top of page

Nie ma bezwzględnego posłuszeństwa w Kościele – ks. Dariusz Oko




Nieposłuszeństwo w Kościele musi być nawet naszym świętym obowiązkiem, kiedy widzimy, że nasi przełożeni poważnie grzeszą, mylą się i zdradzają Chrystusa. My mamy być posłuszni Bogu i Chrystusowi przede wszystkim, tak jak nam nakazuje rozum, a ludziom na ile oni sami są posłuszni Bogu.



Cenne posłuszeństwo


Samo w sobie, posłuszeństwo jest cenną wartością i jest potrzebne. We wszystkich wspólnotach ludzkich musi być pewne posłuszeństwo, pewna hierarchia, organizacja – w przedsiębiorstwach, w szkołach, w firmach. Widać to szczególnie wojsku. Dlaczego? Dlatego, że każdy z nas trochę inaczej rozumie rzeczywistość, w innym horyzoncie, z inną inteligencją, z innymi darami.


To, jak rozumiemy rzeczywistość, zależy od całej naszej osobowości, od tego kim jesteśmy w danej chwili rozumienia. A to kim jesteśmy, jest syntezą całego naszego życia. A ponieważ życie każdego jest inne, więc każdy rozumie rzeczywistość w innym horyzoncie. Trochę innym, nie całkiem, ale trochę innym lub bardzo innym. Ale jeżeli mamy działać jako wspólnota, to nie możemy realizować kilku koncepcji na raz, bo z tego nic nie wyjdzie, będziemy sobie nawzajem zaprzeczać. To jest uzasadnienie dla potrzeby posłuszeństwa we wspólnotach ludzkich.


Wszystkie właściwie wspólnoty działają na zasadzie jednoosobowego kierownictwa. Oczywiście są różne gremia doradcze i rozważające; jest władza ustawodawcza, ale władza wykonawcza jest zwykle sprowadzona do jednej osoby. Raczej nie ma nigdzie rządów, gdzie byłoby kilka głów. Ostatecznie jest jeden premier, jeden prezydent, jeden minister w danej dziedzinie. Dlaczego? Bo nie można realizować naraz dwóch programów, czy trzech, czy pięciu. I to jest dobre uzasadnienie dla konieczności władzy i posłuszeństwa władzy.


To wynika z naszej ludzkiej natury. Żebyśmy żyli jako wspólnota, musi być ktoś, kto sprawuje władzę, chociaż oczywiście powinien ją sprawować pokornie, nie myśleć, że jest niejako nadczłowiekiem czy bogiem jak Hegel i różni szaleni dyktatorzy i zbrodniarze. Powinien jak najszerzej zasięgać rady innych ludzi z tej wspólnoty, wiedząc, że on ma wiedzę tylko częściową. Każdy człowiek ma wiedzę tylko częściową i ta część jest częściowo błędna. Dlatego każdy rozsądny kierownik i przywódca stara się przyjąć rady, pyta, szczególnie tych, którzy dobrze się znają na danej dziedzinie. Ale ostatecznie jest zasada jednoosobowej odpowiedzialności i decyzji (...). Także dlatego, że nie możemy bez końca deliberować, rozważać – w końcu trzeba podjąć decyzję i to musi zrobić jednostka.


Nie ma bezwzględnego posłuszeństwa wobec jednostki


Tylko tutaj należy pamiętać, że nie ma bezwzględnego posłuszeństwa wobec jednostki. Nigdy posłuszeństwo nie może być bezwzględne, dlatego, że każdy szef może się mylić, albo może dopuszczać się zła. Jego braki intelektualne lub moralne mogą dochodzić do głosu. To nie oznacza, że widząc te braki, należy od razu się buntować. Jeśli są to rzeczy drugorzędne, to nie ma co kruszyć kopii. Każdy szef popełnia błędy, czy niewłaściwie się zachowuje. Nikt nie jest idealny i w pewnych rozsądnych granicach trzeba to tolerować, również błędy szefa. Nie można się kłócić o każde głupstwo.


Ale jeżeli sprawy są poważne i jesteśmy przekonani, że szef błądzi, trzeba mu to powiedzieć i się sprzeciwić. Jeśli więcej ludzi też to widzi, to wtedy decyduje się o zmianie szefa. Człowiek mający największą władzę, jak premier czy prezydent, jeżeli się nie sprawdza, to w wyniku wyborów może być zmieniony, a także w czasie trwania swojej kadencji. Są drogi prawne, żeby nawet ludzi mających największą władzę, odsunąć od tej władzy, jeżeli się nie sprawdzają. (...)


