Marysię spotkałam po raz pierwszy w 2018 roku na rekolekcjach w Gostyniu, na które jeździłam od pewnego czasu. Słyszałam jednak o niej już wcześniej od wspólnych znajomych. Wiedziałam, że kiedyś znała Alicję Lenczewską, z którą przynależała do jednej parafii w Szczecinie, a po jej śmierci zaczęła gromadzić pamiątki po zmarłej w ramach członkostwa w komisji do sprawy zbadania pism Lenczewskiej powołanej przez Księdza Arcybiskupa Andrzeja Dzięgę. To między innymi ona przez pośrednictwo osób trzecich pomogła mi, kiedy pracowałam nad prezentacją o życiu Alicji. Teraz mogłam jej osobiście podziękować i jakoś nie zdziwiło mnie, że po wymianie kilku zdań od razu złapałyśmy bardzo dobry kontakt...
Marysia od wielu lat zaangażowana jest w pomoc duszom czyśćcowym i to przyciągnęło ją na nasze ostatnie rekolekcje, gdzie poruszany był właśnie ten temat. Pokazała mi swoje krótkie, ale niezwykłe świadectwo wieloletniej modlitwy za pewną duszę, co mnie ogromnie poruszyło. Poniżej jego treść.
Świadectwo Marii
Mam na imię Maria, mam 67 lat, mieszkam w Szczecinie. Do Apostolstwa Pomocy Duszom Czyśćcowym zapisałam się 25 lat temu (wtedy nazwa brzmiała: Apostolskie Dzieło Pomocy dla Czyśćca). Przez kilka lat byłam Animatorką Grupy Szczecińskiej. Moim pragnieniem było i jest być prawdziwą pomocą dla zmarłych cierpiących w czyśćcu.
Chciałam podzielić się długoletnim, bo 35 letnim doświadczeniem modlitwy za osobę zmarłą, nie znaną mi osobiście. Historia, którą opiszę rozpoczęła się prawie 38 lat temu, dokładnie 8 grudnia 1980 roku. W tym dniu zginął śmiercią tragiczną (zabójstwo) John Lennon, członek legendarnego zespołu „The Beatles”.
W latach 60. i 70. podobnie jak wielu młodych ludzi, lubiłam słuchać ich piosenek, śledzić ich karierę i oglądać z nimi filmy. Mimo, iż w chwili śmierci Johna, miałam już 29 lat, bardzo ją przeżyłam. W tym czasie modliłam się za zmarłych cierpiących w czyśćcu, zastanawiałam się jak mogę mu pomóc, bo uważałam jego życie za zagmatwane i raczej nie budujące.
Pamiętam, że dla mnie wielkim „plusem” była data śmierci. Przecież 8 grudnia to Uroczystość Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, a matka to bolesny temat w życiu Johna Lennona. Pokładałam dużą nadzieję w Matce Bożej, że miłosiernie spojrzy na tę niezaleczoną chyba do końca życia ranę, która wiązała się z rodzicami Johna.
Podniosła mnie wtedy na duchu także myśl, że z tej bardzo dużej ilości fanów, jakaś część pomodli się za niego lub dobrze o nim pomyśli, czy chociaż wyrazi swój żal. Myślałam, że przecież przed Bogiem liczy się takie wstawiennictwo za zmarłego.
Zamawiałam Msze Święte we wszystkie rocznice śmierci Johna. Przez 10 lat była zupełna cisza (myślę, że był to głęboki czyściec). Potem bardzo często przychodził mi na myśl. Tłumaczyłam sobie, że może już prosić o pomoc. Była to niezwykła wymiana duchowych darów. Szczególnie odczułam pomoc Johna podczas bardzo trudnego okresu w moim życiu, choroby nowotworowej mamy, a potem przy podejmowaniu trudnych decyzji.
