do pełni waszych ludzkich możliwości, i to od wewnątrz, od serc waszych rozpocznie się dojrzewanie duchowe, czyli stopniowy rozwój w was pełnego człowieczeństwa. Dlatego nie warto snuć rozważań o przyszłości i z góry martwić się lub niepokoić tym, co wedle waszej znajomości stanu narodu wydaje się nieosiągalne. Bez mojego udziału rzeczywiście tak jest, natomiast ze Mną stanie się to realne. Jednakże o czasie decyduję Ja i Ja potrafię stworzyć wam odpowiednie warunki. Okoliczności są moim działaniem. Nie możecie się do nich przyczynić, bo nie znacie przyszłości, natomiast możecie zaufać Mi jako swojemu Stwórcy i Ojcu. A zaufanie wyraża się spokojnym trwaniem w wierze, nadziei i miłości. Dlatego dałem światu najkrótsze wezwanie: „Jezu, ufam Tobie”, i to jest podstawą paktu miłości, jaki zawieram z wami.


‒ A co my dajemy? Co możemy dać? ‒ pyta Anna.


‒ Wy przyjmujecie Mnie w całej pełni mojej miłości do was — odpowiada Pan.


‒ Co można dać Stwórcy, będąc stworzeniem...? ‒ zastanawia się Anna. Pan odpowiada:


‒ Uznanie tego, że jestem waszym Ojcem i zrozumienie, że stworzyłem was z miłości. Czyż ktoś, kto daje wam pełnię nieskończonej miłości, nie zasługuje na wzajemność...?


‒ Gdybym Cię zapytała, Panie, jak okazać Ci wzajemność, odpowiedziałbyś, że przez pełnię zawierzenia... ‒ upewnia się Anna. Pan odpowiada:


‒ Tak, córko. I tego pragnę od każdego z was. Od tego zależy wasza przyszłość. Wy Mi dajecie swoją wolę, czyli zawierzacie Mi stale i w pełni. Ja daję wam nieskończoność mojego miłosierdzia ‒ możecie to nazwać waszym biletem do domu Ojca. Taka jest zasada stosunku: Ja i ludzkość.


Wy obecnie potrzebować będziecie coraz więcej miłosierdzia, a Ja, aby móc je wam okazywać, potrzebuję coraz pełniejszego zawierzania Mi. Wasza wolna wola, kierowana przez sumienie i rozum, wobec nadchodzących wydarzeń winna zwracać się do Mnie i liczyć tylko na Mnie, bo ludzkie możliwości na nic się wam nie zdadzą.


Czy wierzycie Mi?


‒ Tak, Ojcze. Tylko prosimy Cię, umocnij nas w zawierzeniu Tobie ‒ odpowiadamy.


– A Ja was proszę, dzieci, nie rozważajcie przyszłości w zakresie, na który wpłynąć nie możecie, i nie poddawajcie się presji zła. Róbcie spokojnie to, co możecie. A jeśli sądzicie, że to mało, to wiedzcie, że Ja przyjmuję wasze starania z radością i szacunkiem, ponieważ jest to wszystko, na co was stać.

Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

22 marca

Walka duchowa a Eucharystia


Walka duchowa, jaką prowadzimy każdego dnia, powoduje zmęczenie i wyczerpanie, którego źródła wielu nie rozpoznaje (patrz: cytowany poniżej fragment książki „Oczami Jezusa”). Ta walka z pewnością będzie się jeszcze wzmagać w najbliższym czasie, stawiając nas przed coraz trudniejszymi wyzwaniami. Wielu z nas już teraz ogarnia lęk związany z sytuacją wojny.


Ale Pan Bóg nie pozostawia nas bez pomocy i daje na wzmocnienie swoje Ciało w Komunii świętej. Częste jej przyjmowanie daje po prostu siłę do życia ‒ aby się nie załamać, nie zwątpić, nie popaść w lęk lub rozpacz, nie upaść przez brak miłości czy w jakikolwiek inny sposób, ale by mieć siłę i odwagę "do pełnienia wszystkiego, czego żąda Pan" – jak pisze św. Faustyna. I nie jest to naprawdę tylko „pobożne gadanie”…

Wydaje nam się, że jesteśmy silni, ale mogą na nas przyjść tak trudne sytuacje, że nie wiemy, jak zareagujemy. „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.” ‒ słyszeliśmy w niedzielę w drugim czytaniu.


Tak więc jeśli jeszcze tego nie robicie, rozważcie, aby zacząć CODZIENNIE uczestniczyć we Mszy, przyjmując Komunię świętą. Do tego codzienny różaniec i częsta Adoracja. To prawdopodobnie najlepsze, co możemy teraz zrobić.


Podrzucam też dwa ciekawe fragmenty o walce duchowej i sile Eucharystii:


„Każdego poranku w czasie rozmyślania gotuję się do walki na cały dzień, a Komunia święta jest mi zapewnieniem, że zwyciężę, i tak bywa. Lękam się dnia, w którym nie mam Komunii świętej. Ten Chleb mocnych daje mi wszelką siłę do prowadzenia tego dzieła i mam odwagę do pełnienia wszystkiego, czego żąda Pan. Odwaga i moc, która jest we mnie, nie jest moja, ale Tego, który mieszka we mnie – [taka] jest Eucharystia. Jezu mój, jak wielkie są niezrozumienia; nieraz gdyby nie Eucharystia, nie miałabym odwagi iść dalej po tej drodze, którąś mi wskazał.” (Dz 91)


«Gdy siadaliśmy przy ognisku, zobaczyłem, że Moi uczniowie są zmęczeni. Sądzili, że zmęczenie to było spowodowane marszem. Nie rozumieli, że ich modlitwa również miała w tym swój udział, bowiem gdy się modlą, biorą udział w walce między dobrem a złem... walce nieustannej. Zmęczenie, które ta walka powoduje, jest zmęczeniem duchowym, zmęczeniem, którego wielu nie rozpoznaje. Często wydaje się, że jest ono wynikiem fizycznego trudu, jaki podejmuje się w ciągu dnia. Bywa, że nie zauważa się zmęczenia ducha!