Rozum i sumienie stają ponad władzą


Trzeba pamiętać: nie ma prymatu żadnej władzy ludzkiej. Jest prymat rozumu i sumienia. Mamy kierować się przede wszystkim własnym rozumem i sumieniem, czyli według rozumu i sumienia być posłusznym, słuchać, czy też w przypadku szefa, wykonywać rozkazy, ale zawsze w pewnych granicach. Jeżeli widzimy, że szef się poważnie myli albo dopuszcza się poważnych przestępstw, musimy się zbuntować i dążyć do jego usunięcia. (...)


A przede wszystkim jest zawsze prymat sumienia. Aby słuchać kogoś, musimy przyjąć jego władzę. Musimy rozumem ocenić, że jemu ta władza się należy i że mamy go słuchać. Więc także rozum ma decydować o posłuszeństwie. Rozum staje ponad władzą, bo to właśnie rozum ma określić na ile i w jakim zakresie jakąś władzę mamy respektować.


Nie ma tłumaczenia, że władza mi coś kazała, jak się tłumaczyli zbrodniarze w Norymberdze. Osądzono ich – i słusznie – ponieważ mówiono, że jest prawo natury i prawo rozumu, którym powinni się kierować i to, że zbrodniarz wydaje jakieś rozkazy, nie usprawiedliwia posłuszeństwa wobec niego. To by wynikało właściwie nie z posłuszeństwa, co z oportunizmu, ponieważ ludzie słuchali zbrodniarzy często dlatego, żeby uniknąć kłopotów, nawet więzienia albo śmierci.


Normalnie władza zawsze jest ograniczona. Ograniczona przede wszystkim decyzją naszego rozumu, bo to każdy z nas wyznacza granicę władzy. Nie ma żadnej ludzkiej, absolutnej władzy. Naszym rozumem decydujemy, na ile kogoś będziemy słuchać, na podstawie racjonalnych przesłanek i ani trochę więcej. Jeżeli ta władza wykracza poza swoje kompetencje, jeżeli popełnia błędy intelektualne lub moralne i jeżeli są one poważne, mamy obowiązek władzę poinformować albo też odrzucić i zmienić.


Sumienia staje ponad tym, co nam mówią przełożeni w Kościele, nawet papież


Te same zasady naturalnej władzy w dużym stopni przenosimy też do Kościoła ‒ nie ma żadnego bezwzględnego posłuszeństwa w Kościele.


Ale tutaj jest większy wymów, bo wierzymy, że przełożenie w Kościele mają szczególną pomoc Ducha Świętego ‒ szczególnie wierzymy, że jest tak w przypadku papieża. Ale wiemy też, że to nie oznacza, że są chronieni od błędów intelektualnych, jak również moralnych. Oni też są ograniczeni. Dlatego, jak na przykład ogłaszany był dogmat o nieomylności papieża, to kardynał Newman – święty – żartobliwie powiedział, że pije toast na cześć papieża, ale najpierw bardziej na cześć... sumienia. Przypomniał tym właśnie, że sumienia staje ponad tym, co nam mówią przełożeni w Kościele, nawet papież. To nasz rozum osądza, na ile mamy słuchać papieża i w jakich granicach. O tym mówił też św. Paweł, czy św. Tomasz z Akwinu, że nasze sumienie jest dla nas najwyższą instancją. Nie rodzimy się z jakimś wgranym programem, że mamy słuchać papieża, czy nawet Boga – my musimy to odkryć rozumem i rozumem zaakceptować. Oczywiście ‒ Boga bezwzględnie, ale papieża w pewnych granicach, ponieważ papież też może się mylić i to bardzo poważnie i ciężko.


Idź precz, szatanie!


Na to wskazuje już sam Pan Jezus. Jest takie znaczące i nieprzypadkowe zestawienie w Piśmie Świętym ‒ zaraz po ustanowieniu Piotra papieżem, Pan Jezus mówi do tego samego Piotra: „Zejdź mi z oczu, szatanie!”. Nazywa papieża szatanem, czyli kimś, kto realizuje plan szatański: „Nie myślisz o tym co Boskie, tylko o tym, co ludzkie”. To jest uświadomienie nam, że nawet człowiek z najwyższą funkcją w Kościele nie jest wolny od błędu i grzechu, że może mylić się i błądzić, może zdradzić Jezusa, jak Piotr też go zdradził, jak wiemy – i to nie jeden raz.