Zamówiłam dziewięć Mszy Świętych (nowenna) w intencji przebłagania Boga za zgorszenia, jakie wywołał w swoim życiu ziemskim. Były także intencje mszalne za artystów, aby tworzyli dzieła budujące w odbiorcach prawdę i dobro.
Wśród znajomych opowiadałam historię pomocy śp. Johnowi. Różne były reakcje: od negatywnego zdziwienia, poprzez pobłażliwe uśmiechy, wymowne milczenie, aż do zrozumienia sprawy. Jednak ja byłam głęboko przekonana, że jest to rzeczywista dwustronna współpraca.
Pewnego dnia zobaczyłam w księgarni książkę o przedwcześnie zmarłych muzykach rocka – ponad 60 trudnych i często tragicznych życiorysów. Wahałam się, czy kupić przeczuwając, że sprawa, której chcę się podjąć będzie dużym wysiłkiem z mojej strony, ale wiara w to, że mogę im pomóc zwyciężyła. Czytałam każdy życiorys po kolei. Modliłam się i zamawiałam Msze Święte wieczyste.
W 2015 roku ukazała się w sprzedaży książka „Uwolnijcie nas stąd. O duszach czyśćcowych z Marią Simmą rozmawia Nicky Eltz”. Kiedy czytając dotarłam do 55 strony, uradowałam się ogromnie. Maria Simma powiedziała, że od dusz czyśćcowych dowiedziała się, iż Norma Jean Baker (czyli Marylin Monroe) i John Lennon są już w Niebie. Maria stwierdziła, że kiedy otrzymała tę wiadomość od dusz, nie wiedziała, że te osoby były takie znane za życia ziemskiego. Kupiłam parę egzemplarzy tej książki i podarowałam osobom, którym przedtem opowiadałam moją historię pomocy śp. Johnowi.
Dzięki łasce Bożej wytrwałam w udzielaniu pomocy powierzonej mi duszy i jaka wspaniała wiadomość – osiągnęła ona Niebo!
Maria
Szczecin, 05.02.2018 r.
Maria Simma o zmarłym Lennonie
Fragment książki "Uwolnijcie nas stąd. O duszach czyśćcowych z Marią Simmą rozmawia Nicky Eltz”, z której Maria dowiedziała się, że dusza Johna Lennona, za którą modliła się przez 35 lat, osiągnęła Niebo:
Czy potrafi Pani wymienić jeszcze jakieś znane osoby, które – według dusz – są również w Niebie? Pytam o to w nadziei, że Pani odpowiedź może ponownie podkreślić nauczanie Chrystusa o tym, że nie możemy siebie nawzajem osądzać.
Tak, mogę, ta Chrystusowa nauka jest bardzo ważna, jeśli tylko naprawdę chcemy być z Nim tak szybko, jak to tylko możliwe. Dwoje ludzi, którzy przychodzą mi na myśl, musiało dużo cierpieć, oboje mieli bardzo mało pokierowania duchowego w swojej młodości, a nawet można powiedzieć, że nie mieli go wcale.
Około trzech lat temu dusze mówiły mi, że Norma Jean Baker, której pseudonim sceniczny brzmiał oczywiście inaczej, poszła już do Nieba. A jakoś ostatnio dowiedziałam się, że John Lennon również tam jest. Został zamordowany przez mężczyznę, który wtedy cierpiał z powodu opętania i który później, w więzieniu, został od niego wyzwolony przez dobrego kapłana, który odmówił modlitwę egzorcyzmów przez mury dzielące go od więzienia. Tak czy siak, miłosierdzie Jezusa wobec całej trójki było bardzo obfite, z pewnością obfitsze niż to nasze, ziemskie miłosierdzie. Jednak w obu przypadkach mój znajomy musiał mi wyjaśniać, kim ci ludzie dokładnie byli, ponieważ gdy otrzymałam te nazwiska, nie miałam świadomości, że tych dwoje cieszyło się taką sławą.