Tak jak zmęczone ciało potrzebuje odpoczynku, tak też jest i z duchem. Tak jak głodne ciało potrzebuje pożywienia, tak jest i z duszą. Ale ilu jest ludzi, nawet wśród tych pobożnych, którzy tego nie rozumieją. (…)

Wiedziałem także, że nie zabraknie pokarmu dla wzmocnienia ich sił, ten bowiem będzie im dany wraz z Moją wieczną ofiarą, która pokrzepi ich ducha i zbawi dusze. Wystarczy tylko, by przyjęli ten dar i by z niego jedli z wiarą… z wiarą, w świetle której ujrzą Mnie obecnego w każdym ofiarowaniu, z wiarą, która otwiera serce na Boga». ("Oczami Jezusa", Carves Alan Ames)

 

22 marca

O poście


Fragment książki: "Oczami Jezusa", Carves Alan Ames


– Czasem – powiedziałem – dobrze jest zdyscyplinować swoje ciało. Gdy pościsz, łatwiej jest wznieść ducha do modlitwy. Czasem taka dyscyplina jest konieczna jako przygotowanie na czas próby, bo gdy dyscyplinujesz ciało, ćwiczysz zarazem umysł. Gdy umysł jest w ten sposób wzmocniony i gdy masz nad nim kontrolę, łatwiej jest pokonać zło, gdy stanie na twej drodze. Łatwiej jest wtedy przetrzymać czas próby i łatwiej jest zdobyć się na poświęcenie dla innych, gdy zajdzie taka konieczność. Spójrz na post jak na dar łaski, a nie jak na karę. Gdy tak postąpisz, dni będą mijać pośród radości, a nie będą torturą; w ten sposób post będzie stanowił jeszcze jedną okazję do ofiarowania twojej modlitwy Ojcu.


Moi uczniowie spojrzeli na Mnie, zgadzając się z tym, co powiedziałem. Judasz nawet zdobył się na uśmiech, ale widziałem, ze ukradkiem przeżuwa kawałek chleba, który ukrył pod płaszczem. Tak trudno Judaszowi było zrozumieć wartość dyscypliny.

Źródło: "Oczami Jezusa", Carves Alan Ames, wyd. Esprit

 

19 marca

Nie bójcie się


Coroczne orędzie Matki Bożej z Medjugorie przekazane Mirjanie (18 marca 2022 r.)


Drogie dzieci, Matczyną miłością was wzywam, abyście pełni siły, wiary i zaufania patrzyli na mego Syna. Jemu otwierajcie swoje serca i nie bójcie się, bo mój Syn jest światłością świata i w Nim jest pokój i nadzieja. Dlatego ponownie wzywam was, abyście się modlili za te moje dzieci, które nie poznały miłości mego Syna, aby mój Syn swą światłością miłości i nadziei oświecił ich serca, a wam dzieci moje, by dodał odwagi oraz dał pokój i nadzieję. Jestem z wami, dziękuję Wam.

 

19 marca

Zaślubiny świętego Józefa z Najświętszą Dziewicą


Fragment książki: "Żywota świętego Józefa" s. Marii Cecylii Bail OSB


Nasz Józef dowiedział się, że święta Dzieweczka miała zostać wydana za mąż, jako że zwoływano wszystkich z pokolenia Dawida, ażeby udali się do Świątyni, po to, by ów, komu Bóg objawi swoją wolę, mógł wziąć Ją za żonę. Józef zachwycił się tą wiadomością i mówił sobie: «Błogosławiony, kogo spotka ten szczęśliwy los!» Czyżby i on sam musiał stawić się jako potomek Dawida? Ogarnęło go zmieszanie, lecz będąc posłusznym nakazowi, zgłosił się do współzawodnictwa, w przekonaniu, że i tak ten wspaniały los nie stanie się jego udziałem, tym bardziej, że ofiarował już Bogu swoją czystość. Pomimo to zawierzał się Bogu gorąco, prosząc o Jego przychylność i pomoc w tak doniosłej sprawie.


(…) W noc poprzedzającą dzień wyboru oblubieńca dla Najświętszej Dziewicy Maryi, ponownie ukazał mu się we Śnie Anioł i oznajmił: «Wiedz, Józefie, że Bogu bardzo podobają się twoje przygotowania oraz twoje żarliwe pragnienia». Po czym umieścił w jego rękach nieskazitelną gołębicę, mówiąc: «Weź ten dar, który Bóg ci ofiaruje, a zostaniesz stróżem Jej czystości. Zachowaj Ją drogocenną, gdyż jest Ona słodyczą Serca Bożego, jest Mu najbardziej umiłowaną i najmilszą istotą jaka kiedykolwiek istniała i będzie istnieć na świecie». I nie powiedział mu nic więcej. Józef przyjął najczystszą gołębicę i rozradowany z otrzymanej łaski, przebudził się, pałając miłością do swego Stwórcy. Jednakże Święty nie mógł odgadnąć znaczenia owego snu. Czuł się wyjątkowo zadowolony i szczęśliwy; nie posiadał się z radości, choć jeszcze nie przypuszczał, co go czeka. Dopiero później błysnęła mu myśl, że dar owej gołębicy może oznaczać, iż to jemu przypadnie los wzięcia Maryi Dziewicy za żonę. Jednakże mając w sobie ogromną pokorę, uznawał się za niegodnego i już dłużej o tym nie rozmyślał. Mimo to, przygotował się rano, aby stawić się w Świątyni do współzawodnictwa z innymi potomkami Dawida, o czym będzie mowa później. (…)


Kiedy zebrali się pozostali potomkowie Dawida wraz z innymi, którzy pragnęli ujrzeć Święte Dziewczę, z powodu rozgłosu, jaki otaczał Ją w całym mieście, kapłan, który miał wydać Ją za żonę człowiekowi z plemienia Dawidowego, zaproponował, by ‒ w celu rozpoznania woli Bożej ‒ każdy wziął do ręki suchą rózgę i modlił się do Boga, ażeby zakwitła u tego, kto miał być przeznaczony na oblubieńca tak zacnej Dziewicy. Wszyscy zgodzili się z tą propozycją i przystąpili do jej realizacji. Tymczasem Najświętsza Dziewica Maryja, zgodnie ze swym zwyczajem, prosiła Boga o pomoc i łaskę, aby przyznano Jej prawego i czystego oblubieńca, który będzie strzegł Jej czystości; wtem ujrzała w duchu, że zostanie Jej przeznaczony najczystszy i najświętszy Józef ‒ tak więc pełna radości dziękowała swojemu Bogu.


Gdy w międzyczasie kapłan modlił się razem ze wszystkimi, a nasz Józef stał na uboczu, gdyż czuł się niegodny, nagle jego różdżka zaczęła pokrywać się śnieżnobiałymi kwiatami, co innych zadziwiło. W ten oto sposób, wszyscy posługujący w Świątyni oraz kapłan orzekli, że to Józef został przeznaczony przez Boga na oblubieńca Świętej Dziewicy. Następnie Bóg raczył zesłać inny znak wskazujący na najczystsze zaślubiny, mianowicie na oczach zgromadzonych nadleciała z nieba biała gołębica, która spoczęła na głowie Józefa, co wzbudziło powszechne zdumienie oraz utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że to jego spośród pozostałych Bóg wybrał na oblubieńca Najświętszej Dziewicy. Wywołało to powszechną radość, jedynie niektórzy rozczarowani ubolewali, że zabrakło im szczęścia. Co czuł w tym momencie najpokorniejszy Józef, można sobie wyobrazić.