I o tym trzeba pamiętać, że tak jak o Piotrze, tak i o każdym papieżu możemy powiedzieć, że w pewnych rzeczach działa słusznie, dobrze i święcie, a w pewnych rzeczach działa jak szatan. I trzeba powiedzieć: „Idź precz, szatanie” do pewnych działań czy decyzji papieża.


Mamy takie przypadki. Na przykład papież Aleksander VI, który organizował orgie w Watykanie działał tutaj, można powiedzieć, jak szatan. I gdybym był wtedy księdzem w Rzymie, i papież Aleksander kazałby nam zorganizować orgię ‒ zorganizować wino, prostytutki – to wtedy trzeba powiedzieć papieżowi w twarz: „Idź precz, szatanie! Nie zrobimy tego, bo toniesz po uszy w grzechu i nie mamy zamiaru w tym uczestniczyć”.


Trzeba liczyć się z tym, że do takich sytuacji w Kościele może dochodzić, szczególnie jeśli chodzi o biskupów. Biskupi mogą masowo zdradzać Kościół, tak jak miało to miejsce po reformacji np. w Anglii, w Niemczech, czy w krajach skandynawskich – wielu zdradziło Jezusa. Poza biskupem Fisherem, właściwie cały Episkopat Anglii upadł na kolana przed Henrykiem VIII. Dlaczego? Aby wygodnie żyć, ponieważ kiedy mieli do wyboru życie w pałacu biskupim albo szafot czy tortury, to woleli wygodne życie ‒ taka była zasadniczo motywacja: oportunizm.


Wtedy angielscy księża nie mogli słuchać takich biskupów, bo słuchać wtedy biskupów angielskich, czy skandynawskich, którzy podobnie masowo zdradzali, oznaczało zdradzić Kościół. Księża, którzy wówczas w ukryciu sprawowali sakramenty, będąc wierni Kościołowi, kiedy zostawali schwytani, byli mordowani i potwornie torturowani. Byli też księża wyświęceni na kontynencie, którzy świadomie jechali do Anglii, wiedząc co im grozi, i w ukryciu sprawowali kult katolicki. Prędzej czy później byli także łapani, torturowani i mordowani. Byli nieposłuszni tym biskupom, którzy nakazywali zdradę Jezusa i Kościoła i poddanie się królowi.


To jest wielka nauczka historii, że biskupi, nawet cały Episkopat, może w straszny sposób zdradzić, a rację mają ci, którzy są nieposłuszni. Podobnie jak do Piotra Jezus powiedział: „Idź precz, szatanie”, tak do tych biskupów trzeba powiedzieć „Idź precz, szatanie, bo zdradzasz Jezusa, zdradzasz Kościół!”.


Dzisiaj wielu biskupów niemieckich zdradza Kościół


O tym trzeba jak najbardziej pamiętać, że dzisiaj, jeśli biskup zdradza Jezusa, jeżeli poddaje się światu, tak jak wtedy biskupi angielscy ‒ dzisiaj szczególnie poddaje się ideologii gender, czy wcześniej nazizmowi lub komunizmowi ‒ to trzeba powiedzieć „Nie!”, nawet tak mocno: „Idź precz, szatanie”. A dziś szczególnie wielu biskupów poddaje się gender, temu neomarksizmowi, albo wprost robi rzeczy straszne pod względem moralnym. Nie ma bezwzględnego posłuszeństwa ‒ biskup czy kardynał może działać jak szatan.


Także dzisiaj na przykład są biskupi niemieccy, którzy zdradzają Kościół i są nieposłuszni nauczaniu Kościoła. Mówią już od 30, 40 lat, że trzeba zmienić nauczanie Kościoła, czyli je odrzucają, szczególnie w sferze seksualnej. Są więc wprost nieposłuszni Kościołowi i ‒ o zgrozo ‒ jest to tolerowane w Kościele.


Zaczęło się to już od encykliki Humanae Vitae, kiedy, szczególnie biskupi niemieccy, byli motorem odrzucenia nauczania o antykoncepcji, a teraz już w ogóle chcą odrzucenia nauczania Kościoła na tym polu, ale także w temacie Eucharystii i szacunku do Eucharystii. Jak wiemy, dochodzi do tego, że Komunię Świętą daje się protestantom, a nawet muzułmanom na szkolnych nabożeństwach. Jest to straszne, to jest świętokradztwo. Widać, że ludzie, którzy robią takie rzeczy, chyba nie wierzą w Eucharystię. Takim ludziom nie można być posłusznym jeżeli oni wprost depczą nauczanie Kościoła.