Jego serce napełniło się radością i jednocześnie zmieszaniem, ponieważ uważał się za najbardziej niegodnego dostąpienia cudu, lecz w tym zmieszaniu i braku poczucia własnej wartości, doświadczył tak ogromnej radości z powodu szczęśliwego losu, jaki stał się jego udziałem, że natychmiast popadł w ekstazę, powtarzając ciągle: «A gdzież mnie, mój Boże, do podobnie wielkiej łaski? Czy kiedykolwiek zasłużyłem na tak specjalne względy? O, słusznie Anioł zapowiedział mi, że Ty uczynisz mi niezwykłe wspaniałą łaskę i że powinienem się do niej przygotować. Teraz rozumiem, co oznaczała najczystsza gołębica, którą w moim śnie dałeś mi do ręki. abym stał się stróżem Jej czystości. I będę nim, mój Boże, z pomocą Twojej łaski i dzięki przychylności mojej drogiej gołąbki i oblubienicy, Maryi».


W międzyczasie nadeszła Najświętsza Dziewica Maryja, żeby kapłan mógł uroczyście ogłosić Je zaślubiny ze świętym Józefem, a wszyscy zatrzymali się, aby Ją zobaczyć. Najświętsza Dziewica pojawiła się z oczami spuszczonymi ku ziemi, oblana dziewiczym rumieńcem: na Jej widok każdy stanął w osłupieniu i podziwie dla Jej niespotykanej piękności i gracji, dla Jej osobliwej skromności, zazdroszcząc Józefowi szczęśliwego losu. Kiedy zaś Józef Ją zobaczył, wpadł w niebywały zachwyt i osłupienie, w jego oczach pojawiły się łzy z powodu ogromnej radości w sercu. Święty dostrzegł niezwykły blask w dziewiczym obliczu swej najczystszej oblubienicy, usłyszał w sercu głos Boży, który mówił:


«Józefie, mój wierny sługo, oto powierzam ci obiecany dar i oddaję ci najdroższą istotę; jaką kiedykolwiek miałem na ziemi. Powierzam tobie ten skarb, abyś był Jej stróżem. Ta najczystsza gołąbka będzie twoją wierną towarzyszką. Obydwoje pozostaniecie dziewiczo czyści, gdyż to właśnie wasze dziewictwo złączyło was najściślejszym węzłem małżeńskim. Miłość każdego z was teraz połączy się w jedno i będzie poświęcona Mnie, ponieważ to Ja jestem podmiotem i celem wszystkich waszych uczuć i pragnień». W duszy Józefa zapanowała jeszcze większa radość, a jego serce napełniło się pociechą i weselem. Święty nie ośmielał przyglądać się swej najczystszej oblubienicy, lecz zarazem czuł się przyciągany szczerą i serdeczną miłością oraz tkliwą pobożnością, ażeby kontemplować i uwielbiać piękność i majestat Jej oblicza. Za każdym razem, kiedy podnosił oczy, aby na Nią spojrzeć, ogarniał go niebywały zachwyt i pojmował dobrze, oświecony mocą z wysoka, jak bardzo jego oblubienica jest pełna łaski ‒ tym samym czuł się niegodny, iżby z Nią rozmawiać i często powtarzał: «Jakże to, Panie i Boże mój, obdarzyłeś mnie tak wielkimi względami?» Tymczasem kapłan dokonywał obrzędu, jaki praktykowano w tamtych czasach. Podczas wypowiadania słów aktu zaślubin święci małżonkowie ujrzeli, że z ich serc wychodzą płomyki, które połączyły się w jeden płomień, a ten z kolei uniósł się ku niebu. W ten sposób Bóg potwierdził to, co powiedział Józefowi wewnątrz jego duszy, a mianowicie, że ich miłość zjednoczy się w jedno, i że to On sam stanie się ich Umiłowanym, co symbolizował płomień wznoszący się ku Jego niebieskim sferom.


Po zakończonych obrzędach oraz oddaniu z gorącym zawierzeniem Świętej Dziewicy Józefowi przez kapłana, wszyscy opuści Świątynię, a pozostali w niej tylko obydwoje małżonkowie, trwając przez wiele godzin na modlitwie i w ekstazie, podczas której Bóg ukazywał im najwyższe tajemnice".



Źródło: "Żywota świętego Józefa" s. Marii Cecylii Bail OSB, wyd. Królowa Pokoju

 

16 marca

Jak król Francji będą żałować i poświęcą mi Rosję, lecz będzie za późno


Potem rzekła Matka Boska do mnie: «Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Św., aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka. Tyle dusz zostaje potępionych przez sprawiedliwość Bożą z powodu grzechów przeciwko mnie popełnionych. Przychodzę przeto prosić o zadośćuczynienie. Ofiaruj się w tej intencji i módl się».


Mówiłam o tym mojemu spowiednikowi, który mi polecił spisać, czego Matka Boska żądała.


Później, przy pomocy odczucia wewnętrznego Matka Boża powiedziała mi, skarżąc się:


«Nie chcieli usłuchać mojej prośby! Jak król Francji będą żałować i poświęcą mi Rosję, lecz będzie za późno. Rosja rozszerzy swoje błędy po całym świecie, wywołując wojny, powodując prześladowania Kościoła. Ojciec święty będzie bardzo cierpiał. »

 

15 marca

Ludzkość przeżyje rozpad budowy wieży Babel


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


5‒9. 05.2002


Mówi Pan:

– (...) Wobec zagrożenia śmiercią masową i straszną zaginie narkomania, alkoholizm, głupie i prymitywne rozrywki. Wasze środki przekazu zostaną sparaliżowane przez strach, a Duch Święty sprawi, że wstyd i wyrzuty sumienia ogarną powszechnie liderów, którzy wytyczali wam szlaki zepsucia i zniewolenia i ośmieszali wasze tradycje, kulturę i wiarę. Wobec powszechnego zagrożenia nie będzie już czasu na profanowanie dobra i realizowanie dalszej destrukcyjnej działalności. Wasz kraj stanie się na nowo nawrócony. (...)


28.06.2005


(…) teraz pracujecie nad wyrobienie cnoty męstwa, wytrwałości. Ja ufam wam i wielu, wielu innym, że nie odwrócicie się ku swoim sprawom prywatnym, nie zostawicie swoich zadań i nie zrezygnujecie z dalszych prób.