Widać, że nawet papież toleruje takie rzeczy, gdyż wiadomo, że biskupi niemieccy odrzucają wprost nauczanie Kościoła w kwestii antykoncepcji i w wielu innych kwestiach. Kardynał Marx, który celuje w takim odrzucaniu nauki Kościoła, jest jednym z najbliższych doradców papieża. Czyli jest to tolerowane. Papież także dobrze wypowiadał się o Lutrze, który przecież totalnie odrzucał nauczanie Kościoła, był nawet gotów wzywać do mordowania duchownych, zagrożony był nawet papież i biskupi wówczas, a teraz widzi się jakieś dobro w Lutrze. Czyli widać, że w Kościele współczesnym, nawet w najwyższych kręgach, toleruje się tak poważne nieposłuszeństwo.


Jest czas chaosu i zamieszania w Kościele, i jeżeli ktokolwiek, nawet duchowny, odrzuca dogmaty i nauczanie Kościoła, nie wolno go słuchać. Mamy słuchać Jezusa, a nie tego, kto odrzuca nauczanie Jezusa. Trzeba powiedzieć: „Idź precz, szatanie”.


Jeżeli wrogowie Kościoła chwalą jakiegoś duchownego, to jest to znak, aby go nie słuchać


Jest jeszcze taki inny wskaźnik: jeżeli ktoś jest bardzo chwalony przez media wrogie Kościołowi – lewackie, ateistyczne – które zioną nienawiścią do Kościoła i są wulkanami kłamstwa i nienawiści, które zwalczały dotąd Kościół ze wszystkich sił i jego nauczanie, zwalczały nauczanie Benedykta XVI i św. Jana Pawła II, a teraz ci sami dziennikarze chwalą jakiegoś duchownego, to jest znak, że on raczej zdradza Kościół. Jeżeli najwięksi wrogowie Kościoła go chwalą to znaczy, że uznają, że on pracuje na ich rzecz, na rzecz wrogów Kościoła, a nie Kościoła. To jest dodatkowy znak, żeby mu nie ufać i go nie słuchać.


Wspaniałym punktem orientacji jest szczególnie kard. Müller – obok Benedykta XVI właściwie największy teolog współczesny, który jest w wielkiej jedności z papieżem Benedyktem XVI. Oni bardzo podobnie myślą i argumentują, dlatego papież powierzył mu najważniejsze stanowisko w Kościele po papieżu, stróżu wiary ‒ szefa Kongregacji Nauki Wiary.


Zdecydowana większość tego, co mówi i pisze kard. Müller, to by powiedział też Benedykt XVI, najwyższy autorytet, najwyższy intelektualista i uczony na tronie papieskim w całych dziejach Kościoła, i święty człowiek. Zapewne będzie beatyfikowany. Na końcu przechodzi jeszcze tę męczeńską drogę oskarżeń. Właśnie ci biskupi niemieccy, którzy zdradzają Kościół, atakują go w okropny sposób. Atakują go tak, jak kiedyś Jerzy Urban atakował św. Jana Pawła II. Widać też do jakiego upadku dochodzi w Kościele niemieckim.



Mamy obowiązek być nieposłuszni nieposłusznym Kościołowi


W Kościele nie ma bezwzględnego posłuszeństwa, bo nie ma nieomylności w Kościele. Nawet papież jest nieomylny tylko w wąskich kwestiach, a w kwestiach personalnych na przykład może się mylić.


Nieposłuszeństwo w Kościele musi być nawet naszym świętym obowiązkiem, kiedy widzimy, że nasi przełożeni poważnie grzeszą, mylą się i zdradzają Chrystusa. My mamy być posłuszni Bogu i Chrystusowi przede wszystkim, tak jak nam nakazuje rozum, a ludziom na ile oni sami są posłuszni Bogu. Jeżeli widzimy, że ktoś wysoko postawiony w Kościele jest nieposłuszny Chrystusowi, to mamy obowiązek być jemu nieposłuszni, bo musimy postawić Jezusa ‒ Boga ponad każdego człowieka w Kościele. Ktokolwiek by nam nie groził, nie szantażował, nie chciał się mścić na nas w Kościele, to lepiej znosić te cierpienia niż zdradzić Jezusa, bo z Bogiem na końcu i tak wygramy, choćby było wiele wycierpieć, ale warto. Dla Niego warto.




Fot. VICONA

24-Godziny-Męki-Pańskiej-za-Polskę-_baner.jpg
bottom of page