Teraz na waszych oczach będzie się rozsypywać, skłócać, walczyć ze sobą środowisko ludzi u władzy, tych, którzy się zaprzedali Szatanowi (‘chodzi o Europę, Rosję, a częściowo i inne kraje’). Nie może być, aby ludzi służących Szatanowi obejmowała miłość wzajemna, życzliwość, chęć pomocy i współpracy. To jest wręcz sprzeczne z metodą działania Szatana, któremu służy wielka część ludzi, od których zależy władza. Wy sobie nie zdajecie sprawy, jaką władzę zdobył wasz nieprzyjaciel wśród ludzi polityki, wielkiego biznesu, finansjery. Szatan kieruje ludźmi, których uzależnił od siebie, można powiedzieć, kupił. Jakaż przyjaźń i zrozumienie może ich łączyć? W grę wchodzi tylko korzyść i władza. O to się toczą nieustające przetargi.


Cała ludzkość stoi wobec zagrożenia swojego istnienia i nic o tym nie wie, aby zaskoczenie dodało grozy nadchodzącym wydarzeniom. Już wam mówiłem, że strach jest ostateczną koniecznością, i muszę się nią posłużyć wobec was, aby uratować choć część ludzkości, a ginącym dać szansę ratunku w ostatniej chwili życia.


Proszę was, nie martwcie się, bo nie będziecie bezużyteczni. (…)


‒ Pokazaliśmy wam dzisiaj teksty kazań arcybiskupa Józefa Teodorowicza. Chciałbym, aby poważnie zainteresowano się jego pismami, bo są niezmiernie jasnym i prostym, a przy tym zachęcającym tłumaczeniem związków, jakie zachodzą pomiędzy waszym narodem a Mną samym ‒ teraz, kiedy przygotowuję was do waszego głównego zadania, tj. stworzenia ustroju opartego na prawach moich, przy którym to tworzeniu będziecie mieli pomoc moją, Maryi i całego nieba, tak żebyście, służąc Mi, jak tego pragnę, zostali jedynym krajem w Europie, który się nie rozpadnie, nie popadnie w chaos, nie przeżyje katastrof żywiołowych, a jeśli, to nieznaczne; to też od waszej postawy zależy.


Ludzkość, moje dzieci, przeżyje rozpad budowy wieży Babel i całkowity rozkład życia społecznego, podczas gdy wy w oparciu o Mnie, ufając Mi i służąc sobie wzajemnie, zaczniecie naprawiać wszelkie błędy prawne i polityczne. Zaczniecie po prostu budować Mi dom, bo cała wasza ojczyzna stanie się moim domem.


Chcę, abyście byli moim świadkiem, a powracając do Mnie, przygotujecie się do służby świadków moich, inaczej służby apostolskiej, względem wszystkich waszych sąsiadów, a także nowych narodów, młodych, bez doświadczenia, które ‒ mając wzorzec życia w ładzie, pokoju, bezpieczeństwie ‒ będą go naśladować. Żyjąc godnie, także pod względem materialnym, całe swoje siły i uwagę poświęcać będziecie stałemu doskonaleniu i ulepszaniu waszych praw tak, jak być powinna, czyli jak najwięcej wolności, jak najmniej przymusu i rozkazów. Musicie wychować pokolenia obywatelskie, to znaczy działające wspólnie, w jednym celu, rozumiejące się, czujące się gospodarzami we własnym kraju.


Drugą sprawą jest pomoc wszystkim waszym niedojrzałym do prawidłowej wspólnoty życia ze Mną sąsiadom w ich biedach i trudnościach. To oni będą was prosić o pomoc, widząc u was ład, sprawiedliwość i miłosierdzie społeczne.


Ponieważ Królową waszą jest Maryja, możecie się spodziewać pokoju wewnętrznego, rozwoju dzieł miłosierdzia i ochotnej służby społecznej wedle wszelkich potrzeb.


Nie będę mówił, że cały mój lud Boży, powiększający się nieustannie, powinien współpracować ze sobą, tym bardziej że Kościół mój ogarnia was i nie będzie podziałów pomiędzy klerem, zakonami czy katolikami świeckimi. Wspólnie będziecie działać. [...]


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

15 marca

Jak bardzo trzeba trzymać na wodzy swoje emocje i bronić się przed myślami nieżyczliwymi


Fragmenty książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


5‒9. 05. 2002 r.


(…) Moje dzieci, będziecie się przeciwstawiać planom nieprzyjaciela, dlatego nie powinno w was być niczego z jego własności: nienawiści, mściwości, przewrotności, pogardy dla innych, egoizmu, dążenia do osiągania osobistych korzyści i robienia kariery ‒ bo tam, gdzie on znajdzie w was coś swojego, zniszczy was. (…)


10. 05. 2002 r.


Mówi Pan:

– (…) Jak bardzo trzeba trzymać na wodzy swoje emocje, zwłaszcza te negatywne, bronić się przed myślami nieżyczliwymi, które są wam podrzucane, starać się o czystość intencji, a przede wszystkim stale przebaczać wszelkie urazy, przykrości, nietakty czy złośliwości bliźnich.


Przebaczanie powoduje, że stajecie się znowu czyści. Mogę wam to przybliżyć przez porównanie. Jeżeli się stykacie z czyjąś świadomą złośliwością albo poważną krzywdą, wygląda to tak, jak gdyby wasze odzienie było obsypane błotem i brudem ‒ bo ono to błoto wchłonęło. Przebaczenie jest jak gdyby nałożeniem czystej, nieskazitelnej szaty. To naturalnie dotyczy duszy, a nie ciała, ale ludzka dusza bardzo łatwo przyjmuje skażenia pochodzące ze „świata” ‒ Grzegorzu, weź świat w cudzysłów ‒ tego świata, którego panem jest nieprzyjaciel.


Pamiętajcie też o tym, że to wy go obieracie swoim władcą, bo wydaje się wam, że ten wybór przyniesie wam korzyści. I jak już raz wam powiedziałem, Szatan obecnie ma więcej wyznawców niż Ja (‘chodzi zarówno o wyznawców służących mu świadomie, jak i o niewolników, którym wydawać się może, że służą sobie, ale naprawdę są zniewoleni’).


Moi kochani, wczoraj mówiłem wam, że jest to czas mobilizacji, przygotowywania się do zadania, jakie każdemu z was powierzę. Ale zaczynajcie od najprostszych przygotowań [...] ‒ uśmiech wszędzie tam, gdzie spotykacie się z ludźmi, a im bardziej są oni zabiedzeni, nieszczęśliwi, chorzy, zmartwieni, tym wasz uśmiech musi być szerszy. Bo uśmiech jest też darem.


A teraz powiedzcie Mi, czy naprawdę czegoś ważnego wam brakuje.


'Odpowiadamy kolejno, a w końcu stwierdzamy, że nie tylko niczego ważnego nam nie brakuje, ale że dobrze nam jest z Panem'.


‒ Moi drodzy, cieszę się, ze dobrze wam ze Mną. Pragnę, abyście zawsze pamiętali, że Ja nie jestem nigdy sprawcą waszego cierpienia. Świat materii ma swoje prawa i wszystko tu na ziemi przemija. Ale to tak jak z porami roku; wiecie o tym i jesteście przygotowani na to, że na przykład wiosna nie trwa wiecznie. Ale cierpienie, choroba, śmierć, wypadki, kalectwo, upośledzenie ‒ to wszystko jest terenem waszych doświadczeń. Istotne zaś jest to, co wybieracie: albo podjęcie waszego zadania ze Mną, a wtedy ciężar jego jest lekki, albo odrzucacie wszelkie próby, stosujecie uniki lub wręcz przerzucacie ciężary na barki waszych bliskich.


Ucieczka przed waszym zadaniem, takim, jakie wam daję, nie jest nigdy właściwym wyborem. Jeśli jesteście ze Mną i liczycie na Mnie, na moją pomoc, nie popełnicie nigdy takiego błędu.

Musicie pamiętać, że wasze zadania życiowe wyrabiają w was dojrzałe człowieczeństwo, a wtedy stajecie się wzorcem i oparciem dla innych. Moim celem w stosunku do was jest, abyście przychodzili do Mnie jako ludzie dojrzali do pełni waszego wymiaru człowieczeństwa. To właśnie nazywacie świętością. Zapewniam was, że świętych jest nieskończenie więcej niż tych, którzy zostali oficjalnie uznani za takich przez Kościół.

Świętość jest to odnalezienie swojego powołania, podjęcie go i realizowanie wytrwałe, możliwie jak najlepiej do końca.


A z moją pomocą ta codzienna realizacja jest radością, bo Ja jestem przy was, aby nieść wam ulgę, wspomagać i dawać wam pewne oparcie, tak jak robią to nawet ziemscy ojcowie.


Cieszy Mnie, ze dla nikogo z was, tu obecnych, nie jestem odległy, wymagający, surowy, a przeciwnie, widzicie we Mnie Tego, kim jestem: Ojca miłosiernego, litościwego, którego wzrusza wasza kruchość, słabość, a nawet wasze braki, który czuwa nieustająco nad każdym z was i okazuje wam swoją miłość w wieloraki sposób. Od was zależy, czy ją zauważacie. (Wdzięczność nie jest powszechną cechą ludzką ‒ dodaje Pan „po cichu”.) Mnie nie zależy na waszej wdzięczności, lecz na dobru każdego z was. Pragnę, abyście weszli do mojego domu w królewskich szatach dzieci moich ‒ bo prawdziwym powodem do chwały jest dla was dziecięctwo Boże, a otrzymuje je ode Mnie każdy człowiek na świecie.


Teraz przyjmijcie błogosławieństwo moje. Niech spocznie na was moja radość, mój pokój i pewność mojej miłości. Niech pozostaną z wami. Tulę was do serca, dzieci moje.


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 
14 marca

Konieczne oczyszczenie świata


Fragment konferencji ks. Grzegorza Bliźniaka


Bolesne oczyszczenie świata i każdego z nas już trwa i nie będzie lepiej... Jest ono konieczne, musi być bolesne i nie może już być zatrzymane - będzie się potęgować, aż świat się oczyści. Ale naszymi modlitwami możemy je jeszcze złagodzić i uratować tych, którzy idą na zatracenie.


W tym czasie Bóg nie pozostawi nas jednak samych, ale będzie wspomagał szczególną łaską. On nie chce, żebyśmy się lękali, zwłaszcza jeżeli staramy się być blisko Boga.


Źródło: https://youtu.be/4JcOSx6a9Ec

 

14 marca

Módlcie się za tych, którzy giną


Fragment książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


17.04.2002 r.


To nie jest czas pokoju dla ludzkości, a czas zdecydowanego opowiedzenia się za Bogiem i Jego prawami albo przeciw Niemu. Wszelkie lenistwo, zaniedbanie, odwlekanie oskarża was przed Panem. Proście też za waszych wschodnich sąsiadów, łącząc modlitwę z darowaniem im ich win wobec was. (2.04.2002 r.)

Módlcie się dalej za wszystkich zagrożonych śmiercią i tych, którzy będą ginąć. Bo będą. Ale ujawni się też straszny plan nienawiści, która widzi tylko jedno wyjście: śmierć tych, których uważa za wrogów. (15.04.2002 r.)


Modlimy się we dwie. Pan mówi:


‒ Moje kochane dzieci. Same widzicie, że nadciąga już huragan, a niebo zaciąga się czernią. Chciałem, ażeby ludzkość sama oceniła, jak nisko upadła, jak straszliwie błądzi oślepiona i omotana korzyściami materialnymi i wspaniałościami techniki. Zapragnęła zastąpić Mnie doskonałością maszyn, z których korzysta i w które wierzy, że przyniosą jej szczęście.


Moje drogie dziewczynki, same widzicie, co dzieje się z naturą ludzką: ile teraz panuje nienawiści, żądzy dominacji i władzy, zachłanności i pożądania zdobyczy. Prosiłem, abyście się modlili za tych, którzy będą ginąć, bo nie ma dnia, w którym niespodziewaną i nagłą śmiercią nie ginęłoby wiele osób.

Proszę was usilnie, pamiętajcie o modlitwie za ginących. Musicie uwierzyć Mi, że jest to większa pomoc, niż gdybyście byli przy nich, żeby ich opatrywać czy leczyć.


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

11 marca

Pragnę, abyście stawali przy Mnie oczyszczeni z wszelkich żalów i pretensji


Fragment książki: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska


18.03.2002 r.


Modlimy się we dwie:


‒ Witamy Cię, Ojcze. [...] Powiedz nam, proszę, czym najbardziej mogłybyśmy uczcić Święto Twojego Zmartwychwstania.


‒ Moje kochane córeczki ‒ odpowiada Pan. ‒ Najbardziej ucieszycie Mnie, pozwalając Mi kochać się tak, jak tego pragnę, nie stawiając Mi oporu. Tak niewiele do tego potrzeba...


Proście, abym został odnowicielem waszych serc. Znaczy to, że pragnę oczyścić wasze serca ze wszystkiego, co je zaśmieca. Pragnę, aby wasza miłość była naprawdę czysta. Dlatego ‒ przez nadchodzące dni ‒ przypominajcie sobie każdego, kto spowodował wasz ból, uraził was lub zranił, i każdą z takich osób oddawajcie Mnie z prośbą o ich uleczenie i uzdrowienie, dodając do tej prośby swoje przebaczenie. To dotyczy wszystkich: żywych i „zmarłych”.


‒ Czyli tym ludziom po to, by Pan mógł ich uleczyć, potrzebne jest nasze przebaczenie. To jest zaproszenie do współpracy...


‒ Tak, dzieci, zapraszam was do współpracy nad zbawianiem świata. Każde z was może dodać choć odrobinę dobra, aby polepszyć sytuację całej ludzkości. [...]


‒ W takim razie zrobimy to z całą pewnością ‒ mówi Kamila. ‒ Ale prosimy Cię, Panie, o pomoc w przypomnieniu sobie tych wszystkich osób ‒ abyśmy nikogo nie pominęły.


‒ Zacznijcie od zmarłych ‒ odpowiada Pan. ‒ Dam wam przykład. Mówiłaś, córko, że twój ojciec nie umie okazywać miłości, bo sam nie zaznał miłości rodziców, gdyż wcześnie ich stracił, a wychowywała go ciotka, osoba niezamężna i raczej surowa. Przebacz jej w imieniu twojego ojca, a wtedy będzie Mi łatwiej podejść do niego z miłością.


‒ Dziękuję Ci, Panie, że dajesz nam możność przebaczania również w imieniu innych ludzi, i za to, że pokazujesz nam, że coś zależy od nas.


‒ Córeczki moje ‒ tych ludzi, którzy są daleko ode Mnie, powinnyście traktować jak niemowlęta i dlatego możecie przebaczać i prosić o przebaczenie w ich imieniu. Wasze przebaczenie jest miłosierną miłością względem bliźnich. Wtedy nie tylko wy „wchodzicie” w głąb mojego serca, ale też wprowadzacie tych, którzy trzymali się od niego z daleka. Potrzeba Mi waszego orędownictwa, dzieci. Niech to będzie wasze zadanie aż do dnia Zmartwychwstania.


Teraz tulę was do serca i obiecuję moją pomoc. Przyjmijcie błogosławieństwo Ojca i Syna i Ducha Świętego. +


21.03.2002 r.


Pan mówi:


‒ Chciałbym, abyście cały okres do Święta Zmartwychwstania poświęcili na dokładne i szczegółowe przypomnienie sobie i pojednanie się z wszystkimi waszymi bliźnimi. Proście też Mnie w imieniu tych, którzy mają względem was winy, a nie żałują i nie przepraszają, o wybaczenie im i sami wybaczajcie.


23.03.2002 r.


Przedstawiamy Panu w imieniu innych ludzi różne prośby o przebaczenie, a także przebaczamy same i dziękujemy. Trwa to długo, także z powodu dygresji. Gdy się spostrzegamy, przepraszamy Pana i prosimy Go o słowo i o pokierowanie naszą modlitwą. Pan mówi:


‒ Dobrze zaczęłyście, córeczki. Postępujcie tak dalej w miarę jak przypominać wam będzie wasz Anioł Stróż wasze kontakty z bliźnimi lub sprawy zaniedbane i zapomniane, a także nowe wydarzenia lub sprawy w waszym otoczeniu. [...]


Przez was mogę ogarnąć z miłością wszelkie problemy, smutki, nieporozumienia wśród waszych bliskich. Dlatego na zakończenie naszego spotkania proszę was, powierzcie Mi siebie i wszystkich (żyjących), na których wam naprawdę zależy.


Czynimy to w cichej modlitwie. Pan mówi:

‒ A teraz proszę was, dzieci, odmówmy obie modlitwy, których was nauczyła Matka moja.

Po odmówieniu modlitw (do współudziału zaprosiliśmy Polaków z nieba i Aniołów Stróżów) prosimy Pana o błogosławieństwo.


‒ Moje dzieciaki kochane ‒ przecież dla kogoś musicie być wreszcie dziećmi, bo potrzebujecie miłości rodzicielskiej ‒ przytulam was do serca, napełniam moją miłością i daję wam pełną radość i poczucie stałej przynależności do Mnie, moje córeczki. Przyjmijcie błogosławieństwo Ojca Niebieskiego, Syna i Ducha Świętego. +


26.03.2002 r.


Spotykamy się we troje na modlitwę. Bogusław pyta:


‒ Chciałem spytać, Panie, jak mogę zadośćuczynić tym, których skrzywdziłem?


‒ To bardzo proste ‒ odpowiada Pan. ‒ Oddaj ich mojej miłości i powiedz Mi jedno: czy możesz Mi podziękować za to, że oni istnieją, że dałem im życie i są?


Pan mówi dalej:


‒ Pragnąłbym dla każdego z was, aby mógł mówić o wszystkich, którzy go otaczają: „Ojcze, dziękuję Ci, że dałeś im życie ‒ tak samo jak dziękuję Ci za moje życie”. [...]


‒ Proszę Cię, Jezu, za tymi trzema pacjentami, których dzisiaj miałem, a którym nie umiałem pomóc... ‒ prosi Bogusław. ‒ Kochany synu, masz przecież przy sobie swojego Anioła ‒ dobrze „przeszkolonego” i przygotowanego do pomocy tobie ‒ radź się go po cichu. On powinien z radością ci pomagać, jeśli go wezwiesz.


‒ Panie, mam trudność z przypomnieniem sobie ludzi, którym powinienem przebaczyć ‒ mówi Grzegorz.


‒ Więc, proszę cię, weź się poważnie do tego, co radziłem Annie (chodzi o ofiarowywanie trudów, cierpień, przykrości za tych, którzy szkodzą Polsce).


Pragnę, abyście w dniu pamiątki mojego Zmartwychwstania stawali przy Mnie oczyszczeni z wszelkich żalów i pretensji i przyprowadzali do Mnie jak najwięcej osób, za które prosiliście i którym przebaczaliście, abym Ja ich mógł oczyścić.


‒ Dobrze, będziemy się starali, Panie. [...]


Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

9 marca

Zaczynajcie dziękować Panu


16. 01. 2002 r


Modlimy się za Polskę. Gdy mówimy o trudnościach i lękach wobec nasilającego się zła, ojciec Jan radzi:


– A ja po tym, co zobaczyłem, dodam wam taką radę: W chwilach załamania i depresji zaczynajcie dziękować Panu za wszystko, co otrzymaliście i otrzymacie, i za wszystko, co Pan dla naszego narodu uczyni. Takie krótkie modlitwy, zaręczam wam, obezwładnią zupełnie Szatana. On nie jest w stanie znieść waszej wdzięczności Bogu i uwielbiania Go.



Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

7 marca

Dziś część kapłanów jakby zatraciła ducha patriotyzmu i odpowiedzialności za naszą Ojczyznę


Fragment rozmowy z ks. Józefem Niżnikiem, kustoszem Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie.


Wojna na Ukrainie i strach przed zagrożeniem pokoju w Polsce rodzą też pytanie o męstwo kapłanów. Czy i tu wzorem może być św. Andrzej?


– Kapłan zawsze bardziej przemawia swoją postawą niż słowami. Święty Andrzej to świadek miłości Jezusa Chrystusa. Ludzie, którzy pod jego wpływem przechodzili z prawosławia na katolicyzm, nie byli przez niego nawróceni, ale byli pod urokiem jego autentycznej postawy miłości do Boga, którą on żył i która przepełniała wszystkie jego działania. Męstwo rodzi się z miłości do Chrystusa. Tylko ona daje siłę świadczenia o Ewangelii, daje odwagę bycia innym niż wszyscy, niezależnie od okoliczności zewnętrznych. (…)


W czasach zagrożenia pokoju, trwogi o życie i przyszłość to kapłani są ostoją siły duchowej powierzonych im wiernych?


– Wszelkie działanie kapłana, które nie jest oparte na modlitwie, nie przyniesie owocu. Siłą obrońców Ukrainy jest dziś modlitwa całego świata ‒ kapłanów i wiernych orędujących na kolanach przed Bogiem za nimi. Umierając, św. Andrzej nie wstydził się tego, że jest Polakiem. Sam o sobie mówił, że jest Małopolaninem. On był patriotą.


Dziś część kapłanów jakby zatraciła ducha patriotyzmu i odpowiedzialności za naszą Ojczyznę. To trzeba na nowo przemyśleć i powrócić do naszej chlubnej tradycji, gdy kapłani ze względu na Boga uczyli ludzi miłości do Polski. To jest potrzebne, bo jak nie będziemy kochać Polski, to jak będziemy mogli kochać Kościół ‒ naszą ojczyznę niebieską?


Modlimy się więc razem za kapitanów, by oni byli silni duchowo.


– Czterechsetną rocznicę święceń kapłańskich św. Andrzeja Boboli 12 marca br. poprzedza nasza modlitwa nowennowa. Jest to odpowiedź na małą liczbę powołań kapłańskich. Na puste seminaria. Kapłani i osoby konsekrowane potrzebują naszej modlitwy. Bez modlitwy ludzi kapłani będą słabi. To relacja wiązana. Ludzie modlą się za księdza, ksiądz za ludzi i wszyscy razem klękamy przed Najświętszym Sakramentem, bo to nasza wspólna troska o Kościół.



Źródło: „Nasz Dziennik”, 7 marca 2022

 

7 marca

Uspokajać swoje serce


Ks. Dominik Chmielewski: „Mamy być jak Jozue, którzy uczą się ‒ szczególnie dzisiaj ‒ trwania na Adoracji, trwania przed Najświętszym Sakramentem, trwania w obecności Bożej, aby coraz bardziej uspokajać swoje serce. Aby coraz bardziej się uczyć, że kiedy przyjdą coraz trudniejsze sytuacje, to On przejmuje dowodzenie, a nie mój rozumek i moje logiczne myślenie. Bo przyjdą takie sytuacje, w których nasz rozumek nie da rady rozwiązać tego wszystkiego, co przyjdzie i wejdziemy w taki lęk, w taki strach, w taką panikę… Musimy nauczyć się być tymi, którzy słuchają Boga, bo to Bóg będzie walczył za nas. Bóg będzie nas prowadził. Tak się wygrywa bitwy”.

 

7 marca

Ciąg dalszy bestsellerowej książki "Zadanie Polski" Anny Dąmbskiej


Tytuł niniejszego tomu: ‘Serviam!’ – „Będę służyć” – jest postawą Autorki wobec Polski. To jej pragnienie, by nasz naród zdecydował się służyć Bogu w Jego planach odrodzenia ojczyzny. Słowo ‘serviam’ jest zarazem przeciwieństwem deklaracji ‘non serviam’, przypisywanej duchowi buntu, Lucyferowi.


Niebo ujawnia tu szczegółowo Boże zamierzenia wobec Polski i Polaków. Zaufanie i oddanie się Jezusowi oraz Jego Matce oznaczają przede wszystkim służbę: usilną walkę o własne nawrócenie, a także stałą modlitwę o nawrócenie wszystkich, których zbawienie wieczne jest zagrożone. W świecie coraz bardziej odwracającym się od Boga, modlitewna współpraca narodu polskiego z wolą Bożą może zyskać istotną wartość w planach Opatrzności.


W książce znajdziemy także zapowiedzi wojen, epidemii i kataklizmów. Odsłonięte zostają plany i sposoby działania sił zła. Ukazane wydarzenia końca czasów podkreślają potrzebę niesienia pomocy i solidarności międzyludzkiej. Otarcie się o zagładę pozwoli ludzkości uświadomić sobie, że uratowała się dzięki miłosierdziu Bożemu.


Autorką książki jest Anna Dąmbska (1923–2007), mistyczka pozostająca pod opieką Kościoła, która przez ponad 20 lat spisywała wypowiedzi, wyjaśnienia i napomnienia Zbawiciela, Matki Bożej i dusz odwiedzających ją w warszawskim mieszkaniu. Unikająca rozgłosu, znana z publikacji religijnych wydawanych pod pseudonimem „Anna”, m.in. „Świadkowie Bożego Miłosierdzia” i „Zaufajcie Maryi”.

«Niech teksty niniejsze służą każdemu, kto zechce poznawać duchowe dzieje naszej Ojczyzny i Narodu oraz zechce stawiać Bogu w modlitwie medytacyjnej pytania o dzisiejsze duchowe szanse Polski oraz o Boże zaproszenie wobec Narodu i Ojczyzny pośród innych narodów świata w nowym czasie. Na te drogi rozumnej wolności serca błogosławię.». ‒ Andrzej Dzięga, Arcybiskup Metropolita Szczecińsko-Kamieński

Fragment książki Anny Dąmbskiej „Serviam! Duchowa misja Polaków”


26 IV 2002 r. Rozmawiamy o wydarzeniach w Ziemi Świętej. Przepraszamy Pana i modlimy się przez wstawiennictwo Maryi o przebaczenie dla winowajców. Zapraszamy do współudziału w modlitwie różne osoby: ojca Jana, s. Teresę Benedyktę od Krzyża, Janusza Korczaka, ks. Daniela Rufeisena. Oddajemy Panu nasz ból; przebaczamy w imieniu pokrzywdzonych ich krzywdzicielom. Prosimy Pana, aby z tej tragicznej sytuacji wyciągnął dobro.


– Witam was, dzieci – mówi Pan. – Cieszy Mnie, że poczuwacie się do braterstwa z ludźmi krzywdzonymi i cierpiącymi – mówię o wszystkich ludziach na całym świecie. Niech wasze modlitwy zawsze ogarniają takich ludzi. Niech wstawiennictwo wasze będzie jednakowo gorące dla ludzi wszystkich ras i religii, gdyż wtedy łączycie się w pragnieniach z całym moim niebem.


Moi kochani, chcę wam dziś powiedzieć, że powinniście przygotować się do przyjęcia Ducha Świętego, a to znaczy oczyszczać się jak najszybciej i jak tylko możecie najlepiej od wszystkiego, co wam przeszkadza w uzyskaniu czystości serca, myśli i pragnień. Dam wam pewne wskazówki.


Przemyślcie swoje życie i to, co jest jego celem: czy wybór Mnie jako Króla waszych serc, i zadecydujcie, że pragniecie, aby dalsze życie wasze było jak najczystszą i jak najaktywniejszą służbą Mnie, najbardziej widoczną w zaspokajaniu potrzeb ludzkich, lecz także w zaradzaniu potrzebom mojego Kościoła w waszym kraju, tak aby panował w nim ład, harmonia i szacunek wzajemny. Niech łączy was wspólnota celów. Słowem jedni drugich wciągajcie do działania, a nie odtrącajcie.


Chciałbym, abyście przyjęli czas zagrożenia zagładą jak żołnierze przeszkoleni, przygotowani i wiedzący, o co i dla kogo walczą. Nie trzeba wam już tłumaczyć, że nadchodzi czas wyboru, ale doskonale wiecie, że nie jesteście sami. Każdy z was może służyć innym pomocą – mówię o tu obecnych. Nie ma wśród was osoby, która by nie mogła podtrzymać, zachęcić, napełnić nadzieją, a nawet włączyć do swoich prac innych ludzi, wskazując im ich możliwości i ich umiejętności. […]


To, co dziś wam mówię, możecie nazwać mobilizacją. Ale też mówię wam to w zaufaniu – nie do szerzenia (obecnie, tj. w 2002 r.). Nadchodzi okres męczeństwa mojego Kościoła. Nie tak może, jak było w starożytności, ale poprzez prześladowania, nawrót do pogaństwa wszystkich światowych „elit” (Pan mówi to z przekąsem, bo te elity są samozwańcze i nie mają prawa decydować o losach ludzkości), które przeprowadzają z pośpiechem plany swego pana – księcia tego świata. Nieprzyjaciel wasz wie, że ma mało czasu, a w nim musi dokonać zagłady ludzkości, a planuje, że i globu ziemskiego. Uważa, że ma dość sił i możliwości, a przede wszystkim sług wykonujących jego plany z absolutną nieświadomością, że planują również swoją śmierć, i to śmierć wieczną.


Wiecie dosyć o mojej naturze, aby móc zaufać Mi i polegać na mojej bezwarunkowej miłości do was, moich dzieci, ludzi. Przez całe lata mówiłem do was, a Matka moja w tak wielu miejscach ziemi głosi wam moją miłość, uspokaja, uzdrawia na duchu i ciele i przygotowuje was do służby światu. Przecież każda wasza modlitwa – tłumaczy Pan – ofiary, posty świadczą o waszej trosce o bliźnich, a nimi są wszyscy ludzie ziemi. Nawet ci, którzy teraz lekceważą Jej wezwania, zwrócą się ku Maryi i będą szukać Jej przewodnictwa lub u Niej ratunku. Dlatego zachowajcie słowa Maryi i słowa moje, aby móc dzielić się nimi.


Ale od was w tym kraju spodziewam się dużo więcej: spodziewam się działań zbiorowych polegających na wskazywaniu ludziom celów i dróg, którymi mogą do Mnie dojść. A celem ogólnym powinno być ratowanie całego społeczeństwa przed załamaniem się, rozpaczą i nieobliczalnymi reakcjami. (…)


Kochani, spokojnie żyjcie, mówiąc Mi codziennie, że pragniecie zrobić wszystko, na co Ja liczę w stosunku do każdego z was. I chciałbym, abyście się nauczyli z góry dziękować za wszystko, czego Ja pragnę przez was dokonać – przez was i przez cały wasz naród.


Moje dzieci, wiem, że musicie powoli się rozejść, ale na drogę daję wam moją radość i obietnicę, że jeśli wy się nie zniechęcicie, to Ja sprawię, że życie każdego z was będzie pożyteczne i przyniesie ludziom radość i nadzieję. Wszystkie wasze dotychczasowe i przyszłe znajomości będą wam w tym służyły.

To jest, moje drogie dzieci, mój gmach przyszłości. A skoro mój, to musi zaistnieć w materii i żadne bramy piekielne nie przemogą go.


Moje kochane „cegiełki”. Bez dobrej woli każdego z was nic nie uczynię, bo mój gmach buduje się na miłości, pragnieniu uszczęśliwiania innych i pełni zawierzenia moim planom.

A więc przystępujemy do budowy. Czy ktoś z was się boi? A czy ktoś podejrzewa, że go w połowie drogi pozostawię?


– Nie – odpowiadamy.


– Jakiż to byłby Ojciec – mówi Anna i dodaje: – Panie, wiemy, że Ty doskonale znasz nasze słabości i nikłość naszych możliwości. Czyli współpraca nasza będzie czyniona Twoją siłą, Twoją energią, Twoją miłością i wszechmocą.


– Tak będzie, dzieci. Ale zdradzę wam jedną z moich wielkich tajemnic: zawsze tęskniłem za wspólną pracą z moimi dziećmi, ludźmi. To jest moje wielkie szczęście. I ilekroć dzieci moje chciały współpracować ze Mną świadomie, radośnie, z odwagą i pasją, tylekroć powstawały wspaniałe dzieła, które posuwały ludzkość naprzód, dawały drogowskazy i przyciągały całe rzesze uczniów.


Czy pojmujecie, że pragnę porwać za sobą i poprowadzić cały wasz naród…? Pierwszy raz w historii pragnę tak wielu robotników z jednego narodu. W tych czasach zaniku wszelkich prawdziwych wartości potrzeba Mi was jako ogromnego drogowskazu dla ludzkości.


– Panie, zdumiewająca jest Twoja szczerość w dzieleniu się Twoimi planami z tak zwykłymi ludźmi jak my.


– Anno, jestem waszym Ojcem – kochającym, ufającym swoim dzieciom, nieukrywającym swoich planów przed tymi, których do współpracy zapraszam.


– Dziękujemy Ci, Ojcze, i prosimy o błogosławieństwo.


– Dzieci, przyjmijcie błogosławieństwo Boga w pełni majestatu, blasku i chwały Trójcy Świętej, błogosławieństwo, które umocni was i ubogaci w miłość bliźniego i miłosierdzie. Niech spocznie na was i wydaje bogate plony. + (…)



Źródło: "Serviam. Duchowa misja Polaków", Anna Dąmbska, wyd. Fronda, Instytut św. Jakuba

 

Fot. VICONA / CC BY-NC-ND 4.0

24-Godziny-Męki-Pańskiej-za-Polskę-_baner.jpg
bottom of page